Większość z nas doszła juz do siebie i ochłonęła po oszałamiającym, głośnym na cały świat i parę okolicznych galaktyk sukcesie, jakim było polskie EURO 2012. My się cieszymy, bowiem dzięki mistrzostwom - jakże udanym - parę rzeczy nam wzrosło. Wzrósł nam mianowicie dług publiczny, a także bezrobocie i ceny. Korzystając z faktu, że emocje juz opadły - podobnie jak tempo wzrostu gospodarczego - pozwólcie, że zamieszczę parę uwag. Nie są one oczywiście taż ważne, jak opinie panów Laty czy Tuska, lokują się raczej na marginesie, czyli mniej więcej tam, gdzie reprezentacja PZPN. Uwagi dotyczyć będą pieniędzy (wstrętny materialista ze mnie, wiem) :(
1. Wedle szacunków koszt EURO 2012 to 6,5% PKB. Roczny budżet polskiego szkolnictwa wyższego i nauki to 1,01 % PKB. Czyli niespełna 3 tygodnie rozrywki w postaci gapienia się na piłkę kopaną kosztowało tyle co 6 i pół roku finansowania szkolnictwa wyższego i nauki. No, oczywiście to drugie jest o wiele nudniejsze, żadnego szoła sie z tego nie zrobi. Jakiś tam profesor nawet sie nie umywa do Smudy albo Grycanki.
2. Ministra Kudrycka obiecała i na na cały świat obwieściła (a świat zamarł z podziwu nad jej hojnością), że na uruchomienie doskonałych, stykających z biznesem kierunków kształcenia, najlepsze polskie szkoły wyższe otrzymają aż MILION złotych. Cały MILION! Przeliczając na stawki w piłce kopanej, to tyle co prezes Lato premii za łaskawy nadzór nad organizacją hucpy; o 100 tysięcy więcej niż selekcjoner Smuda za triumfalne doprowadzenie reprezentacji PZPN do ostatniego miejsce w grupie, i aż prawie dwa razy tyle co prezes jakiej tam sportowej spółki za wybudowanie najdroższego stadionu piłkarskiego Europy. Wniosek: nauka jest cenniejsza!
Ktoś powie - ministra Kudrycka juz to kiedyś mówiła - że wprawdzie pieniędzy na naukę nie jest bardzo dużo, ale za to są one dobrze wydawane, dzięki procedurze konkursowej. Każdy wniosek o grant (przygotowany po polsku i angielsku) oceniany jest przez wybitnych recenzentów-naukowców. To prawda i mogę to udowodnić - wybitność znaczy się. Oto recenzja wniosku o grant, za którą recenzent (wybitny naukowiec przypomnijmy) otrzymał wynagrodzenie w kwocie 2000 PLN: "Ocena projektu nie jest prosta. Dotyczy bowiem problemu z marginesu miedzy hobby i opisu przedmiotów, które w większości znajdują sie na marginesie powszechnych zainteresowań, są otaczane kultem przez pasjonatów, są świadectwem ludzkich pasji dla zbieraczy egzemplarzy porównywalnych ze zbieraczami pudełek do zapałek lub znaczków pocztowych. Jako egzemplarze świadczące o ludzkiej działalności podlegają opisowi i ocenie. Z opisu autora wniosku wynikają wnioski skłaniające do pozytywnej oceny i poparcia wnisku o grant". Poparcie było takie jak gramatyka recenzeta i ostatecznie grant na oszałamiającą kwotę 32 tys złotych na 3 lata - niespełna 900 złotych miesięcznie brutto - nie został skierowany do finansowania.
Cytat dosłowny, żeby nie było że konfabuluję i szkaluję.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich pracowników szkolnictwa wyższego.
Lepiej nie wiedzieć takich rzeczy
Euro 2012 w podziękowaniu dla lemingów
Nie kojarzę jak wygląda ta Kudrycka?
może tak:)
W jednym z Balcerowiczem się