Pomnik Sprawiedliwych będzie hańbił Polaków?

Przez molasy , 17/05/2013 [16:10]
„Od kilku tygodni na łamach "Gazety Wyborczej" trwa wymiana opinii na temat ewentualnej budowy pomnika Polaków, którzy ratowali Żydów podczas okupacji.(…) W dyskusji, która wkrótce rozgorzała, nikt nie negował potrzeby wystawienia pomnika (co do tego panował konsensus), spór dotyczył przede wszystkim jego lokalizacji" – stwierdza w liście, który wisi od kilku dni na portalu wyborcza.pl, Jan Grabowski . (http://wyborcza.pl/1,95892,13914418,Pomnik_Sprawi…) Czytelnik „Gazety Wyborczej” pisze o pomyśle upamiętnienia Sprawiedliwych z wyraźnym dystansem, ale nie sprzeciwia mu się expressis verbis. Postuluje za to odwleczenie terminu jego postawienia: „Zanim przystąpimy do wznoszenia pomnika Sprawiedliwych Polaków w centrum getta, pozwólmy historykom nie tyle dokończyć, ile rozpocząć poważną pracę nad losami ludzi, którzy - z reguły wbrew woli swoich rodaków, czasem wbrew woli swoich najbliższych - nieśli pomoc ginącym Żydom.” No i proponuje, żeby miał on nowatorski, „dekonstruktorski” charakter: „Jeżeli jednak pomnik Polaków, którzy przypłacili życiem ratowanie Żydów, miałby stanąć w środku warszawskiego getta, jeżeli tego właśnie wymaga polska racja stanu, to warto będzie koło każdej tabliczki z nazwiskiem ofiary umieścić krótką informację o okolicznościach tragedii. (…) Postulowałbym wobec tego, aby przy każdej tabliczce ze "zweryfikowaną" ofiarą niemieckiego barbarzyństwa pojawił się napis: "wydany przez Kowalskiego" lub też "wydany w ręce Niemców z donosu nieznanego sąsiada".” A ponieważ – jak pisze Grabowski – Polacy ratujący Żydów robili to wbrew członkom najbliższej rodziny, więc ma się rozumieć, byli też przez nich wydawani, to te pomniki będą hańbić potomków Sprawiedliwych. Na tabliczkach znajdą się bowiem takie napisy jak: „Jan Kowalski, na którego doniósł Niemcom za ukrywanie Żydów jego syn Marek”, „Jan Nowak – zginął z powodu donosu sąsiada Jana Grabowskiego, który następnie ożenił się z jego córką i miał z nią 5 dzieci, mieszkających obecnie w domach zamordowanych Żydów”. To wszystko brzmi jak makabryczny żart, ale takim nie jest. Jan Grabowski nie jest artystą kabaretowym niskich lotów. Nie jest też jakimś zwykłym Polakiem z Dąbrowy Tarnowskiej czy Moniek, chociaż takie można odnieść wrażenie po lekturze jego listu na portalu wyborcza.pl. Nie chwali się bowiem w nim, że ma tytuł doktora nauk humanistycznych i jest pracownikiem Centrum Badań na Zagładą Żydów PAN, którą to instytucję prof. Bogusław Wolniewicz nazwał „centralną wytwórnią antypolskich oszczerstw” (http://www.bibula.com/?p=50105). Jest on współautorem antypolskiej książki „Inferno of choices” rozpowszechnianej za granicą od 2011 r. przez resort Radosława Sikorskiego w ramach tzw. promocji Polski (sic!). Jego opinie są często cytowane w mediach Agory takich jak „Gazeta Wyborcza” czy Radio TOK FM. Jest to zatem postać ważna w rządzącym naszym krajem obozie politycznym. Grabowski jest podwładnym prof. Barbary Engelking, szefowej CBnZŻ, o której napisał, że dyskusję na temat Pomnika Sprawiedliwych wywołała. Co ciekawe, podaje jej nazwisko, ale nie informuje, że jest jej najbliższym współpracownikiem, oraz że jest wymieniany na równi z nią jako współautor listu, od którego publiczna wymiana opinii w tej sprawie się zaczęła – http://www.otwarta.org/index.php/list-otwarty-w-s…). To trochę moim zdaniem dziwne, żeby zabierać głos w dyskusji wywołanej swoim listem, bez poinformowania czytelników „Gazety Wyborczej” o swoim jego współautorstwie (jeśli jest to list napisany wyłącznie przez Engelking, czyli Grabowski nie jest jego współautorem, to dlaczego go podpisał?) Można się domyślać, że ten pierwszy list powstał w tym celu, żeby nie dopuścić do ogłoszenia przez prezydenta Bronisława Komorowskiego decyzji o budowie Pomnika Sprawiedliwych obok budynku Muzeum Historii Żydów Polskich, co miało nastąpić 19 kwietnia, podczas obchodów 70. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim. A gdy to się udało, to środowisko żydowskich i filosemickich naukowców z PAN już otwarcie objawia listem Grabowskiego, że dąży do storpedowanie idei budowy Pomnika Sprawiedliwych w Warszawie. A jeśli już miałby on zostać wzniesiony, to powinien stać się wiecznym pomnikiem hańby narodu polskiego. Bo naukowcy PAN twierdzą, że Polacy wzięli aktywny udział w holokauście, a nawet byli w zabijaniu Żydów gorliwsi od Niemców. Powyższe twierdzenia zawarte są w pracach Grabowskiego i jego koleżanek i kolegów z PAN, które powstały w wyniku przeprowadzonych przez nich badań naukowych, sfinansowanych przez rząd Tuska oraz zagraniczne żydowskie fundacje. Autor listu do „Gazety Wyborczej” napisał książkę "JUDENJAGD. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu", w której opisuje przypadki wydawania przez Polaków Niemcom Żydów szukających schronienia na polskiej wsi. Wiadomo, że takie przypadki się zdarzały, bo w każdym społeczeństwie są przestępcy, ale Grabowski i inni uczeni z PAN posługują się nimi do oskarżania całego narodu polskiego. A nie mają do tego żadnego prawa, bo swe wnioski opierają wyłącznie na analizach akt sądowych procesów, wytoczonych po wojnie osobom kolaborującym z Niemcami oraz wydającym Żydów, czyli tzw. szmalcowników. To tak, jakby na podstawie akt sądowych z procesów matek, które zabiły swoje dzieci, wyciągać wniosek, że wszystkie Polki są dzieciobójczyniami. Poza tym Grabowski badał jedynie jeden powiat – Dąbrowę Tarnowską. Nie wiadomo, czy był on typowy, czy wyjątkowy. Zatem sprzeniewierza się on naukowego etosowi, uogólniając wyniki swoich badań na całą Polskę. To nie jest niestety odosobniony przypadek braku przestrzegania standardów naukowych przez pracowników PAN. Dowodzą tego choćby publikacje Elżbiety Janickiej czy Andrzeja Romanowskiego. Za cel stawiają sobie oni opluwanie polskich bohaterów narodowych. Twierdzą, że Polacy, jako naród łajdaków i morderców, nie mają prawa sami sobie stawiać pomników. Grabowski wyraził to następująco: „Wielu uczestników dyskusji, występując w obronie pomnika wewnątrz getta, nawiązuje do tysięcy drzewek oliwnych, które w Jerozolimie upamiętniają Sprawiedliwych. Podstawową różnicą między oliwkami z Yad Vashem a ewentualnym pomnikiem w byłym getcie jest jednak kontekst, w jakim następuje upamiętnienie. Czymś innym jest pomnik wystawiony bohaterskim Polakom przez wdzięczny naród żydowski, a czymś zgoła innym - pomnik wystawiony przez wdzięcznych Polaków samym sobie”. To zadziwiające rozumowanie jest, zdaje się, podzielane przez redaktorów „Gazety Wyborczej”, bo zatytułowali oni list Grabowskiego „Pomnik wdzięcznych Polaków wystawiony samym sobie?” To kompletny idiotyzm, bo taki „zarzut” można postawić wszystkim pomnikom wzniesionym w Polsce przez Polaków swoim przodkom. Kogóż to upamiętnia Pomnik Grunwaldzki czy Powstania Warszawskiego? Czy aby nie przodków dzisiaj żyjących Polaków? Czegóż to chce Grabowski? Czy to Żydom przysługuje prawo do decydowania, kogo Polacy mają upamiętniać? A niby dlaczego? Żydzi mają swoje państwo i robią w nim to, co chcą. Chyba Polacy też mają prawo do robienia tego samego we własnym kraju? Teren byłego getta w Warszawie należy do Polski. Mieszkają w tym miejscu Polacy, a nie Żydzi. Zatem dlaczego to oni mają decydować, jakie pomniki wolno nam tutaj stawiać? My nie zabraniamy Żydom wznosić sobie pomników na terenach zamieszkanych kilkadziesiąt lat temu przez Arabów (gdyby zastosować rozumowanie Grabowskiego, to wolno byłoby na terenie byłej Palestyny upamiętniać jedynie Palestyńczyków!). Będę uważnie obserwować, jaką ostateczną decyzję w sprawie Pomnika Sprawiedliwych podejmie prezydent Komorowski, który wyraźnie publicznie opowiedział się za jego postawieniem obok budynku Muzeum Historii Żydów Polskich. Wydawało się to przesądzone, bo podobne stanowisko zajął Władysław Bartoszewski, wiceminister w rządzie Tuska. Ale rezygnacja Komorowskiego z ogłoszenia tego podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim stawia tę lokalizację pod znakiem zapytania. Decyzja w sprawie miejsca postawienia Pomnika Sprawiedliwych i jego kształtu będzie probierzem tego, czy to jeszcze Polacy rządzą w III RP. Przypomnę, że powyższego tematu dotyczy też mój tekst „Polscy Żydzi chcą Pomnika Chrząszcza zamiast Sprawiedliwych?”: http://blogpress.pl/node/16412.
tumry

tumry

12 years 5 months temu

Jednego można być pewnym. Najmniejszy wpływ na to gdzie ten pomnik zostanie ewentualnie postawiony i jaka będzie jego forma będą mieli najbardziej zainteresowani.
Domyślny avatar

Zgadza się. Tu się rozgrywa jakaś walka w obozie rządzącym, która jest przed opinią publiczną ukryta. Z tego co można się domyślić wynika, że środowisko "Gazety Wyborczej" jest przeciwne stawianiu Pomnika Sprawiedliwych obok Muzeum Historii Żydów Polskich (ale nie całe, bo inny pogląd ma Konstanty Gebert), natomiast Bartoszewski, który odpowiada za stosunki polsko-żydowskie w rządzie Tuska i ośrodek prezydencki chcą takiej właśnie lokalizacji. Decydujacy głos w tej patowej sytuacji będzie być może należał do władz Izraela. Są pewne szanse, że poprą one postawienie pomnika obok MHŻP, bo "Gazeta Wyborcza" wydrukowała jakiś czas temu list izraelskiego Żyda, w którym napisał on, że nie rozumie przyczyn protestów przeciwko temu miejscu. Być może ostateczna decyzja zostanie ogłoszona 23 października, podczas wizyty prezydenta Izraela w Polsce. Jeśli tak się nie stanie, to będzie znaczyć, że budowa została odwleczona ad calendas graecas.