"Polacy mogą się cieszyć - jesteśmy najlepsi w Europie"

Przez GRA-FIK , 29/08/2009 [10:12]
Takie i nie takie tytuły od wczoraj „panują”w mediach wszelakiej maści... W drugim kwartale tego roku PKB wzrósł realnie o 1,1% w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku (musiałem to skopiować, aby się nie pomylić i stracić sens tego stwierdzenia). Na prawdę się cieszę! Wczoraj (czwartek, 28 sierpnia) o 10 padła ta radosna wieść z ust duetu Tusk-Rostkowski. Cyrk bez pieniędzy! O wzroście PKB mówiło dwóch wystraszonych ludzi. Jak stwierdził potem jeden z komentatorów: słowa inne, a mowa ciała inna. Jako Polak cieszę się, że dzieje się coś takiego! Jako obserwator życia politycznego... cieszę się, że dzieje się coś takiego. Tusk na tle wielkiej mapy gdzie nasz kraj aż bije zielenią optymizmu na tle „upadłych” słupków w innych częściach Europy robił wrażenie człowieka bardziej wystraszonego tym, co się stało, niż zadowolonego. Podobnie jego minister od finansów. Najpierw coś tam mówił konkretnego, a potem swoim zwyczajem przeszedł do omawiania opozycji, która chciała coś złego. Oczywiście pochwalił się, że stało się to dzięki utrzymaniu stopy procentowej i tym, że podjęli słuszne decyzje przeciw opozycji... Jak na człowieka, który jeszcze niedawno głośno mówił o potrzebie wzrostu podatków, ze względu na trudną sytuację budżetową to brzmiał mało wiarygodnie. Podobnie jak to, że jeszcze na początku roku gromił PiS za utrudnianie przyjęcia Euro, bo łatwiej byłoby z tą walutą zwalczać kryzys. Okazało się, że wbrew jego przepowiedniom, że problemy będą narastały z powodu nieprzyjęcia Euro, to właśnie ta wersja „oportunistów” z PiS okazała się prawdziwa i będąca słusznym kierunkiem. Paradoksalnie do twierdzeń pana Rostkowskiego, to właśnie słaby złoty pchał Polaków, ku zwiększeniu ich możliwości. To ten słaby złoty przyczynił się do tego, że w Polsce kupuje się więcej nowych samochodów niż w innych częściach Europy. Na ten sukces zapracowały dla nas kraje ościenne, wprowadzając bardzo wiele pomocy i dotacji antykryzysowych, np. takich jak dopłaty do zakupu nowych samochodów. Co by było, gdybyśmy mieli Euro? Tak często przytaczany przez panów: Tuska i Rostkowskiego, przykład Słowacji jest obecnie bardzo dobrym przykładem na to by przy przyjmowaniu nowej waluty, co i tak nas czeka, ale poczekajmy do momentu, gdy zwykły obywatel będzie mógł zarabiać przynajmniej tyle, co jego odpowiednik w Hiszpanii czy Włoszech, o Niemcach nawet nie wspominam. Jeszcze zabawniejsze było gromienie opozycji, a konkretnie PiS, za nawoływania do zwiększenia deficytu budżetowego i obniżenia VAT. Pamiętam, jakie miny robił pan Rostkowski, gdy ze strony PiSu padła propozycja, by zwiększyć deficyt budżetowy do 22 mld PLN. Jak Zeus ciskał gromy za "nieodpowiedzialne" pomysły opozycji z mównicy sejmowej... a w parę miesięcy później trzeba było uchwalić „nieodpowiedzialność” na poziomie 27 mld. Podobnie z obniżką VAT. Obniżenie VAT jako głupi pomysł PiS, SLD i Prezydenta jeszcze jakiś czas temu był programem PO określanym jako 3 x 15! Wtedy obniżony VAT miał być motorem postępu i rozwoju, a aktualnie zacofania i upadku gospodarczego. Pada to, z tych samych ust. Jak pisałem nieraz: w polityce nie ma słowa NIGDY, choć tak często pada z ust polityków. Tak więc pozostaje to: POLACY MOGĄ SIĘ CIESZYĆ, bo jest z czego... a rządowi pozostaje analiza sytuacji: jak to się stało, przecież nic nie robili. Mają niezły orzech do zgryzienia... jak to, co jest dla nich zaskoczeniem teraz przekuć w rzeczywisty sukces rządu. Jak w tym kraju nie mieć dobrego poczucia humoru. Sam rząd daje niezłe sytuacje, aby ludziom żyło się lepiej... weselej
Czarek Czerwiński

PO otrzymała gospodarkę po PiS w doskonałej kondycji, najlepszej w 20-letniej historii III RP - z 7-procentowym wzrostem PKB. Dzięki takiemu rozbujaniu jakoś ten kryzys mam nadzieję przetrwamy..
Godziemba

Ładnie wyglądałaby nasza gospodarka, gdybyśmy wzorem Słowacji weszli do strefy euro, albo jak kraje nadbałtyckie weszli do przedsionka euro. Na początku roku Tusku i Rostowski nawoływali do szybkiego wejścia do strefy euro, jako panaceum na kryzys. Jakoś teraz o tym milczą, a odwracają kota ogonem, sukces gospodarki będący m.in. skutkiem niskiego kursu złotego, przypisując swojej "genialnej" polityce. Zobaczymy co będzie na jesieni - złotówka umocniła się, eksport spadł, a konsupcja wewnętrzna też spadnie, bo ludzie będą musieli spłacać swe zobowiązania kredytowe. Co zostanie z naszego "papierowego" tygrysa? Pozdrawiam
Godziemba

Charakterystyczne są także wyniki wczoraj ogłoszonego sondażu w sprawie przyjęcia euro - Polacy wyraźnie zmądrzeli, jest więcej zwolenników złotówki, a mniej przyjęcia - szczególnie szybkiego - euro. Mimo, iż Słowacy przegonili nas w wysokości zarobków (liczonych w euro), to raczej nie dotyczy to sily nabywczej tych zarobków - w Polsce ceny (w euro) spadły. Pozdrawiam