To jest jakiś koszmarny sen.

Przez Janko Walski , 22/07/2012 [15:00]

Wymóżdżone zombi zajęły już całą niemal przestrzeń.

Dzisiaj rano, na przykład, spiker lokalnego radia, w którym obowiązuje wytyczna "żadnej polityki"oprócz ekstraktu bieżących kłamstw w postaci minutowego serwisu informacyjnego, radośnie przywołał 22 lipca w formie w jakiej oficjalna propaganda przez 45 lat PRLu wtłaczała: że to jakiś akt założycielski nowego państwa, w domyśle, ludzi ideowych działających w dobrej wierze dla Polski. Ani słowa o tym, że żaden manifest, że nie ta data i że z lokalnej komórki NKWD i innych bolszewickich zwyrodnialców posługujących się biegle językiem polskim Stalin zrobił waadze, której  polecił podpisać wysmażony na Kremlu manifest. Żeby było śmieszniej, ów fajnopolak robiący w radio (RAM, Wrocław) wymienił w ramach codziennego cyklu p.t. "co wydarzyło się w tym dniu", oficjalne otwarcia różnych budowli, którymi karmiono nas przez 45, jako wielkimi osiągnięciami dowodzącymi wyższości ustroju nad kapitalistyczną (przymiotnik tak skutecznie obrzydzany, że wszedł do słownika jako synonim czegoś najgorszego i do tej pory z wielu głów nie wszedł)   Polską. Po czym dodał, że wprawdzie tego z racji młodego wieku nie może pamiętać, ale osiągnięcia wydają mu się imponujące.

Mamy więc kolejne pole, na którym PRL wygrał dopiero teraz. Niedouczony kretyn zatrudniony w radio nawet nie wie o tym, że  ten oficjalny bełkot i pic na wodę, te "osiągnięcia" te oddania do użytku przed terminem, te czyny społeczne  były stałą formą prania mózgów, propagandowego czczenia rocznicy rewolucji październikowej, pierwszego maja i właśnie 22 lipca i że to były jedyne państwowe święta obchodzone z wielkim hukiem, na które nie szczędzono środków. Że jak już w danym roku miała powstać jakaś większa inwestycja to w tych szczególnych dniach urządzano cyrk otwarcia jej przez I sekretarza PZPR występującego w roli głowy państwa bez względu na to kiedy rzeczywiście była gotowa do użytku. W rzeczywistości trzy większe inwestycje w roku i to nie w każdym w 30 milionowym kraju to było żałośnie mało i de facto oznaczało gospodarczy zastój.

O tym o czym mówię, o tej fasadowości i kłamstwie oficjalnego życia wiedziały nawet dzieci pod koniec PRLu. Oficjalne i "niezapowiedziane" wizytacje i otwarcia były przedmiotem kpin i niezliczonych dowcipów, które ludzi opowiadali sobie, najpierw prywatnie, a z czasem nawet publicznie, w czym uczestniczył m. in. Tym, Młynarski, Wolski, Fedorowicz, Elita, Pod Egidą, Tej, Szumańska, Lipińska i wielu innych.  Widzimy, że teraz po dwudziestu latach "wybierania przyszłości" tamte kłamstwa po raz pierwszy przedstawiane są i brane za prawdę.

Domyślny avatar

Najwyraźniej polityka pozbawiania młodego pokolenia historycznej wiedzy zaczyna odnosić sukcesy. Dlatego tak ważne jest zwalczanie przejawów tej polityki (ostatnio autorstwa pań; Hall i Szumilas). Szeroka protestacyjna akcja społeczna - przyniosła wprawdzie połowiczny, ale jednak jakiś sukces. Konkluzja jest taka - demokrację należy realizować nie tylko poprzez wybory parlamentarne, czy prezydenckie, ale codziennie. Tak sie dzieje np. w US; u nas w tej mierze, to marazm. Chyba zrobię odpowiednią "kwerendę" i przedstawię - jak to wygląda w dojrzałych demokracjach. Pozdrawiam serdecznie
Domyślny avatar

znacznej części polskiego społeczeństwa, nie tylko młodych, sprowadza się dzisiaj do tego co pokazuje jedna z reklama piwa szczycącego się trwałością marki. Polska nie zaistniałaby po starciu z dwoma totalitaryzmami w trakcie którego utraciła najwartościowszą części społeczeństwa, gdyby nie wprowadzano szkoły powszechnej w jeszcze nie istniejącym na dobre państwie tak, by 1921 roku dotarła do wszystkich najbardziej nawet zacofanych i zapomnianych przez świat wsi. W szkołach tych oprócz rachunków i polskiego uczono patriotyzmu... Porównanie z innymi krajami jak najbardziej wskazane, zwłaszcza, że machina propagandowa ubekistanu wciska ludziom, że "normalność" to znaczy odcięcie od własnej historii. Pozdrawiam serdecznie,
Domyślny avatar

że słowa używane przez Tuska i Komorowskiego (demokracja, normalność, miłość, itp) nabiorą pejoratywnego zabarwienia. Historia nie tylko jest niebezpieczna ale może wywoływać dyskomfort. Jakże inaczej miałby zachowywać się Michnik, Olejnik, Hibner, Wojewódzki, Figurski, Komorowski, Pochanke i wielu innych, skoro takie a nie inne powiązania rodzinne obciążają. Rosyjscy dysponenci kraju priwislanskowo doskonale wiedzieli komu powierzyć media by utrzymać wpływy w krótkich epizodach, gdy zepchnięci zostali do defensywy (rządy Olszewskiego i PiSu) oraz powiększyć je znacznie po osadzeniu swoich figurantów. Po zgładzeniu polskiej elity niepodległościowej w Smoleńsku podporządkowali sobie całkowicie szeroko rozumiane koła rządzące dzięki wciągnięciu tych kukieł w zbiorowy mord na etapie przygotowania i zacierania śladów. Pozdrawiam, JW