Nasi liderzy sa wspaniałymi wielkim osobowościami, wytrawnymi politykami i bohaterami, bez których Polski byłoby znacznie mniej, ale czasami działają tak, jakby nie zdawali sobie sprawy z pewnej bardzo ważnej rzeczy. Z tego mianowicie, że przekaz publiczny będący kluczem do realizacji celów politycznych wymaga niedopowiedzenia. Rzecz bowiem nie tylko w uczciwości i przekonaniu o swojej racji, ale także, a właściwie przede wszystkim, w przyjęciu jej przez odbiorcę. To że ten drugi element jest ważniejszy dowodzi każdy niemal przekaz głównego ścieku, operujący od pewnego momentu niemal wyłącznie kłamstwem.
Gdy odbiorca dostaje gotowy, domknięty przekaz szuka dziury w całym i zawsze znajdzie. Niekoniecznie dlatego, że przekaz jest błędny. Najczęściej dlatego, że język jest ze swej natury nieprecyzyjny i że odbiorca nie ogarnia wszystkich aspektów. Dla odbiorcy obszar polityki to świat zewnętrzny, do którego zagląda, a nie w którym przebywa.
Wypowiedź publiczna (każda inna też) aby dotarła musi być tak skonstruowana by odbiorca dopowiadał sobie sam to co chcemy mu powiedzieć. Mechanizm jest tak silny, że pozwala "zaprzyjaźnionym" manipulującym opinią publiczną na wielką skalę dowolnie kłamać nie kłamiąc. Kłamstwo powstaje bowiem w głowie odbiorcy. Jest to coś w rodzaju swingu w muzyce pozostawiającego miejsce dla wyobraźni i wrażliwości słuchacza. Słuchacz uczestniczy poniekąd w tworzeniu muzyki i bardzo to mu się podoba. W dodatku zachwycony jest muzykami nie mniej niż sobą i czuje z nimi jedność jako współtwórca. Dobrze swingujący muzycy mogą mieć każdą słuchawkę z klubu, w którym grają. Mistrzem tej metody komunikowania jest Leszek Miller a także Donald Tusk. To właśnie dzięki tej metodzie komunikowania zdobywają niezwykłą popularność mimo, że zupełnie bez pokrycia, a nawet przeciwnie, obydwaj wyrządzili astronomiczne szkody publiczności, którą za pomocą swingu uwiedli, które długo nam przyjdzie spłacać. Nie ma jednak żadnych przeciwwskazań by metodę tę stosowali także ludzie dobrzy, uczciwi, pilnujący naszego wspólnego wielkiego interesu narodowego. Przeciwnie, ani przez chwilę nie wolno zapominać o takim sposobie komunikowania, powinno stać się to obowiązującym stylem.
Tym bardziej, że metoda swingu miałaby też dodatkową zaletę, chroniłaby naszych polityków przed wirtualnymi pułapkami ofsajdowymi takimi jak wczorajsza.