Rozprysk

Przez tumry , 31/10/2012 [14:39]
Herr Donald Donaldowicz się ostatnio niezwykle uaktywnił politycznie. Brak czasu na doskonalenie własnych umiejętności w kopaniu piłki sprawił jednak, że kondycja intelektualna naszego asa mocno szwankuje. Jeżeli jeszcze do tego dodamy psychopatię zakłamania, to, to co ów wygaduje, przeszło już w fazę zdecydowanie koszącą. Zaczął ci Donald Franciszek od beznadziejnego expose, a następnie zajął się water polo na Stadionie Narodowym, by przejść następnie do wzięcia w centralne kleszcze łobuzów z policji, którzy dokonali w Opolu nocnego najścia na matkę dwojga dzieci w wielu 2 i 6 lat. Kobieta została aresztowana a dzieci pozbawione w ten sposób poczucia bezpieczeństwa, przyjaznego dotyku i miłości, a więc były sfrustrowane. Powędrowały na szczęście do przyjaznej rodziny zastępczej, o co postarała się sama matka. Okazało się przy tym, że to sam Tusk tyrając jak nie wiem co, zafundował policji przepisy, z których ona skorzystała sekując nieszczęsną kobietę. Perfidia tego człowieka nie jest z pewnością mniejsza niż Willi'ego Sonnenbrucha z dramatu "Niemcy" Leona Kruczkowskiego. Już, już, umawiał ci Pinokio spotkanie piłkarskie, w którym zamierzał skopać po kostkach kilku oponentów we własnej(P)aradzie (O)szustów i uzyskać hat-trick, gdy okazało się, że pojawiła się sprawa trotylu i nitrogliceryny na rozpryśniętym na tysięczne kawałki Tu-154M 101. Miast meczu zatem 'herr' zabrał się za zapasy w stylu wolnej amerykanki, z zamiarem założenia Nelsona i przy okazji pokopania, nie kogo innego, jak rzecz jasna prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Zasugerował też wspierany przez etatowego grasanta we własnej Burgerplattform Partei, społecznego cięcia i specjalisty od lewych podpisów Pawła Bolesława, że w Polsce nie da się już żyć z szefem Prawa i Sprawiedliwości - podobnie jak się nie dało z jego patriotycznym bratem Prezydentem. Wprawdzie było już o tym wiadomo przed 10.04.2010 roku, jednak wtedy prezes na pokład znakomicie wyposażonego rządowego samolotu lecącego do Smoleńska nie był był wsiadł. Nie był też uprzejmy wsiąść na pokład Pan Antoni Macierewicz, co spowodowało następnie daleko idące skutki dla wydarzeń politycznych, mających miejsce w naszym zawszawionym agentami-zdrajcami naszym kraju. Owi przedstawiali tezę o tym, że katastrofę na skutek aberracji umysłowej pilotów i niektórych oficjeli pozostających na pokładzie samolotu, spowodowali lecący tą znakomitą maszyną inni oficjele. Rzecz była tak bzdurna, że zatem do sprawy trzeba było wrócić i capo di tutti capi właśnie to zrobil. Smaczku całej sprawie dodał też fakt, że główny zainteresowany, a więc redaktor Cezary Gmyz, który w Rzczeczpospolitej zamieścił artykuł o wykryciu na szczątkach samolotu Tupolew trotylu i nitrogliceryny, na okoliczność tę nie był w ogóle przez światłych indagowany. Wszystko jak zwykle wiedział najlepiej TVN, a Tusk łgał jak zwykle, choć już w innych momentach zrobił to nieporównanie znakomiciej. Dodatkowo w Ruso-Sowietach jedno z mediów wypowiedziało się, że tragedia smoleńska była efektem aktu terrorystycznego (zapewne polskiego). O trotylu i nitroglicerynie poniformował też m.in. Głos Rosji. "Gniotsa nie łamiotsa" - co nie Tusk, a może tasak, bo taką rolę od pięciu lat pełnisz w naszym kraju. Nie ma to jak dobrać do antypolskiej roboty stosownego człowieka i przydzielić mu stosowne zadanie. Gratulacje herr i gaspadin Tusk.