Spektakl p.t. Gowin i Duda.

Przez Janko Walski , 12/09/2013 [20:44]

Ubekistan doskonale sobie zdaje sprawę, że ściana medialna dezinformacji, dzięki której rozparł się wygodnie niszczącą Polskę tkanką nowotworową, pęka. Wzbierająca fala oburzenia oszukanych może nie tylko strącić w polityczny niebyt, ale i zapełnić nią więzienia. Tylko w ostatnich 6 latach skala popełnionych przez ubekistan przestępstw kilkakrotnie przewyższa możliwości procesowe sądów i pojemność więzień na najbliższe 20 lat. Mając w perspektywie pasiaki ci ludzie nie cofną się przed niczym by utrzymać władzę - jedyną gwarancję bezkarności. Ważną próbą sił będą wybory prezydenta Warszawy po udanym, jak wszystko wskazuje, referendum odwoławczym. To właśnie po to zainscenizowano spektakl p.t. Gowin.  Lemingi, które już nie mogą bez utraty dobrego samopoczucia głosować za kandydatem PO (a tym bardziej na PiS, którym tak osłabiająco skutecznie dali się poszczuć), zagłosują na Gowina.  PO, możemy być pewni, wystawi Kopacz, Sikorskiego, Niesiołowskiego albo kogoś równie atrakcyjnego, właśnie po to, by drugie miejsce, tuż za profesorem Glińskim popartym przez Prawo i Sprawiedliwość, mógł zająć Gowin. W drugiej turze, w warunkach dobrze już znanego wzmożonego jazgotu dezinformacyjnego mediów, Gowin będzie miał szansę wygrać i zapewne wygra.

Na innym odcinku zabezpiecza interesy ubekistanu nowy Bolek - Duda. Od pierwszej chwili, gdy został wybrany jesienią 2010-tym, by zneutralizować "S" "w temacie" Smoleńska,  spełnia rolę gwizdka, dzięki któremu z solidarnościowego kotła uchodzi para. Taki sens miała blokada Sejmu, gdy uchwalano 67 lat, taki sens mają także obecne czterodniowe protesty. Dodatkowo wchodzą w reflektory różni solidarnościowi panowie Andrzeje (tacy jak ten od krzyża na Krakowskim Przedmieściu) i przeginają, by media miały pożywkę. Sam też przegina. Widzimy tylko jak pięknie media rezonują po co bardziej buńczucznych wypowiedziach.

Jeśli pojawiają się wątpliwości, to wystarczy przyjrzeć się traktowaniu przez obydwu tych panów tragedii smoleńskiej. Stosunek do tej potwornej zbrodni rosyjskiej z polskim wspomaganiem określa dziś osoby publiczne, tak jak kiedyś stosunek do ludobójstwa w Katyniu.