Zalewajka

Przez tumry , 27/04/2012 [07:06]
Donald Franciszek "Pinokio" Tusk ilekroć coś oświadczy, a zabiera głos często, gdyż jest premierem szczególnie pazernego rządu, to zarówno rzecz najprostsza, jak i ta najbardziej skomplikowana prawie zawsze przeradza się w swoje przeciwieństwo. Na szczęście może dla nas, nie wiedzą o tym postronni, ale także co dziwne i co dobre nie jest - wielu naszych obywateli. Ci pierwsi gdyby wiedzieli nie cieszyli by się z tego, co słyszeli np. w Parlamencie Europejskim, gdyż to co faktycznie miało miejsce za tuskawkowej prezydencji, z pewnością drastycznie odbiegło od zaprezentowanego przezeń wcześniej wzorca i z truskawkami z pewnością nie miało nic wspólnego. Z kolei drudzy czyli krajanie na ogół nie rozumieją, względnie nie chcą zrozumieć, co kryje się za tą nowomową, przez co przebudzenie, które będzie musiało nastąpić, zaskutkuje prawdopodobnie wieloma wizytami w gabinetach psychologicznych w lżejszych i psychiatrycznych w cięższych klinicznie przypadkach. To co w tym najistotniejsze to to, że ci pierwsi naturalną koleją rzeczy pozbyli się prezydencji nieudacznika Tuska ostatniego dnia 2011 roku. Tymczasem w przypadku krajan rzecz zostanie przedłużona do roku 2016 niestety. Tak to już jest. Żeby tylko nie wyszło z tego kolejne zwycięstwo Platfostanu na podobnych zasadach, jak deklasuje Donek i jego Sport-Bande, inne drużyny w meczach nazywanych przez nich piłką nożną. Również w swoim czasie wygrana chłopięcej drużyny Tuska, z inną drużyną dzieci w tym samym wieku, jest tego dobrym przykładem. Zawsze wygrywa premier strzelając przy tym oczywiście po mistrzowsku kolejne gole. W badaniach naukowych jedną z najważniejszych metodologicznie rzeczy jest wyodrębnienie tego co nazywa się wskaźnikami, za ich pomocą bowiem wnioskuje się o zaistniałej rzeczywistości. Tylko właściwy wskaźnik, trafny i rzetelny, może umożliwić prawidłową jej ocenę. Czego zatem wskaźnikiem są wygrane przez "Pinokia" mecze piłki nożnej? - umiejętności i klasy czy też manipulacji. Czego wskaźnikiem był 3-krotny wzrost długu publicznego w 3 lata? - fachowości, czy nieudolności. Czego wskaźnikiem jest katastrofa smoleńska? - siły czy słabości państwa. Czego wskaźnikiem jest walka rządu z kibicami piłki nożnej? - chęci wprowadzenia porządku na stadionach czy zemstą za prezentowane postawy patriotyczne. Czego wskaźnikiem jest próba wprowadzenia szczególnie dla kobiet idiotycznie drakońskiego prawa emerytalnego? - uwiarygodnienia się w oczach możnych Unii Europejskiej czy chęci wprowadzenia do systemu rzetelnej reformy. Czego wskaźnikiem były i zapewne będą zmiany ustawowe obejmujące m.in. prawo wyborcze i okołowyborcze? - doskonalenia różnych procedur czy dążenia za wszelką cenę do utrzymania się u władzy. Pytania tego rodzaju można mnożyć po wielokroć. PS. Plotka niesie, że w związku ze swoją wiecznością Donald Franciszek zainteresował się bardzo szczególnie ewangeliami. Chodzi o "Cud w Kanie Galilejskiej" oraz o "Cud rozmnożenia chlebów". Złośliwi twierdzą, że zawsze w kolejnych wyborach będzie chodziło o co najmniej podwojenie ilości kart z zaznaczonymi właściwie kandydatami (P)aczki (O)bwiesiów i nieprawidłowo przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości.