Wyobraźcie sobie kobietę piękną, zmysłową, moi drodzy panowie.
Mogę być to ja, po krótkiej namowie?
Kobieta ta urodziwa zainteresowanie swe uwidacznia, wnet Pan każdy kokieterią łatwo się zwieść daje.
Panna bystra i przebiegła dżentelmena wonią kusi. Kurczak! – talent kulinarny często się przydaje.
Czasem nawet, nie przypadkiem, ciała trochę też pokaże.
Co ciekawe, jej wybranek, może któryś z Panów, pełni funkcję niebanalną – burmistrz czy Senator? Inne znane twarze?
Ja, panienka piękna, ale mądra równie,
swój biznesik chcę rozwijać, lecz na dobrym gruncie.
Te zaś drogie są cholernie, nie stać więc mnie na nie.
Ale zaraz, mój przyjaciel! Zrobię mu dziś pranie.
Tak więc gruncik za pół ceny, na lewo zdobędę! Czy pieniądzem, czy naturą, w sumie bez różnicy. Polska, to kraj taki, co tu władzę sprawujący wszyscy urzędnicy
stoją ponad władzą!
Tak historia ta przepiękna nam się potoczyła, że łapówka, choć przyjęta, agencji oddadzą.
Jam agentką służb niejawnych od początku byłam,
teraz pewnie gościa, za te głupie błędy, do pierdla wsadziłam.
Wszystko pięknie i dokładnie na kasetę zgrałam,
i rzecz jasna, posłusznie, przełożonym dałam.
Sąd zaś sprawdził to nagranie i przesłuchał świadków,
Ale zamiast winy, dopatrzył się kwiatków.
Za namową! Przez niewiedzę! On niewinny wcale!
Zresztą winy zrzucił dawno – przy konfesjonale.
Co by było sprawiedliwie, biedny oskarżony,
musi dostać jeszcze trochę, na gotówkę bony.
Być może ta krótka historia przypomina komuś z Państwa pewne wydarzenie, dość aktualne. Zbieżność, co chyba jasne, przypadkowa. Oczywiście problem pozostaje, a historia pani Sawickiej pokazuje, jak głęboka jest rana, której nie możemy wyleczyć, a ciągle drażniona goi się bardzo wolno. Ta rana to największa spuścizna komunizmu, czyli sądownictwo. O ile to jest w stanie doczekać się dwóch tysięcy (!) poprawek w kodeksach rocznie, o tyle „ostatni sprawiedliwi” pozostali bez zmian. Czyli te same czerwone, komunistyczne gęby wydają wyroki w sprawach teraźniejszych, ale i przeszłych, często uniewinniając innych towarzyszy z najlepszych lat. Swoją drogą głębokie nadzieje wiązałam z Jarosławem Gowinem i jego ministerialnym stanowiskiem. Jak się dzisiaj okazało – dobro partii ponad dobro narodu, i Pan Jarek z funkcją się pożegnał. Szkoda. Sama decyzja o odwołaniu ministra sprawiedliwości wydaje się dość niesprawiedliwa, ale jak mówi łacińskie przysłowie Iustitias vestras iudicabo (sprawiedliwość waszą sądzić będą). Tak więc PO osądziło sprawiedliwego Gowina, teraz czas, by Polacy osądzili niesprawiedliwą PłaćFormę AnyObywatelską.
Drugie moje spostrzeżenie co do dymisji jest takie, że nie ma ona nic wspólnego z pracą byłego już ministra. Deregulacja zawodów przebiegała płynnie i była, jak myślę, dobrze postrzegana przez społeczeństwo. Oczywiście poza pewnymi grupami interesów, czy też trzymającymi władzę, które nagle poczuły powiew nadchodzącej konkurencji. Minister został odwołany za wyrwaną z kontekstu wypowiedź o zarodkach. Co więcej - wydaje się to być trochę jak kara za ujawnienie tajemnicy poliszynela, ale może nie w zakresie konkretnego handlu, ale luki prawnej w możliwości przeprowadzania takiego handlu.
Antosia Polak mówi jak jest!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 772 widoki
Róbta i Trzymajta