Morgensztern

Przez tumry , 15/02/2012 [07:22]
Nikita Siergiejewicz Chruszczow "wyplasowany na amen" w 1964 r. przez Leonida Ilicza Breżniewa ze stanowiska Premiera Sowietów i Sekretarza Generalnego Kompartii, był uprzejmy stwierdzić, że: gdyby nie jego działalność destalinizacyjna (1956 i 1961 r.), to zarówno “zamachowiec” Leonid jak i jego pomagierzy Susłow i Kosygin powędrowaliby pod “stienku”. W ten sposób podkreślił on różnicę między Sowietami rządzonymi przez Stalina i jego samego czyli Nikitę. W ogóle pokazywanie różnic to specjalność polityków, w tym również naszego Słońca Peru i Gwiazdy Zarannej* jako symboli życia i miłości w jednym, co reprezentuje sobą Donald Franciszek Pinokio Tusk. Ów nierzadko rozprawia, jaka to tragedia spotka Polskę, gdyby do władzy powróciło Prawo i Sprawiedliwość. Pinokio vel Kulfon nie jest przy tym łaskaw niczego uzasadniać, tylko twierdzi, twierdzi i twierdzi. Nie pyta, nie zabiega u innych o wyjaśnienie lecz właśnie twierdzi i to we wszystkich możliwych sprawach i kwestiach. Generalnie to ciekawe kiedy zacznie się posługiwać butem względnie sfatygowanym trampkiem, waląc nim w kancelaryjny stół niczym Nikita Siergiejewicz w ONZ. Wówczas gdy rodacy nie będą już przyjmować do wiadomości tych jego wynurzeń? Na razie oprócz słów, za panowania Donalda Franciszka wysyła się poszczególnym osobom i całym środowiskom ostrzeżenia w postaci bolesnych i tragicznych konkretów. Oto w Łodzi zamordowano człowieka bo działał w Prawie i Sprawiedliwości. W Krakowie w areszcie zmarł obywatel Rumunii. W Warszawie w okolicach Stadionu Narodowego (nomen omen) zastrzelono z kolei obywatela Nigerii. Gdzie indziej pobito ludzi, bo bronili Krzyża. Kiedy indziej znów policja “spuściła manto” szefowi kibiców a także kochającemu inaczej, dzisiaj nieszczęsnemu posłowi oraz przewiozła do psychiatryka niejednego zdrowego człowieka. Innego dnia aresztowano w autobusie dziennikarza, gdyż widział to i owo. Z kolei w związku ze znakomicie funkcjonującymi służbami państwowymi i miejskimi do chwili obecnej zamarzło na amen w Polsce 100 osób. Do wszystkiego tego dochodziło i dochodzi jakoś tak lekko i niejako bezproblemowo, co jest wielkim osiągnięciem zarówno wodza Kulfona jak i kierowanej przez niego organizacji – (P)aczki (O)bwiesiów z przyległościami. Równie lekko przychodzi sprawującym władzę każdy niegodziwy czyn, szczególnie dotyczący prostych ludzi, niezależnie od tego czego by nie dotyczył. Trzeba przyznać, że jest to osiągnięcie znamienite i po dalszych prawie czterech latach wdrożeń kolejnych tego rodzaju pomysłów, Polska zostanie wprowadzona do elitarnego klubu państw nieustannego społecznego rozwoju i postępu, takich jak: Ruso-Sowiety, Chiny, Kuba, Wietnam i Wenezuela. Zacznie też w niektórych dziedzinach błyskawicznie odrabiać swoje zapóźnienia w stosunku choćby do Korei Północnej. I pomyśleć, że wszystko to dzięki jednemu człowiekowi. Jednak Polki i Polacy dobrze wiedzą jakie z Kulfona ziółko, więc może przyszykują Donaldowi Franciszkowi Pinokio Tuskowi niespodziankę, po której niczym 'Nikita do kita' odejdzie na zasłużony odpoczynek. Przecież Pinokio napracował się m.in. w kwestii pomysłu dotyczącego nieszczęsnego lotu Tu-154M 101, że oj, jo, jo, joj. Rodacy trzeba ratować człowieka - niech wreszcie spocznie. ———- * Gwiazda Zaranna to określenie wieloznaczeniowe obejmujące całą plejadę desygnatów od świętości i miłości do rodzaju broni (KrOPACZ). W tym sensie Donald Franciszek wpisuje się znakomicie w ten schemat. Od nawiedzonego wodzostwa, czyli mniemanej własnej świętości do nabijanej kolcami maczugi (morgensztern), a więc – jak nie mniemanym argumentem go to pałą.