Niedawno wpadłem do kultowego baru kawowego „RIO” w Królewskim Mieście Krakowie, gdzie codziennie o tej samej porze zbiera się ta sama od lat „podwawelska śmietanka”, aktualnie w wieku, by się nie narazić paniom powiem czterdzieści plus ze wskazaniem na mocno zaawansowaną pięćdziesiątkę.
Kawę pija się tam przy barowych ladach z wysokimi stołkami, na których nie sposób usiedzieć, więc wszyscy rozmawiają na stojąco.
Niegdyś starzy bywalcy baru kawowego RIO pili kawę razem, jak w rodzinie. Jednakże trwająca od czasu ułożenia się różowych z czerwonymi w Magdalence wojna polsko polska przypieczętowana tragedią smoleńską zniweczyła tę harmonię i towarzystwo podzieliło się na frakcje: „udecko-platformerską”, „eselowsko-ubecką” i „pisowsko-narodową”, które piją kawę przy oddzielnych ladach.
Jak zwykle o 13-tej zaczęli się schodzić odwieczni bywalcy, a obok mnie przystanął pewien krakowski artysta, z którym pogadałem chwilę o tym, co słychać w teatrach.
Kątem oka spostrzegłem, że przy ladzie pisowsko-narodowej rozkładają się dwie moje wieloletnie przyjaciółki, z powodu trzaskających mrozów zakutane w angielskie pilotki i wielowarstwową cebulkę najnowszych hitów kolekcji zimowej miejscowych lumpeksów, nad wyraz zapalczywe, bogoojczyźniane bojowniczki walecznych szwadronów Ojca Dyrektora. Pokiwałem im radośnie, bo je znam od dziecka i krzyknąłem przez ramię, że zaraz do nich podejdę.
W międzyczasie zostały obsadzone lady platformersko-eseldowsko-ubeckie, gdzie w towarzystwie kilku wystrojonych w drogie futra pań doktorowych, mecenasowych, dyrygentowych, biznesmanowych i innych owych, zauważyłem mojego kumpla z liceum, szanowanego lekarza, któremu również pokiwałem przyjaźnie.
Artysta się gdzieś śpieszył, więc podszedłem do moich przyjaciółek z otwartymi ramionami. Zmroziły mnie jednak ich lodowato wzgardliwe spojrzenia, a gdy zapytałem, co się stało, po chwili źle wróżącej ciszy jedna z nich spurpurowiała jak indor i prychnęła z furią: Człowieku! Jak ty, chłopak z dobrego domu, szanowany naukowiec, możesz pić kawę razem z tym wrednym peowcem, pożal się Boże artystą, który dałby się porąbać za Tuska!!! A druga mnie ofuknęła, że mój ojciec akowiec z pewnością teraz się przewraca w grobie. Wyczułem, że nie żartują, gorzej, że powiewa od nich wicherek że tak powiem pogardliwo nienawistny. Wykręciłem się tedy, że muszę iść do samochodu bo mi zaraz wlepią mandat.
Kiedy wyszedłem na zewnątrz, dobiegło mnie wołanie kolegi lekarza, żebym się koniecznie zatrzymał. Gdy się wreszcie dotoczył, zadyszany, z rozzłoszczoną miną walnął z grubej rury: Krzysiek! Miałem cię za inteligentnego faceta! Z kim ty się człowieku zadajesz! Przecież te babska to niebezpiecznie nawiedzone pisówy, które za Kaczora utopiłyby cię w łyżce wody! Czy ty chłopie nie rozumiesz, że jak oni wrócą do władzy to mamy wszyscy do imentu przerąbane?! Wstydź się stary! Ty! Pracownik naukowy gadasz z radiomaryjnymi babonami! Nie dał mi dojść do słowa, aż mu żyły wylazły na skroniach. I znowu wyczułem, że kolega nie żartuje zionąc ku mnie pogardliwą nienawiścią. Więc znowu się wykręciłem umówionym spotkaniem.
Kiedy szczęśliwy, że mi się udało uwolnić od zakręconego oszołoma znikałem za rogiem, zaszedł mnie od tyłu były ubek, który też pił kawę w RIO, niegdyś bramkarz z krakowskich Jaszczurów, który w czasie komuny handlował dolarami i donosił na kolegów, a obecnie jest prezesem jakiejś ważnej spółki. Zasapany i wyraźnie rozjuszony wygarnął mi na odlew: Myślałem żeś pan jesteś uczonym człowiekiem. Czy się panu za przeproszeniem w głowie popieprzyło?! Widziałem w kim żeś pan rozmawiał! Czy pan nie rozumie, że z tą pisowsko-peowską bandą nie wolno się zadawać bo to same mendy i złodzieje! Aż go zadławiło ze wzburzenia. Więc znowu się wykręciłem, tym razem umówionym obiadem.
Po powrocie do domu też nie było lekko. Bo po południu zadzwoniła jedna ze spotkanych w RIO przyjaciółek i przez pół godziny mnie beształa, jak ja mogłem rozmawiać z tymi bandziorami Tuska, którzy nam zabili prezydenta pod Smoleńskiem. A wieczorem dobił mnie telefon kolegi lekarza, który prawie godzinę nawijał, że krakowskie elity się za mnie wstydzą, bo wszyscy widzieli jak stałem w RIO z tymi parszywymi pisiorami, którzy tylko patrzą żeby przejąć władzę. Długo nie mogłem usnąć ogarnięty lękiem, że zaraz zadzwoni ubek. A w nocy mi się śniło, że mnie linczowali na zmianę platformersi z pisiorami.
Sami Państwo widzicie, że politycy doprowadzili naród do choroby umysłowej zamieniwszy Polskę w jeden wielki dom wariatów, od lewa, przez środek, do prawa. I myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, że to wszystko, plus ostatnie wyczyny rządu Donalda Tuska dowodzi niezbicie, że Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura.
Dlatego trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że skażeni genetycznie komuną politycy starszej generacji nie powinni już rządzić Polską. Bo wychodzi na to, że Polacy mniej więcej od czterdziestki w górę już nigdy nie przestaną się wzajemnie nienawidzić za okrągły stół, stan wojenny, niedokończoną lustrację, trzecią i czwartą RP, i smoleńską katastrofę.
Ktoś może teraz pomyśleć, że nie ma już nadziei dla Polski.
Nieprawda!!! Jest jeszcze tak zwana ostatnia szansa. Tą szansą jest spontaniczny zryw młodego pokolenia Polaków, którzy tak wspaniale zaprotestowali przeciw ACTA. To oni właśnie powinni się teraz zorganizować, co bardzo ważne! - bez pomocy politycznych „doradców”, szczególnie Palikota, i pod hasłem „zgredom już dziękujemy” przejąć w Polsce władzę.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również:
http://salonowcy.salon24.pl/392011,uwaga-studenci… http://salonowcy.salon24.pl/391850,zgredom-juz-dz… http://salonowcy.salon24.pl/387369,uwaga-studenci…
http://salonowcy.salon24.pl/384176,juz-nie-chca-t…
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1119 widoków
Panie Krzysztofie
@ Divide et impera
Zgredom już dziękujemy