Pojedynek

Przez tumry , 08/03/2012 [06:53]
Plebeizacja prawa i w związku z tym zwyczajów, jaka doszła niestety do głosu od początku ubiegłego wieku i znalazła swoje zwieńczenie w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, przyniosła szczególnie zatrute owoce porządkowi społecznemu panującemu na ziemiach Rzplitej. Wynikało to z faktu nieporównanie większej, niż gdzie indziej, liczby obywateli mających szlacheckie korzenie. Tak się złożyło, że w telewizji wspomniano niedawno, iż w czasach przedrozbiorowych herbowi stanowili ok. 8% ogółu ludności. W rzeczywistości procent ten wynosił ponad 10. Osób, które miały jakieś szlacheckie korzenie było jeszcze więcej. Zatem niemała część obywateli mającą prawa honorowe mogła rozwiązywać niektóre swoje problemy na zasadzie stosownego kodeksu, choćby Boziewicza. Wywierało to znaczący wpływ na postępowanie wielu w kierunku trzymania języka na wodzy. Tym samym Adam Michnik na przykład, za wydalenie słów zamiast szczyn w postaci - "Jeśli ja jestem lewicą laicką i kryptokomuną, to wy, szanowni moi antagoniści, jesteście po prostu świniami" mółby dostać w pysk i groziłby mu pojedynek (zakładając, że miałby prawa honorowe, w przeciwnym razie na dostaniu po pysku by się skończyło). W związku z tym trzy razy by się zastanowił, czy coś takiego oświadczyć. Dzisiaj jest inaczej, sprawa może wylądować w niezawisłym Sądzie, przy czym słowo niezawisły powtarza się tak często, że człowiek zaczyna myśleć, że z tą niezawisłością jest tak, jak z demokracją ludową, czyli brakiem demokracji. W dzisiejszej Polsce zatem na Sądzie trudno polegać, skoro tzw. największe autorytety wydają zupełnie sprzecznie opinie prawne, choćby w sprawie wydawałoby się prostego zapisu w Konstytucji (Piłsudski powiedziałby Konstytuty) dotyczącego wyborów i wynikającej z niego liczby dni, w jakiej może zostać przeprowadzone głosowanie (wcześniej ci sami prawnicy tworzyli względnie konsultowali stosowne konstytucyjne zapisy). Stanisław Dygat w "Pożegnaniach" posłużył się postaciami doktora Janowskiego (Stanisław Jaworski) i profesora Michniewicza (Józef Pieracki) aby pokazać w czym rzecz. Otóż panowie ci cały czas byli programowo w sporze, gdyż jak jeden z nich coś oświadczył, to grugi natychmiast był przeciwnego zdania. To co głosili nie miało żadnego znaczenia. Ważny był spór, z którego jak można sądzić czerpali jakąś dziką przyjemność. Tak więc w Polsce, każdy i to zarówno jako osoba fizyczna czy też prawna może mówić, interpretować, wydawać opinie, twierdzić, podejmować decyzje, sporządzać ekspertyzy - na zasadzie "co mu do łba strzeli", przy czym tzw. równiejsi mogą to robić w zasadzie bezkarnie. Warunkiem jest pozostawanie na tzw.linii, a tą wyznacza agentura. Kraj nasz idzie w kierunku rozkładu i wyziera to ze wszystkich jego kątów. Na przykład 'bufetowa' (G)eszeftu (W)arszawskiego Hanna Beata mimo ewidentnego złamania prawa po wygraniu wyborów w 2006, prezydentem Warszawy jednak została. W ślad za tym przychodzi myśl, że przez wiele lat ostatniego dwudziestolecia, w tym ostatnie ponad cztery, o wykopyrtnięcie Polski chodziło i chodzi. Gog i Magog zacierają łapy.