Prezydent Skąpomondry i ekspert z Nowej Gwinei

Przez Sursum Corda , 20/04/2012 [22:03]
Papuasi, wywołani do tablicy słowami Prezydenta o "ekspertach z egzotycznego kraju", przysłali do Polski światowej sławy eksperta od wypadków lotniczych, wodza Woy-Tam-Woy-Tam z plemienia Bron Kom. W pałacu prezydenckim zgromadził się Prezydent z rządem, aby obserwować eksperyment mający na celu ustalenie prawdy o Smoleńsku. Wódz przywiózł ze sobą najnowszej generacji aparat badawczy czyli 2-letnią kurę rasy "Anodi Miller". W I etapie eksperymentu, na liście pasażerów TU-154 M, wódz rozsypał ziarna pszenicy. Kura bezbłędnie dziobnęła ziarno przy nazwisku gen.Błasika, potwierdzając tym samym udział generała w naciskach na pilotów. W II etapie eksperymentu, posadzono kurę na mapie Smoleńska, rozłożonej na podłodze. Kura bezbłędnie namerzyła miejsce, gdzie znajdowała się brzoza, po czym zniosła tam jajo. Fakt ten bezspornie potwierdził zderzenie samolotu z brzozą. W III etapie eksperymentu, wódz wyrwał kurze piórko, stanął przed Prezydentem, Premierem i mninistrami i dmuchnął z całej siły, posyłając piórko w powietrze. Zapanowała grobowa cisza. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że można było ją kroić jak masło. Piórko przesuwało się od ministra do ministra, wreszcie, dyskretnie odmuchnięte przez Radka, skierowało się w stronę Premiera. Donek desperacko również próbował je odmuchnąć. Bezskutecznie. Piórko wylądowało na jego nosie. Zanim wódz zdążył cokolwiek powiedzieć, Premier oświadczył: - Żarty się skończyły. Wreszcie mamy niepodważalny i arcyboleśnie prosty dowód na to, że w Smoleńsku nie było żadnego zamachu, a tych co twierdzą inaczej, wódz zabierze ze sobą do dżungli, by rozwiązać problem deficytu żywności.