Pozwoliłem sobie przygotować feministyczną wersję przedwojennego szlagieru Jerzego Jurandota. Nowy tytuł brzmi "Reformy pani ministry".
Robi reformy pani ministra,
przygotowała ich całą listę.
Hasło ich główne: frontem do mas.
Front ten już bokiem wyłazi nam.
Tralala, tralala
pani ministra rację ma.
Pani ministra, pani ministra,
jako ministra nie jest zła.
Pani ministry reformy nowe,
są bardzo piękne, mądre, celowe.
Tak uszczęśliwią kraj nasz i nas,
że lepiej weźmy nogi za pas.
Tralala, tralala
pani ministra rację ma.
Pani ministra, pani ministra,
jako ministra nie jest zła.
A na pytanie pani o lata,
ciężkie więzienie lub praw utrata.
Zresztą ustala się ważną rzecz,
od lat trzydziestu liczymy wstecz.
Tralala, tralala
pani ministra rację ma.
Pani ministra, pani ministra,
jako ministra nie jest zła.
Z przyczyn moralnych i gospodarczych
mężom do szczęścia niech dom wystarczy.
Trzy "P" do tego można im dać,
trzy "P" to znaczy: płać, płać, płać.
Tralala, tralala
pani ministra rację ma.
Pani ministra, pani ministra,
jako ministra nie jest zła.
Mówią: kobiety, mówią: płeć słaba,
mówią z przekąsem: po prostu baba.
Lecz starczy baby lub kilku bab,
żeby się poddał najtęższy drab.
Tralala, tralala
trudno panowie, chapeau bas!
Górą kobieta, tyłem kobieta,
zawsze kobieta rację ma.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1114 widoków
PRZEISTOCZENIE