David William Donald Cameron premier Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej wygłosił ostatnio przemówienie. Przedstawił w nim swoją wizję reformy Unii Europejskiej.
Donald Franciszek Tusk co prawda nie wygłosił przemówienia, ale mógł zobaczyć i usłyszeć jak się to robi. Miał też szansę, co nieco pojąć z tego, jak się uprawia politykę. Opowiadanie głodnych kawałków na kraj wystarczy, na Europę nie.
Na przemówienie pierwszego lokatora Downing Street 10 natychmiast odpowiedziała kanclerz Niemiec Angela Dorothea Merkel. Zrobiła to w duchu koncyliacyjnym mimo, że kierowane przez nią państwo rywalizuje z Rządem Jej Królewskiej Mości od wieków.
Dla Anglii, która nie jest członkiem strefy walutowej 'euro', całkowicie nie do przyjęcia była akceptacja faktu, że w wyniku narzuconych ustaleń stanie się automatycznie członkiem Unii Europejskiej drugiej kategorii. Siłą rzeczy dla Camerona, usiłowanie wprowadzenie Europy dwóch prędkości jest nielegalne.
Dla sztukmistrza z Sopotu ta sama prawda spowodowała odwrotną reakcję, tj. antyszambrowanie po korytarzach w celu wybłagania jakiegoś stanu przejściowego. W rezultacie Polska może się przysłuchiwać obradom krajów, które wprowadziły 'euro', ale bez prawa głosu. W tej sprawie, to Tusk musiał wydzwaniać do Merkel, nie zaś odwrotnie.
W kwestii przyjęcia waluty 'euro' Cameron wypowiedział się z góry negatywnie. Tusk od lat szaleje, aby się w unię walutową wpakować. Na szczęście jednak nie pozwalają na to ekonomiczne realia, które w ten sposób ratują nasz kraj przed zupełną klapą ekonomiczną.
Mimo wspólnoty jednego z imion, doświadczeń z marihuaną i alkoholem, nawiedzenia kraju zwanego dzisiaj Federacją Rosyjską, znakomitej szczególnie podczas spotkania z Condoleezzą Rice w 2008 roku znajomości przez Donalda Franciszka języka angielskiego, ukończenia szkół (Cameron - Eton College i Uniwersytet Oksfordzki; Tusk - I Liceum im. Kopernika i Danzig Uniwersität) oraz prób werbowania obu przez wywiady obcych państw (Cameron - Sowiety; Tusk - Niemiecka Republika Demokratyczna) - między oboma politykami istnieje kolosalna przepaść klasy.
Jeden z panów chce uzyskać jak najwięcej korzyści dla swojego kraju, drugi żadnych bądź kosmetyczne i najlepiej, żeby się ten interes, albo sam rozwiązał, względnie popadł w jak największe kłopoty i uzależnienia. Zatem, który z gości, jest który?
Najgorsze, że szary obywatel musi się wstydzić za człowieka, który wprawdzie posiadł talent, ale do robienia dintojry na mniejszą, bądź większą skalę. W polityce jest miernotą rzadkiego chowu. W wielkiej polityce nie powinien w ogóle zaistnieć, gdyż robi tym nawet sobie samemu krzywdę, wcale o tym nie wiedząc.
PS. Dewizą Danzig Universität jest maksyma łacińska "in mari via tua". Będąca dopiero w mglistych planach agenturalna (P)aka (O)szustów, w osobach swych znakomitości w postaci: m.in. Jana Krzysztofa, Janusza Antoniego i Donalda Franciszka doszła wcześniej do maksymy o postaci "pierwszy milion trzeba ukraść" (postulo ut surripis unum million). Jednak nie było to eleganckie, w związku z tym zaproponowano drobne przekształcenie maksymy uniwersyteckiej do postaci "in mari via tua fraudem". Jednak na morzu panowie byli cienkimi Bolkami, także w związku z bardzo zaawansowaną konkurencją. Nastąpiła więc ostateczna modyfikacja przesłania do formy "in Polonia via tua fraudem". Równolegle powstała PO. Towarzystwo na tym pomyśle jedzie do dzisiaj, lecz za 2 lata zabraknie już Polonii i trzeba się będzie rozejrzeć za kantem międzynarodowym, bądź w kwiecie wieku udać się na emeryturę, odbierając apanaże od zleceniodawców. Jak się okazało łaciński a zarazem nowatorski pomysł na spory wyczyn ekonomiczny, czyli słynne "Stella Maris" znakomitego abp. Tadeusza Gocłowskiego, jeszcze raz zdał egzamin, tylko w innym kształcie. Meritum pozostało bez zmian.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1046 widoków
@tumry
tumry
Polaczek
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
tumry
Feler
tumry
Pies Baskervillów