To co niewyobrażalne, stanowi prawdziwą siłę. ...
Huzarzy Śmierci - walczyli i ginęli za wolną i niepodległą Polskę - link.
"...Lipiec 1920 roku przyniósł ogromne zagrożenie dla młodego państwa polskiego. Wojna z bolszewikami przybrała niekorzystny obrót. Złamanie polskich linii obrony przez przeważającą liczebnie armię nieprzyjaciela zmusiła Polaków do odwrotu w głąb kraju...".
"...Nie dziwi zatem fakt, iż właśnie w Białymstoku zaczęto formować Ochotniczy Dywizjon Jazdy 1 Armii, który przeszedł do historii jako tajemniczy i groźny Dywizjon Huzarów Śmierci...".
Wiele jest historii, które spoczywają głęboko w niepamięci narodu. Nie tylko naszego. I zastanawiające jest, czy to celowe, czy też to nasza wina i zaniedbanie. A może to signum temporis.
Być może takie postawy i wybory są dla nas dzisiaj niewyobrażalne, gdy w ciągłym zaćmieniu przyszło nam żyć, a sprawy podstawowe przykrywają nowe narracje i cele. Oduczyliśmy się podstaw ciesielki i kupujemy nie za swoje pieniądze gotowe i nietrwałe produkty, ersatze rzeczywistości. Bez fundamentu jakim jest Wiara i Ojczyzna, to na czym jedynie można wznieść trwałe budowle. Oparte o system wartości i sztukę wyboru. Choćby tak dramatyczną jakiej dokonali...
Stefan P. Wesołowski - Bohater Dwóch Narodów - link
"...Losy Stefana Wesołowskiego są doprawdy niezwykłe. Był on jednym z najmłodszych żołnierzy w historii. Wstąpił bowiem w szeregi Legionów Piłsudskiego jako zaledwie 9-letni chłopiec! Nastąpiło to w roku 1918, kiedy to po nagłej ucieczce z domu postanowił walczyć o niepodległość ojczyzny. Jako żołnierz 16. Pułku Piechoty Dywizji Huzarów Śmierci brał udział w obronie Lwowa. Jego prawdziwie bohaterska postawa w walce przyniosła mu Order Virtuti Militari.
Trzy lata później udał się z grupą kolegów na Śląsk, gdzie uczestniczył w trzecim powstaniu śląskim. Tu również wykazał się niebywałą wręcz odwagą, wysadzając pociąg pancerny. Został za to odznaczony Krzyżem Walecznych oraz uzyskał stopień kaprala. W ten sposób Stefan, mając 12 lat, został najmłodszym kapralem Rzeczypospolitej...".
najmłodszy Kawaler Orderu Virtuti Militari - link.
"...Jego życiorys jest tak krótki, jak było jego życie. Nie znamy nawet dokładnej daty jego urodzenia, jedynie rok 1905 r. Jego ojciec Kasper był właścicielem niedużej posiadłości i podobno wójtem dzielnicy Lwowa – Zniesienia. Antoś wychowywał się razem z trzema siostrami oraz czterema braćmi. Uczył się w V Gimnazjum we Lwowie. W listopadzie 1918 r. miał 13 lat i chodził do drugiej klasy gimnazjum. Co go skłoniło do tego, żeby porzucić szkolną ławę, sięgnąć po karabin i bić się na lwowskich ulicach z Ukraińcami? Może namówili go do tego koledzy, którzy chcieli wspólnie przeżyć przygodę swojego życia? A może jednak pchnęły go do tego miłość do Lwowa i poczucie obowiązku? Podobnie jak skłoniły do czynu innego młodocianego żołnierza – 14 letniego Jurka Bitschana, który zapisał w pożegnalnym liście: Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać.
Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił,
a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa.
Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było.
Dlaczego rodzice dopuścili do tego, że ich syn z bronią w ręku walczył na śmierć i życie w pobliżu swojej kamienicy? A może uciekł z domu i bez wiedzy rodziców dołączył do polskich oddziałów wojskowych? Odpowiedzi na wszystkie pytania możemy się tylko domyślać...".
Po przeczytaniu zalinkowanych tekstów warto się zastanowić, jak daleko odeszliśmy od Polski w naszej codziennej gonitwie za Złotym Runem, które tak bardziej tombakiem świeci. Czy tylko w czas wojny trzeba przedsięwziąć środki ostateczne. Lub chociaż niezbędne.
Warto tu przytoczyć kolejną historię, a w zasadzie jej fragment. Historię, jak najbardziej autentyczną.
Po wojennej zawierusze do Polski powrócił oficer Korpusu Ochrony Pogranicza ( równie zapomnianej, a ważnej formacji ), który przeszedł bojowy szlak z Armią Andersa. I dość szybko zapukali do niego smutni panowie, by mu zaproponować pobyt w Zakładzie Karnym Rawicz. I tak, przez wiele lat korzystał z gościnności Władzy Ludowej.
Gdy tak wczasował się na koszt państwa, w jego rodzinnej wsi rozpanoszył się Sekretarz. A w pierwszej kolejności w oko wpadło mu gospodarstwo bohatera tej historii. I gdy już wszystko wskazywało na to, że powiększy o nie swoje włości, to wtedy...
Późną nocą do jego domostwa zapukało kilku mężczyzn, pewny swojej władzy bez zastanowienia otworzył drzwi. Bynajmniej nie przyszli w gościnę. Powiedzieli mu tylko dwa zdania -
„...Wiecie sekretarzu, jak się łatwo chałupy z drewna palą ?
A ludzie tym bardziej...”.
I to jest w zasadzie koniec historii, oczywiście sekretarza w tej wsi.
W wielu państwach władza używała do rozprawiania się z przeciwnikami, z opozycją, bez względu na orientację władzy i opozycji, tzw. Szwadronami Śmierci. Przeciwnicy władzy, nie zawsze totalitarnej, czy też zdradzieckiej wobec narodu, sięgali po podobne metody. Od walki ideologicznej, poprzez partyzantkę, aż do aktów terroru. Zawsze z wzajemnością.
Mało kto pragnie, by doszło do sytuacji, gdy obie strony sięgną po skrajne metody walko o władzę lun jej utrzymanie za wszelką cenę. W pewnych sferach życia, w polityce, ekonomii, a nawet w sferze obyczajowej i moralnej walka trwa w najlepsze. Zastanowić się nam jednak trzeba, czy ma być to Najdłuższa Wojna Współczesnej Polski ? A może, by nie trzeba zanim nas dorżną sięgać po środki ostateczne, powołać do życia Szwadrony Perswazji. A ich bronią winna być prawda. Tylko ta skutecznie doprowadzi do końca rządów współczesnych sekretarzy. Którym do czasu nocnej wizyty wydaje się, iż są wszechwładni i bezkarni. Trzeba tylko więcej odwagi u świadków koronnych. A tych nie brakuje wśród urzędników i funkcjonariuszy państwowych. Miejmy nadzieję, że się tam choć kilku uchowało. Co im jeszcze na sercu los Polski leży, a sumienie coraz bardziej ciśnie.
Inaczej zawsze będziemy skazani na wrzutki służb, które nas mają prowadzić ich drogą. Lub też na nieuniknioną wtedy konfrontację. Bez wątpienia zwycięską, tylko jakim kosztem ?
Naprawdę niewiele już trzeba, tylko odpowiedniego katalizatora, jakim jest wiedza o prawdziwym planie naszych włodarzy i metodach jego realizacji.
A wtedy strach sam po nich przyjdzie.
A teraz z innej beczki.