Krach „NE”, czyli złapał kozak Tatarzyna...

Przez Gadający Grzyb , 01/02/2013 [18:26]

Obaj cwaniaczkowie – Łazarz i Opara - są siebie warci i powinni pójść na rynek, żeby naciągać jeleni na grę w „trzy karty”.


I. Złapał kozak...

Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale z tego co opublikował Łazarz z jednej strony, a Opara z drugiej, wynika, że domena Nowy Ekran na nazwa.pl była osobistą własnością Łażącego Łazarza na bazie której należąca do Opary spółka Nowy Ekran S.A. stworzyła portal „Nowy Ekran”. Wszystko na zasadzie jakiejś robionej „na gębę” uprzejmości, bez stosownych umów, w wyniku czego kto inny jest właścicielem domeny, a kto inny właścicielem zbudowanego na tejże domenie portalu. Na dodatek Łazarz – właściciel domeny - był pracownikiem spółki będącej właścicielem portalu. Dobrze zrozumiałem?

Idźmy dalej. Jeżeli tak to wyglądało, to mamy do czynienia z układem w którym od początku żaden z partnerów nie ufał drugiemu i zakładał, że wydyma drugą stronę przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ta skrajnie nietransparentna sytuacja trwała dopóki były pieniądze. Gdy pieniądze się skończyły, obie strony przystąpiły do działań mających na celu wyrugowanie dotychczasowego partnera i przejęcie obu dóbr – zarówno domeny jak i portalu, bo tylko oba naraz mają jakąś rynkową wartość. I tak, Łażący Łazarz usiłował zajumać portal Oparze i jego spółce, zaś Opara z Grabowskim zrobili zamach na domenę Nowego Ekranu na nazwa.pl. Złapał kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma... prawidłowo rekonstruuję rozwój wydarzeń?

Jeśli tak, to znaczy, że obaj cwaniaczkowie są siebie warci i powinni pójść na rynek, żeby naciągać jeleni na grę w „trzy karty”, bo prezentują mentalność na takim właśnie poziomie.

II. Po co Oparze był potrzebny „NE”?

Po co Oparze był potrzebny cały ten internetowy biznes? Bo przecież nie po to, by zarabiać pieniądze. Otóż Opara postanowił wejść do polityki i umyślił sobie, że taki portal będzie dobrą medialną odskocznią, a blogerzy znakomitym mięsem armatnim. Blogerzy mieli budować wizerunkową aurę „patriotyzmu” i „niezależności” przykrywającą smród onuc różnych trepów rodem z Układu Warszawskiego - członków SOWY czy Pro Militio z WSI w tle - oraz innych nieciekawych konszachtów Opary z ludźmi pokroju Wachowskiego. Temu też miał służyć ostentacyjny brak cenzury – bo faktycznie, „Nowy Ekran” puszczał wszystko jak leci, a bany stosował sporadycznie. Był to nader skuteczny wabik na blogerów, wpisany w strategię wizerunkową przedsięwzięcia. Do tego jeszcze osoba redaktora naczelnego, czyli Łażącego Łazarza owianego nimbem autora tekstów „Gruppenführer KAT” i „Głowa zdrajcy”, wyrzuconego z Salonu24 w aureoli blogerskiego bojownika o prawdę i wolność słowa.

Blogerzy mieli zatem stanowić zaczyn przyszłego elektoratu, robić darmowy „pijar” w sieci i generalnie pełnić rolę naganiaczy dla politycznych interesów i ambicji Opary. Wielu dało się uwieść, jednak z czasem magia dobrego wujka z antypodów zaczęła blaknąć. Każdy kto miał nieszczęście przebrnąć choćby przez jeden z grafomańskich „manifestów” biznesmena, wie dlaczego. Takiego natężenia „bogoojczyźnianego” pustosłowia i nadętych banałów nie zniesie na dłuższą metę żaden normalny człowiek. Teksty Opary operujące nieznośnie napuszoną frazeologią same w sobie mają walor odstręczający i na dłuższą metę nie trzeba byłoby nawet demaskatorskich artykułów Aleksandra Ściosa, by zdyskredytować całą tę poronioną inicjatywę.

Oparze wydawało się więc, że wystarczy potraktować blogerów jak pierwszych naiwnych, którym wystarczy załopotać przed nosem biało-czerwonym sztandarem, wskazać „trzecią drogę” i pójdą za swym wodzem w karnym ordynku. Okazało się, że nie. Kroplą przepełniającą czarę było odwrócenie się od Nowego Ekranu środowisk narodowych współorganizujących Marsz Niepodległości, na sojusz z którymi Opara bardzo liczył. Uznał zatem, że dość już władował pieniędzy w blogerskie gry i zabawy i postanowił zwinąć interes.

Po co w ogóle potrzebna była mu ta polityka? Tu odpowiedzi mogą być różne – a to „antypisowska” dywersja pod kuratelą patronów z wojskówki, wykreowanie prorosyjskiej siły zagospodarowującej i kanalizującej część prawicowego elektoratu oraz blogosfery, być może wreszcie uznał, że pomoże mu to w interesach i poprawi pozycję procesową w jego sporach sądowych... A może po prostu jakaś erupcja nieprzytomnej ambicji? Można tylko zgadywać.

III. Naiwny Łazarz? Dobre sobie...

W każdym razie, na główne narzędzie do realizacji swych planów upatrzył sobie nadambitnego blogera z problemami zawodowymi, który zgodził się firmować swą twarzą polityczno-medialne przedsięwzięcie. Twierdzę, że Łazarz wszedł w ten układ z całą świadomością (i zabezpieczając się na wszelki wypadek za pomocą opisanego na wstępie „myku” z rejestracją domeny na swoje nazwisko). Dlatego też jego ostatnie oświadczenie należy potraktować jako stek bredni, którymi próbuje zamydlić oczy naiwnym i rozpaczliwie usiłuje ocalić resztki swej wiarygodności.

A bajerować to ŁŁ potrafi jak mało kto, o czym mieliśmy okazję przekonać się na „Niepoprawnych”. Ponad dwa lata temu bowiem udzieliliśmy Łazarzowi – wówczas naszemu blogerowi – swych łamów po tym jak wyrzucono go z Salonu24, by mógł zrobić u nas „centrum operacyjne” i rozsyłać wici montując swą inicjatywę, która - wedle jego słów – miała być „prawicowym Onetem”, a nie konkurencyjnym blogowiskiem w lepszym opakowaniu. No cóż, dostaliśmy nauczkę, której nie zapomnimy – jak powiadają, kto ma miękkie serce, powinien mieć twardą d...

Nie wiem jak Państwa, ale mnie podczas lektury tych nieszczęsnych Łazarzowych wypocin ogarniał pusty śmiech. Łazarz nagle zorientował się, jaki smród ciągnie się za Oparą? Wcześniej nie wiedział? Również wtedy, gdy z pianą na klawiaturze rzucał się na Ściosa, który uwikłania sponsora portalu podawał czarno na białym? Dobre sobie. Teraz uświadomił sobie jakim przekrętem były „akcje Nowego Ekranu”? I ostatnie apele o finansowe wsparcie upadającego portalu? Wiedział i to jak cholera, a mimo to brał czynny udział w nabijaniu ludzi w butelkę. Nie wspominając już o zaangażowaniu pokaźnej grupy blogerów i zaprzepaszczeniu ich publicystycznego oraz społecznego dorobku.

Całą sytuację dobrze oddaje komentarz Mariusza Ciużyńskiego pod wpisem Łazarza na Facebooku: „Jeśli teraz ŁŁ krokodyle łzy leje i ze wstrętem odkrywa z kim miał do czynienia, to albo ujawniły mu się jakieś poważne deficyty intelektualne, albo zakłada, że ci, co przeczytają jego żałosne oświadczenie dotyczące kradzieży domeny Nowy Ekran to banda idiotów (...)”

No właśnie. Czy ktokolwiek w blogosferze da się jeszcze nabrać na Łażącego Łazarza?

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Margotte

Sądząc po dyskusji na facebooku, są tacy co dalej chcą się nabierać. ŁŁ pracuje nad nowym projektem, pewnie niby już odwsiowionym...
Pies Baskervillów

Jedno jest pewne,że towarzystwo sie rozpełznie po innych portalach,i będzie dalej podbierać naiwnych na tani patriotyzm:)
Domyślny avatar

Ja myślę,że niektórzy tak się emocjonalnie zaangażowali w "ekranowszczyznę",że nie przyjmują do wiadomości, że ich zmanipulowano i wykorzystano - więc będą brnąć dalej, pod nowymi, jeszcze bardziej "patriotycznymi" i "trzecioobiegowymi" sztandarami. pozdr. GG
Margotte

Też tak myślę. Przywiązali się do portalu i do siebie wzajemnie tak, że teraz jak grzeczne owieczki wrócą pod skrzydła dobrego ŁŁ. A wszystkiemu winny będzie ten zły Opara.
Telewizorek

Rosja to taki sam kraj jak każdy inny. Dlaczego miałby Polsce zagrażać bardziej, niż takie Niemcy? Ile gazet ma w Polsce Rosja? Ile banków? Ile sieci handlowych? Za to Niemcy mają całe koncerny wydawnicze! Mają też sieci handlowe i banki. Mają wszystko, czego zechcą. A trzeba pamiętać, że Niemcy mają niezałatwione do dziś sprawy majątkowe w Polsce! Polacy mieszkają na działkach, które w księgach wieczystych mają właścicieli niemieckich. Warto też zauważyć, że czerwone lewackie szambo wtłacza do Polski mityczny "Zachód" w który Polacy są zapatrzeni jak przysłowiowe stado baranów... To nie z Rosji płynie do nas nowa komuna a z Paryża, Brukseli i Berlina. W Rosji traktują krótko homo-propagandę i zgniliznę moralną, bo wiedzą, że Zachód od tego wymiera i upada. Przestańcie myśleć emocjonalnymi stereotypami a zacznijcie analizować sprawy na zdrowy rozum i rzeczowe argumenty.
Domyślny avatar

Nie wiem, czy bardziej,ale zagraża. Trzyma nas na surowcowej i politycznej smyczy - zwłaszcza po Smoleńsku. Dla Rosji zawsze będziemy "bliską zagranicą" i strefą wpływów, którą ewentualnie może podzielić się z Niemcami. pozdr. GG
Telewizorek

Dla Niemców jesteśmy okupantem, bo to Polska zabrała im najwięcej ziem. (1/3 obecnej Polski leży na przedwojennych terenach Niemiec). Dla Rosji, wschodnia granica Polski to linia III zaboru, czyli wschodnia granica Kongresówki i obecnej Polski. (Mniej-więcej linia Bugu) Nie powinniśmy mieć pretensji do Putina, bo on pilnuje interesów swojego kraju. Powinniśmy mieć pretensje do naszych polityków, że nie potrafią dbać o interesy Polski. Polska jest obecnie chłopcem na posyłki Waszyngtonu, podkłada się Gringosom, kupuje ich sprzęt wojskowy, wysyła żołnierzy na ich wojny i co z tego ma? Nawet wiz do USA nie znieśli. Amerykanie doskonale wiedzą o polskiej rusofobii (strachu przed Moskalem) i kapitalnie tę kwestię rozgrywają. Pozdrawiam
Polaczek

Jeśli prawdą jest powyższe, świadczy to wyłącznie dobrze o blogerach, którzy pogadali sobie i mając własny rozum nie dali satysfakcji złym mocom. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

mesko

12 years 9 months temu

Wczoraj w pizerii wpadł mi w ręce nowy nr URze. przeglądnąłem pobieżnie i kogóż ja u Hajdarowicza znalazłem? Proszę zgadywać. Tak, tak Tomasz Parol (piszący o Jasnej Górze) i Romuald Szeremietiew. Jednym słowem zamienili chłopaki wojskówkę na towarzystwo Grasia i Bondaryka.
moherowy beret

Jeżeli blogerzy mają rozterki,to jak mają połapać się zwykli ludzie,którzy nie korzystają z internetu?Mają ogromne płaskie telewizory i widzą inny świat.Np.Sąsiadka zwierzyła mi się wczoraj,że jest w rozterce,bo ludzie mówią,że Grodzka jest wykształcona i może przynieść wiele dobrego na stanowisku marszałka.Zapytałam co na te słowa zrobiła:kopnęła,walnęła w szczękę czy tylko opluła idiotę.A ona mówi,że to w TV tak mówią.Ręce mi opadły i nie miałam sił,żeby ją kopnąć.
moherowy beret

Ciągle nad sąsiadką pracuję(bez bicia i rugania).Nawet udało mi się zmusić ją do przeczytania "Bestii"Pana Tadeusza Płużańskiego.A teraz skorzystałam z obecności Pana Płużańskiego w naszej parafii i wyciągnęłam ją na spotkanie. Była b.poruszona i dziwiła się,że w telewizji tego nie pokazują.Ale gdy mówię,że w Telewizji nie ma grama(nawet pół grama prawdy),to patrzy na mnie z niedowierzaniem.Mam ogromny problem "pedagogiczny" i nie chcę stracić duszyczki.Owszem sąsiadka głosuje na PIS,ale to za mało.Parę tygodni temu zabrałam się za młodego wykształconego z dużego miasta(czytał gazetę,więc zaczęłam podpytywać),ale on mi uciekł z tramwaju,wysiadł na 1-m przystanku.Nie wybiegłam za nim,pal go licho.