Szlachetniejemy.

Przez Janko Walski , 20/09/2012 [22:19]

Seaman zgrabnie zgrabił na kupę gnój, który odsłoniły ostanie dni. W ciągu 5 lat zebrało się tego tyle, że trudno już oddychać. Coraz więcej osób zastanawia się, jak ratować kraj i siebie.  Polska zaczadzona wyziewami może jednak jeszcze nie obudzić się 29 września. I oto stał się cud. Nieoczekiwanie jeden z negatywnych bohaterów jeszcze ciepłego wpisu  Seamana, minister sprawiedliwości Gowin, ujawnił się niechcący jako sprzymierzeniec "ciemnogrodu" domagającego się sprawiedliwości.


Sądząc po rozkręcanej dzisiaj nagonce w GW i w pozostałych "zaprzyjaźnionych" mediach, chyba jednak nie do końca jest dyspozycyjny. Powierzając mu tekę ministra Tusk mógł zakładać, że go zneutralizuje. Do tej pory wyglądało, że nie przeliczył się, ale po aferze AG jednak, cytując klasyka, coś pękło coś się skończyło. Można się zastanawiać dlaczego wcześniejszych 1200 afer nie zauważał.  Prawdopodobnie pojawiła się nieodparta myśl, że nie warto umierać za Tuska i Kołoruska. Jeśli tak istotnie myślał, to koniec tego rozdania jest bliższy niż przypuszczamy. Kto wszak lepiej mógłby wyczuć obsuwanie się gruntu niż minister sprawiedliwości?

A takich w obozie władzy musi być więcej, tym bardziej, że w głównej dyspozytorni zaprzyjaźnionych mediów ktoś już wcześniej przesunął po cichu wajhę. Tylko czekać jak dotychczasowe solidarne zbiorowe blachowanie d.  przejdzie w indywidualne i zacznie się wolna amerykanka.

Tak, Gowin to zdecydowanie pozytywny sygnał. Ponieważ, jak wiemy, człowiek się staje przez dorabianie uzasadnienia do swojej nikczemności, możemy być świadkami lawinowo narastającego nieposłuszeństwa z pobudek szlachetnych.