Dwóch rektorów nagle obudziło się

Przez Janko Walski , 21/09/2013 [02:40]

po roku od konferencji smoleńskiej, w której uczestniczyło ponad stu profesorów z Polski i ze świata i na której przedstawiali swoje wyniki badań m.in. prof. Jacek Rońda i prof. Jan Obrębski.

"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechnice Warszawskiej panowie profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych" - napisali rektorzy tych dwóch uczelni, prof. Tadeusz Słomka i prof. Jan Szmidt.

Tymczasem do wszystkich uczelni zostały wysłane buklety z materiałami konferencyjnymi, więc rektorzy mogli zapoznać się z zakresem badań  przedstawianych przez profesorów.   Z ich lektury powinni wiedzieć, że przedstawiali wyniki badań prowadzonych jak najbardziej w zakresie własnych specjalizacji.

Trudno sobie wyobrazić by rektorzy nie zdawali sobie sprawy, że nie tylko specjaliści  "w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych" zajmują się badaniem katastrof lotniczych, ale także specjaliści w zakresie np. wytrzymałości materiałów, teorii sprężystości i plastyczności (prof. Obrębski) czy komputerowych symulacji wytrzymałości konstrukcji metodą elementów skończonych (prof. Rońda).

Swoim oświadczeniem rektorzy zrównali się z takimi tuzami intelektu jak Kublik, Olejnik, Kraśko czy nowy Tumanowicz (nie wiem jak się nazywa, ale prowadzi "dyskusje" przedstawicieli partii w TVP info, czyli wdeptywanie w ziemię przedstawiciela PiSu w starciu siedmiu na jednego). Ci zadaniowani funkcjonariusze medialni także zarzucili profesorom mającym odwagę zakwestionować oficjalne raporty, to, że nie są specjalistami "w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych".

Tym kuriozalnym wystąpieniem rektorzy wpisali się na listę hańby polskiej nauki. Tego już nie zmyją żadnymi przeszłymi (jeśli takie są) ani przyszłymi zasługami. Elementy skończone można by powiedzieć posługując się terminologią symulacji wytrzymałości sztucznych konstrukcji.

To wyraźne propagandowe uderzenie w wybitnych naukowców zajmujących się bez żadnego wsparcia instytucjonalnego ze strony uczelni badaniami związanymi z katastrofą smoleńską, do którego tak ochoczo przyłączyli się rektorzy, odczytano już jako mające związek z propozycją prof. Michała Kleibera eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy Tu-154M w Smoleńsku. Pamiętajmy też, że zbliża się druga naukowa konferencja dotycząca katastrofy smoleńskiej, na której oprócz sesji technicznej przewidziano również sesje medyczną, socjologiczną i prawną. Cel jest czytelny: wyeliminować profesorów najbardziej zaangażowanych w badania i zastraszyć pozostałych. Mam nadzieję, że działania rektorów nie znajdą zbyt wielu rezonatorów w środowiskach naukowych i że ani jedno ani drugie nie uda się.


dodane później

Media idą na całość. Np. portal interia.pl zatytułował swoją notkę tak:

"Naukowcy: Eksperci Macierewicza nie są specjalistami od katastrof lotniczych"

Określenie "naukowcy" w tytule notki sugeruje, że jest to głos całego środowiska naukowego. Tymczasem reżim po roku poszukiwań znalazł tylko dwóch, (nie licząc astrofizyka Artymowicza, który nie przedstawił do tej pory żadnych argumentów na poparcie szeroko nagłaśnianych przez media wypowiedzi krytykujących wyniki niezależnych badań) w dodatku pełniących funkcje kierownicze, na obsadę których istotny wpływ ma rząd.