Prof. Legutko jak prof. Łybacka.

Przez Janko Walski , 17/07/2013 [13:40]
Za gimnazjami przemawiały istotne przesłanki! Nie będę wszystkich przytaczał, każdy może sobie sam odszukać. Wśród nich znalazła się specyfika wieku gimnazjalnego wymagająca wysoko wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. Jej wagi nie da się pomniejszyć.

"W znakomitej większości krajów OECD definiuje się, że dziecko staje się młodzieńcem w wieku około 12 lat – to jest granica, od której można wykorzystać zupełnie inne metody wychowawcze. Myśmy na tym bazowali. " - mówi prof. Handke i trudno z tym się nie zgodzić.

Przyznaję, że nie zostały docenione przez zespół prof. Handkego, wysokiej klasy specjalistów w dziedzinie nauczania, możliwości psucia reformy przez następczynię, prof. Łybacką z SLD:

W zamierzeniach reformy roku 1999 gimnazja miały być zorientowane na szkoły pogimnazjalne, a upowszechnienie kształcenia średniego miało nastąpić w 6–letnich szkołach typu gimnazjum-liceum. Dlatego wprowadziliśmy zakaz łączenia gimnazjów w zespoły szkół ze szkołami podstawowymi, gdyż nie można nakazać ich łączenia z liceami (obowiązek szkolny). Niestety moja następczyni minister Łybacka zniosła ten zakaz, jak również wstrzymała (raczej zepsuła) reformę szkolnictwa pogimanazjalnego, a co było jej największym błędem, wstrzymała nową maturę, wprowadzając potem inną, znacznie gorszą. W obrębie szkolnictwa ponadgimnazjalnego i niestety zepsutej nowej matury należy szukać powodów gorszego (średnio!) przygotowania kandydatów na studia wyższe.

Nie docenił też oporu materii, czyli niechętnych reformie i tym samym odbierających jej sens  postaw nauczycieli, wynikających z naturalnej niechęci do zmian wzmacnianej silnie przez wrogie uzdrawiającym Polskę reformom media. Rzecz wymaga pogłębionej analizy. System nie działa zgodnie z założeniami, gdyż założenia zostały zmienione przez prof. Łybacką, ale powrót do systemu 8+4 byłby kardynalnym błędem. Tę podstawową przesłankę wychowawczą wspomnianą wyżej system kształcenia MUSI uwzględnić. W świetle dotychczasowych doświadczeń i stawianych celów, optymalny wydaje się system 6+6. Podkreślę, że był to docelowy model w reformie prof. Handkego. Apelowałbym do polityków Prawa i Sprawiedliwości, Posłów i Senatorów a także do środowisk opiniotwórczych i specjalistów o ponowne włączenie tej propozycji do dyskusji. Przemawia za nią wiele ważnych przesłanek, ale wystarczającą jest ta jedna: dostosowanie systemu kształcenia do poziomu rozwoju uczniów.

Ze zdumieniem przyjmuję głosy tak uznanych autorytetów jak prof. Legutko, który w artykule p.t. "Przegnać lewactwo ze szkół": napisał:

Reforma ta (prof. Handkego-przyp. aut. wpisu)  spowodowała między innymi drastyczne ograniczenie szkolnictwa zawodowego oraz ruinę kształcenia ogólnego. Armia młodych ludzi, dla których odpowiednim miejscem byłyby szkoły zawodowe, została tych szkół pozbawiona i skierowana do liceów. Te zaś przez trzy lata niewiele mogły nauczyć, ponieważ nie wiadomo było, czym miałyby one różnić się od gimnazjów, również trzyletnich. W rezultacie młodzież, która znalazła się w liceach przypadkowo, strasznie tam cierpiała i mimo obniżających się standardów nie dawała sobie rady. Co bogatsi rodzice musieli płacić za korepetycje. Z kolei młodzież, dla której licea były miejscem właściwym, dostawała tam, z powodu obniżającego się poziomu, tylko strzępy wykształcenia. W konsekwencji – znów bogatsi rodzice płacili za korepetycje, by nadrobić niski poziom szkół, lub, niczym za zaborów lub za komuny, nauczali sami własne dzieci, by nie uległy trawiącym polskie szkoły zjawiskom – takim jak choćby dekulturacja. Co prawda w celu podniesienia niskiego poziomu szkolnictwa wprowadzono profilowanie, czyli wczesną specjalizację, ale zapobiegło to tylko częściowo degradacji nauczania, za to zdołało całkowicie zrujnować samą ideę kształcenia ogólnego.

Tutaj prof Legutko ani na milimetr nie wychodzi poza retorykę prof. Łybackiej. Zgadzając się z opinią Profesora o konieczności przeciwstawienia się inwazji ideologicznej czcicieli złotego cielca i dogadzania sobie, nie mogę zrozumieć jak "przeganianiu lewactwa" miałoby służyć forsowanie patologicznego systemu kształcenia wprowadzonego w PRLu właśnie przez lewactwo. Mam nadzieję, że jest jeszcze czas by w tak ważnej dla Polski sprawie Prawo i Sprawiedliwość wycofało się z tej ślepej uliczki cuchnącej PRLem.
Pies Baskervillów

Szkolnictwo,jako wyższa forma kształcenia obywateli,nie może podlegać doktrynom politycznym,ŻADNYM! Zaniechanie,kształcenia fachowców,w zakresie rzemiosła,usług,spowodowało przyrost pseudo-ekonomistów,prawników,politologów,socjologów,i innych pożytecznych idiotów,i zanik klasy średniej. Kiedyś to się nazywało rzemiosłem. Skutkuje to,wyjazdami na zmywaki,i różne tzw "sachsy",do Niemiec,i innych krajów. I tu się zgadzam z prof Legutko,a nie jestem lewakiem,a nauczycielem praktycznej nauki zawodu(tak się to kiedyś nazywało) ---------- Reforma ta spowodowała między innymi drastyczne ograniczenie szkolnictwa zawodowego oraz ruinę kształcenia ogólnego. Armia młodych ludzi, dla których odpowiednim miejscem byłyby szkoły zawodowe, została tych szkół pozbawiona i skierowana do liceów. Te zaś przez trzy lata niewiele mogły nauczyć, ponieważ nie wiadomo było, czym miałyby one różnić się od gimnazjów, również trzyletnich. W rezultacie młodzież, która znalazła się w liceach przypadkowo, strasznie tam cierpiała i mimo obniżających się standardów nie dawała sobie rady. Co bogatsi rodzice musieli płacić za korepetycje. Z kolei młodzież, dla której licea były miejscem właściwym, dostawała tam, z powodu obniżającego się poziomu, tylko strzępy wykształcenia. ------------- A więc konkluzja,mniej doktorów nauk,a więcej ludzi przygotowanych do twardego ,codziennego życia,bo ci stanowią zdecydowaną większość. Wystarczy posłuchać tych dyżurnych"naukawców" w TVN-ie,co jeden to głupszy,i partyjniejszy:) A tak wogóle,to uczymy się,po to aby być partyjniakami,czy chcemy żyć jak przyzwoici ludzie?
Domyślny avatar

Mówiłem o warunku, który musi być spełniony przez ten system: dostosowanie kształcenia do poziomu rozwoju ucznia. Rzecz jasna system ten powinien także spełniać inne ważne warunki. Nic nie stoi na przeszkodzie, by te inne warunki wbudować w system 6+6. To jest temat otwarty. Według prof. Handkego, przygotowanie do zawodu w sześcioletnim programie połączonego gimnazjum i liceum łączyłoby się z profilowaniem nauczania. Tutaj wiele zależałoby od szkoły, a nie od rozwiązań globalnych. Takie rozwiązanie wydaje się optymalne z wielu względów. M. in. dałoby się łatwo dostosowywać do lokalnych potrzeb i preferencji, do zdolności i oczekiwań uczniów i rodziców. Byłoby też ważnym polem konkurowania szkół. Niepowodzenie reformy wynika m. in. z wyeliminowania mechanizmów uruchamiających konkurowanie szkół. Szkoły Łybackiej przestały konkurować o uczniów a zaczęły konkurować o wpływy w kuratoriach. To oznaczało powrót do patologii PRLu.
Bernard

Obserwowałem i obserwuję z bliska. Porażka. Jedyny plus to oddzielenie małych dzieci w podstawówkach od dużo starszych 7 i 8-klasistów. Jestem za likwidacją gimnazjów.
Domyślny avatar

daje się we znaki. Dlatego potrzeba dokończyć reformę Handkego i wprowadzić powszechną "średnią szkołę" - połączone gimnazjum z liceum, tak jak to pierwotnie zakładano. Przypomnę raz jeszcze, że w projekcie reformy wprowadzonej przez AWS gimnazja były od początku tworem przejściowym, pierwszym etapem upowszechnienia wykształcenia ponad szkołę podstawową. Gdyby państwo stać wówczas było na upowszechnienie szkolnictwa na licea, gimnazja w ogóle nie powstałyby tylko od razu system 6+6.
Pies Baskervillów

Byłoby też ważnym polem konkurowania szkół. ----------- O jaką konkurencję chodzi? Chyba nie o to, że szkoła o profilu humanistycznym,bedzie konkurować z tą o profilu matematycznym(ścisłym). W pewnych szkołach,gromadzą sie dzieci,tzw prominentów,i z kim one mają konkurować? Już z racji tej szkoły,są poza konkurencją,a jej absolwenci(OXFORD)zostają nawet ministrami w Polsce:)) Bez jaj,dajemy szanse wszystkim,na róznych poziomach,a konkurencje niech sobie uprawia Tusk z Gowinem:))
Domyślny avatar

Ludzie są różni i system kształcenia musi być do tej różności dostosowany. O jaką konkurencję chodziło? O konkurencję w pozyskiwaniu uczniów. Za uczniem miały iść pieniądze. Łybacka i ten mechanizm zepsuła. Dzieci prominentów gromadzą wybrane szkoły właśnie w systemie urawniłowki, a nie konkurencji. Właśnie tak było w PRLu.