Gdyby założyć, ze syn ś.p. Anny Walentynowicz celowo wskazał inne zwłoki jako doczesne szczątki swojej matki, to prawdopodobieństwo, że było to ciało ś.p. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej wynosi:
1/1 x 1/96 = 1/96
Gdyby założyć, ze jednocześnie krewni ś.p. T. Walewskiej-Przyjałkowskiej też celowo wskazali inne zwłoki jako doczesne szczątki swojej krewnej, to prawdopodobieństwo, że będzie to ciało A. Walentynowicz i jednocześnie krewni A. Walentynowicz wskażą na ciało ich krewnej - wyniesie:
1/96 x 1/1 x 1/96 = 1/9216
Słownie można to opisać w ten sposób - prawdopodobieństwo zdarzenia opisanego przez prokuratora Seremeta (przy założeniu celowo mylnego wskazania przez obie rodziny ofiar katastrofy) - wynosi jak jeden do prawie dziesięciu tysięcy.
Trudno sobie jednak wyobrazić , że krewni ofiar katastrofy celowo podają fałszywe informacje przy identyfikacji zwłok; bardziej prawdopodobne jest założenie, że mogli się pomylić pod wpływem emocji przy tak nieprawdopodobnie tragicznym wydarzeniu, jednakże prawdopodobieństwo , że taka pomyłka miała miejsce jest małe - powiedzmy jak jeden do tysiąca (w obu przypadkach). Prawdopodobieństwo zaś, że takie niezamierzone pomyłki wystąpią jednocześnie i będą wskazywały akurat na tę drugą tragicznie zmarłą osobę jest jeszcze mniejsze i wynosi:
1/1000 x 1/96 x 1/1000 x 1/96 = 1/9.216.ooo.ooo
Słownie można to opisać w ten sposób: Prawdopodobieństwo zdarzenia suponowanego przez Seremeta (przy powyższych założeniach) wynosi jak jeden do prawie dziesięciu miliardów - mniej więcej tak, jak główna wygrana w totka po wysłaniu jednego losu.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 816 widoków
Arni powiedziałby jedno :
W innej wersji
@
malyy5
Powiem tylko tyle
skoro wybór był między dżumą i cholerą,to