Odejścia są naturalne. Sztuczna jest "jedność" taka jak w PO

Przez Janko Walski , 03/06/2013 [14:26]
Skąd ta jedność PO? Stąd co jedność PZPR. Ludzie PO boją się nie tylko odchodzić, ale nawet powiedzieć publicznie cokolwiek sprzecznego z esemowskimi wytycznymi, bo wiedzą, że ta rządząca sitwa wraz z całą kliką popeerelowską trzyma w łapach praktycznie wszystkie dziedziny życia. Władza ta nie tylko zapewnia bezkarność w robieniu przestępstw (od samej góry, vide Sawicka, Tusk, Komorowski, Kopacz, Alexis śląska, mafia pruszkowska, Kwaśniewscy, Palikot, nie mówiąc o dziesiątkach tysięcy pomniejszych). Jak w PRLu decyduje o  możliwości zatrudnienia na jakiejkolwiek atrakcyjnej posadzie, w skrajnym przypadku zagraża życiu, a najczęściej skazuje na bycie obywatelem drugiej kategorii. Jak w PRLu zagrożenie wykluczeniem wpycha w świat zniewolonych koniunkturalistów znaczną część społeczeństwa z członkami PO na czele.

Takich obaw nie mają ludzie utożsamiający się z Prawem i Sprawiedliwością. Oni to wszystko co tylko zagraża potencjalnym kontestatorom PO doświadczają na co dzień.  Nie dziwi więc, że odchodzą głównie ludzie mało odporni na społeczną, zawodową lub finansową marginalizację, na długotrwały ostracyzm. Dyskomfort wykluczenia szczególnie dotyka osób publicznie deklarujących się po stronie PiSu, takich jak ten ostatni przypadek. Z drugiej strony odchodzący to na ogół ofiary przyspieszonych karier, którym uderzyła woda sodowa do głów. I by nie rozwodzić się, jeszcze jedna tylko cecha wspólna: uważają, że PiS w większym stopniu powinien prowadzić grę, niekoniecznie trzymając się zasad i wyznaczonych celów. Tym samym wpisują się w standardy ubekistanu, dla którego nic oprócz gry z wszystkimi chwytami dozwolonymi, oprócz bycia skutecznym nie liczy się.