"Coś pękło, coś się zmieniło. Kłamstwo smoleńskie, które jeszcze niedawno było w nieustannym ataku i śmiało się prawdzie w twarz, dziś zaczyna uciekać na coraz krótszych nogach" notuje Janusz Wojciechowski na swoim blogu i wylicza:
- oszczercze i dla pamięci ofiary wręcz zbrodnicze oskarżenie - o naciskach na załogę pijanego generała Błasika.
- "kłamstwo brzozowe"
- idealnie działający BOR, za co odpowiadający zostają wyróżnieni i awansowani, bo przecież "państwo zdało egzamin" według Tuska i Komorowskiego.
To tylko niewielka część długiej listy kłamstw, które składają się na ponury obraz zbiorowego mordu dokonanego przez szympansów Putina przy życzliwym wsparciu OCIEPLACZY STOSUNKÓW POLSKO-RADZIECKICH/ROSYJSKICH.
No i jeszcze przypadek Klicha i jego taśmy: "10 kwietnia 2010 r. do nieznanego światu polskiego urzędnika państwowego dzwoni osobiście wiceszef MAK Aleksiej Morozow z rosyjskimi wytycznymi w sprawie katastrofy, o której informacja ledwo co dotarła do kraju." przywołuje podstawowe fakty jedna z najlepszych polskich dziennikarek, Anita Gargas.
"Coraz więcej ludzi łapie się za głowę, jak do tego wszystkiego dopuściliśmy" mówi wdowa po marszałku Szmajdzińskim, posłanka SLD. Jej ciężkie oskarżenia pod adresem rządu Tuska pokazują, że nie da się dalej grać podziałami politycznymi wśród rodzin ofiar.
Czy media wobec tych przytłaczających faktów nadal pozostaną "zaprzyjaźnione"? Ani słowa o Smoleńsku to obowiązujący na dziś element narracji. Wytyczna Bartoszewskiego, największej kanalii jaką kiedykolwiek w życiu widziałem (nie licząc Michnika) obowiązuje: "nic się nie stało!"
A stawka jest większa niż życie: dożywocie za zdradę.
Lata radiacji tumaniącej i wyzwalającej nienawiść do "wrogów ludu", stygmatyzowania wyzwiskami może obrócić się przeciwko tym, którzy tumanili! Znów trzęsą się portki pętakom.
Spójrzmy jak wygląda skażenie popromienne w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej - awangardy totalnego kłamstwa III RP. Przyjrzyjmy się uważnie zrzutom ekranu dołączonym niżej, jak skrupulatnie zapis na "Smoleńsk" jest tam przestrzegany.
Jakże nie zgodzić się z śp. Jackiem Kwiecińskim, gdy pisał:
"Adam Michnik to postępowiec wzorcowy, o wyważonym, zniuansowanym, umiarkowanym podejściu do komunizmu, należący do osobników, których nie znosiłem, którymi pogardzałem w sposób szczególny – od dzieciństwa. Jego moralizatorstwo, poza mdłościami, nie wywołuje żadnych odczuć. W tym przypadku – mogłoby wyłącznie wśród ludzi, których świadomość została mniej lub więcej zsowietyzowana. "Postępowca" cechuje nastawienie sprzeczne z poznaniem, etyką, szacunkiem i godnością wobec każdej jednostki ludzkiej, z prawdą. Ta kasta jest dla mnie najgroźniejszym (dodam, że też najohydniejszym) wrogiem ideowym tout court."
Jakże zgodnie współbrzmią te słowa z wypowiedzią Zbigniewa Herberta znaną już szeroko dzięki zakazanemu filmowi "Obywatel Poeta" Jerzego Zalewskiego :
"Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny. Ideologia tych panów to jest to, żeby w Polsce zapanował socjalizm z ludzką twarzą. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia - no, jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd; ja uciekam przez okno z krzykiem."
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 993 widoki
co zaś do GW,to mam do powiedzenia tyle:
Szczęśliwiec!
No bo ten wirus mózgu jest wszędzie