Nawet od najgorszego wroga można się czegoś wartościowego nauczyć - szczególnie, gdy ten wróg nas pokonał. A co do tego, że to Jaruzelski jest triumfatorem i beneficjentem teatru pod nazwą "obalanie komunizmu", nikt chyba nie ma wątpliwości?
Gdyby jednak miał, to niech rozważy wczorajszą wizytę Jaruzelskiego u lekarza. Przyjechał po niego ambulans, BOR i policja. Aleksander Ścios tak na Twitterze opisał III RP: "To państwo zapewniło dziś mordercy Polaków troskliwą opiekę BOR, policji i pogotowia". Na blogu rozwinął tę myśl:
"Przyznam, że byłem dziś zszokowany widokiem sowieckiej kanalii wywożonej z domu pod troskliwą opieką pogotowia, policji i BOR-u.
Państwo mieniące się niepodległym, które po dwóch dekadach nie policzyło nawet ofiar stanu wojennego, w tym setek ludzi zmarłych z powodu braku łączności i opieki medycznej - chroni dziś pospolitego bandytę i pomaga mu w ucieczce przed Polakami.
Nie ma to nic wspólnego z humanitaryzmem. Zachowując się w ten sposób, to państwo szydzi z tych, którzy przeżyli stan wojenny i drwi z naszych rodaków zamordowanych przez sowieckiego satrapę."
O tym, jak III RP traktuje rzekomych zwycięzców "obalonej komuny" i kombatantów walki z juntą Jaruzelskiego, nie będę nawet pisał, bo każdy to wie z autopsji.
Wróćmy jednak do tematu lekcji, której możemy nauczyć się od Jaruzelskiego. Aleksander Ścios umieścił na swoim blogu ciekawy dokument : "Protokół nr 49 z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR w dniu 13 XII 1981 r.". Wyczerpująca analiza tego dokumentu to zdanie dla historyków - ja chciałem zwrócić uwagę na znajomość psychologii Jaruzelskiego, której brak naszemu obozowi.
Jaruzelski wyprowadził na ulice tysiące żołnierzy i zaangażował wszystkich członków swojej partii. Wiedział, że musi mieć przychylność i osobiste zaangażowanie tych ludzi w realizację swojej wojny z narodem. Dokument z posiedzenia najwyższego szczebla władzy zawiera polecenia dotyczące... ciepłych butów i mundurów dla żołnierzy! To ważna lekcja dla naszego obozu - są oczywiście ideowcy, którzy nawet boso polecą wykonywać rozkazy, ale dla większości trzeba stworzyć odpowiednie warunki. Przechodząc do naszych realiów - czy PiS na dzisiejszy marsz w Warszawie zapewni ludziom darmowy transport? Czy przed marszem, gdy będą stać na mrozie, dostarczy kotły z gorącą herbatą i koksowniki? Czy po zakończeniu marszu Jarosław Kaczyński zaprosi uczestników na grochówkę czy bigos z kuchni polowej? To są drobne rzeczy, ale one pokazują, czy troszczymy się o tych, którzy dla nas walczą. Takie rzeczy dają ludziom poczucie więzi z przywódcą i podmiotowości. Pozostawiają też dobre wspomnienia, co stanowi kapitał dla przyszłych działań i poświęceń.
Ale od komunistycznego zbrodniarza moglibyśmy nauczyć się czegoś jeszcze ważniejszego. Oto trafne słowa Jaruzelskiego, które mogą być wprost mottem dla naszych obecnych działań:
"Należy utrzymywać zorganizowane partyjne grupy. Należy stworzyć atmosferę działania w partii i wśród aktywu. Ludzie muszą czuć, że przystąpili do walki. Spotkania odbywają się w nadzwyczajnej sytuacji. Urzędnicza partia jest nie do przyjęcia."
Szczególnie ostatnie zdanie wydaje mi się trafnym postulatem na dziś. Zmarnowany został nasz zapał po Smoleńsku i ludzie rozpierzchli się po domach, często z poczuciem zawodu czy wręcz zniechęcenia. Apele z Warszawy już niewiele znaczą. Jeszcze uda się z trudem zebrać kilka czy kilkanaście tysięcy na kolejny "pokojowy marsz", który władza ma w ... poważaniu. Ale już mężów zaufania do ochrony wyborów nie udało się zebrać w stosownej ilości. Nasz obóz jest słaby i niezorganizowany, a PiS to "partia urzędnicza". Z takim "wojskiem" to rzeczywiście tylko pokojowe marsze można raz na jakiś czas urządzić i może jakiś piknik, ale władzy się nie odzyska. Victor Orban pokazał, że można z partii urzędniczej zrobić partię walczącą w polu. Trzeba woli, osobistego zaangażowania przywódcy, planu i przede wszystkim zaufania do ludzi, że podchwycą ideę. Bez nadania podmiotowości i znaczenia walce członka czy sympatyka PiS w Pcimiu Dolnym, nie ruszymy z miejsca. Ludzie muszą POCZUĆ, że są potrzebni nie tylko jako mięso armatnie do wielkich manifestacji, ale że mają do realizacji konkretne, wspólne zadania w swoim terenie. By osiągnąć taki stan potrzebna jest nie tylko zmiana mentalności Centrali, ale i reforma struktur lokalnych. Jaruzelski i tu dał dobry przykład:
"Pokazywać, że pełnomocnik-komisarz zalecił zdjęcie naczelników, przestępców. Trzeba uderzyć w draństwo, w milionerów i spekulantów, w biurokratów, w kompromitujących nas przedstawicieli władzy."
Nic dodać...
I żeby nie było nieporozumień - w Wolnej Polsce Jaruzelskiego i innych komunistycznych zbrodniarzy spotkałaby jedyna sprawiedliwa kara - kara śmierci. Jak w Norymberdze...
PS
Gorąco polecam akcję młodzieży z Twojego Ruchu, która zainicjowała międzypokoleniowy projekt "Sztafeta pokoleń". Są już pierwsze efekty.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 702 widoki