REPUBLIKAŃSKIE PRAWYBORY NA FLORYDZIE, 2012

Przez Jacek K.M. , 27/01/2012 [10:56]
Czwartkowa debata republikańskich aspirantów do prezydentury była zorganizowana przez stację CNN i przeprowadzona przez (urodzonego w Izraelu) Wolfa Blitzera na terenie Uniwersytetu Północnej Florydy w Jacksonville. Debata między 4 – ma kandydatami była bardzo wyrównana, bez większych niespodzianek. Ze względu na teren (Floryda) zawierała wiele aspektów imigracyjnych (m.in. Kuba), a nawet program podróży kosmicznych związanych z miejscowym przemysłem kosmicznym i cięciami w zatrudnieniu na tym polu. Jeśli miałbym wybrać zwycięzcę debaty, to wydaje się, że w tej debacie najwięcej zyskał „mniejszościowy” kandydat konserwatysta, katolik, ojciec 7 – miorga dzieci, b. senator z Pennsylvanii, którego dziadek przybył z Włoch, Rick Santorum, który w sposób decydujący zaistniał w debacie. Pozostali uczestnicy wypadli dobrze i nic nie stracili z dotychczasowych pozycji. W trakcie debaty uczestników przeczołgano przez spodziewany zestaw barierek tematycznych. Na ogół poprzedni lider i przedstawiciel republikańskiego establishmentu, Mitt Romney próbował atakować zagrażającego mu zwycięzcę z Południowej Karoliny byłego marszałka Kongresu i wolnomyśliciela Newta Gingricha, powtarzając w miarę udany plan z ostatniej debaty w Tampa, Floryda. Gingrich starał się potencjalne ataki wygłuszać, zdając się tylko na krótkie kopnięcia wizerunku przeciwnika. Odmówił również ataku sugerowanego przez prowadzącego tej lewicowej stacji na Romney, prosząc o inne pytanie. Jednym z tematów zwiazanych oczywiście z Florydą był problem nielegalnych emigrantów. Przy okazji słownej szarpaniny Gingrich zarzucił Romney, że chce latynowskie babcie wyrzucić za granicę, rozdzielając ich od rodzin. Romney podkreślił, że to nieprawda podkreślając, że jego ojciec był emigrantem z Meksyku (rodzina mormońska wcześniej uciekła tam przed przed prześladowaniami). Najwięcej świeżego powietrza na scenę starć opinii i tym razem wniosły wypowiedzi dr. Rona Paula, tak odnośnie emigracji, odchudzeniu federalnego rządu , jak i polityki zagranicznej. Podkreślił on, że USA powinny zrezygnować z roli światowego policjanta. Odnośnie stosunków z Kubą stwierdził, że praktykowane sankcje godzą przede wszystkim w zwykłych Kubańczyków i zwiekszają szanse kontroli obywateli przez reżim braci Castro. Wobec tego sugerował nawiązanie rozmów z Kubą, co spotkało się z odporem pozostałych kandydatów. Santoru wykazał, że byłoby to nagrodzeniem komunistycznej nomkleatury, która najwiecej zyskałaby na takiej zmianie polityki. Romney przeprowadził ataki na Gingricha w związku z jego doradztwem (zarobił $1.6 mln) rządowym agencją finansowym ( Freddie Mac i Fannie Mea) działającym w gospodarce mieszkaniowej , która jest obecnie w głębokim kryzysie. Newt Gingrich wykazał Romneymu, że on sam zainwestował w ten rynek. Jednym z tematów, ze względu na cięcia w zatrudnieniu w miejscowym centrum lotów kosmicznych, był poruszony wcześniej jako wezwanie dla młodych Amerykanów przez Gingricha, temat kolonizacji Księżyca, przy pomocy spółek rządowych i prywatnych. Pozostali kandydaci tę ideę skrytykowali twierdząc, że ważniejsze są bieżące problemy ekonomiczne USA (Santorum, Paul). Romney powiedział, że gdyby jego pracownik przyszedł z podobną propozycją biznesową, wyrzuciłby go z pracy. Przed debatą Mitt Romney zaczął odzyskiwać pole zdobywając poparcie młodego atrakcyjnego republikańskiego senatora z Florydy, Marco Rubio (Kubańczyka z pochodzenia) jak i b. senatora i b. republikańskiego kandydata na prezydenta (w 1996 przeciwko Billowi Clintonowi – w jego II kadencji), Boba Dola, który w kategoriach negatywnych zaczął oceniać rolę b. marszałka Kongresu. Newt Gingrich otrzymał poparcie byłego senatora i kandydata na prezydenta Freda Thomsona. Ostatnie sondaże na Florydzie, przed debatą i wtorkowym głosowaniem (zostało tylko 5 dni), dają przewagę w granicach błędu Romneyowi – 36%, do Gingrich – 34%, Santorum – 11%, Paul – 11% i 7% niezdecydowanych. W innym sondażu, aż 25% respondentów wypowiedziało się, że w ostatniej chwili mogą jeszcze zmienić swojego faworyta, sytuacja więc jest bardzo płynna. Gingrichowi, który został zwycięzcą w Płd. Karolinie, zaszkodziła poniedziałkowa debata w Tampa na Florydzie, gdzie jako lider znalazł się pod zmasowanym ostrzałem pozostałych, nie będąc w stanie przekonywująco odpowiedzieć na zarzuty z okresu kiedy był marszałkiem Kongresu. Floryda jest pierwszym większym stanem, gdzie zwycięzca prawyborów republikańskich zabierze całą pulę 50 delegatów, jest więc o co walczyć. Wydaje się, że wbrew niektórym strachliwym opiniom, ostrzejsze debaty mają sens nie tylko dla odsiania pretendentów i utwardzenia zwycięzcy dla dalszej walki z Obamą. Debaty przede wszystkim ożywiają republikańskich wyborców w terenie i co najważniejsze, zbliżają ich i edukują odnośnie projektów rozwiązywania najważniejszych problemów stojących dziś przed tkwiącym w kryzysie, potwornie zadłużonym, a z drugiej strony ciągle najpotężniejszym i najbogatszym krajem świata. Jacek K. Matysiak
Czarek Czerwiński

Otóż to, one ożywiają wyborców w terenie, zbliżają i edukują odnośnie projektów rozwiązywania najważniejszych problemów. W Polsce tego brakuje, naszej opozycji nie ma w tzw. terenie. Wyjątkiem był Kongres Polska - Wielki Projekt, na który zjechało wielu lokalnych liderów z całej Polski. Można takie imprezy robić na mniejszą skalę przynajmniej w większych miastach, a tak ciekawe konferencje jak ostatnia o Nowych Porządkach w Europie w miejscach dostępnych dla publiczności (a nie w sejmie). Niestety wygodnictwo zwyciężyło, więc trudno nie zgodzić się z prof. Staniszkis, że opozycja jest "leniwa i nieskuteczna". Czy opozycja parlamentarna sama siebie edukuje i do siebie się zbliża? ;) Przecież główne media nie relacjonują takich wydarzeń a nawet jak zrobi relację Blogpress, to jednak ma ona ograniczony zasięg. Czas na wyjście do ludzi.
Domyślny avatar

Zwykle przemyślane manipulacje ekip rządzących udają się, aż do momentu kiedy nadchodzi kryzys i zaczyna brakować np. zielonej farby na malowanie wyschniętych trawników (jak za tow.E. Gierka). Ruch obywatelski kiedy tworzy się w odpowiedzi na realne problemy powinien być oddolny i zorganizowany federacyjnie wokół kilku najważniejszych postulatów. Wtedy trudniej go rządowi uwieść i oswoić. Pozdrawiam. Jacek.
Domyślny avatar

Debaty są starą jak świat formą prezentacji stanowisk stron. Pewnie mają miejsce w szkołach, "hartując", zaprawiając adwokatów stanowisk do szlifowania kunsztu prezentacji swoich racji. Jeśli nie jest to przewidziane programem szkolnym, to taka forma przygotowywania przyszłych liderów do życia społecznego powinna kwitnąć w kołach zainteresowań. Pozdrawiam. Jacek.
Margotte

Mnie zaintrygowało zdanie: "Gingrich starał się potencjalne ataki wygłuszać, zdając się tylko na krótkie kopnięcia wizerunku przeciwnika. Odmówił również ataku sugerowanego przez prowadzącego tej lewicowej stacji na Romney, prosząc o inne pytanie". Czy świadczy to o grze fair play? I ciekawe jaki atak miałby przeprowadzić Gingrich sugerowany przez prowadzącego? Wątpię, żeby u nas ktoś, zwłaszcza z partii rządzącej, odmówił sobie ataku na opozycję... Dziękuję za przybliżanie nam sytuacji w USA. To bardzo ciekawe. I dzięki temu poznaję lepiej kandydatów. Wybory w Stanach zwykle były mi mało znane. Pozdrawiam P.S. Czarku na te konferencje PiS-u w sejmie ( i senacie) i tak przychodzi dużo ludzi, sala zawsze jest pełna. Choć faktycznie miejsce nieco ogranicza dostęp, bo trzeba się wcześniej rejestrować.
Domyślny avatar

Witam, problem jest w tym, że CNN jest stacją lewicową i chętnie widziałaby wzajemne wykrwianie się kandydatów na przeciwnika namaszczonego Obamy. Gingrich miał słaby wystep, wyglądał na zmęczonego, bez swojego słynnego "ognia". Następnego dnia analitycy z frakcji prawicowej w partii republikańskiej, ze zdumieniem odkrywają, że ataki Romney na Gingricha nie mają pokrycia w rzeczywistości i lecą z agresywnego rozdzielnika establishmentu tej partii. Okazuje się, że Romney w wyborach (chyba z 1988 r.), był zarejestrowany jako niezależny, a nie jako republikanin i popierał kandydata demokratów M. Dukakisa (który przegrał ze starym Bushem). Czyli jest farbowanym republikaninem, który był przeciwny republikaninowi Gingrichowi i Reaganowi. Ale tym razem globaliści z frakcji republikańskiej postawili na niego pracowicie "retuszując" jego wizerunek. Pozdrawiam. Jacek.
Margotte

Znalazłam na wpolityce komentarz do sytuacji przedwyborczej w USA - odkąd piszesz tutaj o prawyborach, zainteresowałam się wyborami w Stanach :) "Gdyby wybory odbyły się dziś, 49 procent wszystkich wyborców głosowałoby na prezydenta, a 43 procent na Romneya. Gdyby przeciwnikiem Obamy był Gingrich, prezydent wygrałby znacznie większą różnicą głosów - 55 do 37 procent. Przytaczając te liczby, liczni prominentni konserwatyści wezwali ostatnio Republikanów do poparcia w prawyborach Romneya przeciw Gingrichowi. Podkreślają oni, że były szef Izby Reprezentantów jest politykiem nieobliczalnym, wywołującym niepotrzebne konflikty i "niewybieralnym". "Chcecie zwycięstwa Obamy? Głosujcie na Gingricha!" - Powiedziała znana ze złośliwości komentatorka prawicowej telewizji Fox New, Ann Coulter". http://wpolityce.pl/wydarzeni…
Domyślny avatar

Oczywiście partyjny establishment partii republikańskiej, stara się jak tylko może "zaszkodzić" wizerunkowi Gingricha. Dwa razy już ogłosili, że jest on już "martwy politycznie" i ku ich zaskoczeniu Gingrich trzyma się nie tak żle. Ostatnie ataki próbują go zdestabilizować, ale zabawne jest, że atakują go ze strony konserwatywnej. Gingrich na dzisiaj jest nadzieją oddolnego ruch odbudowy konserwatywnej Tea Party, dla których jeśli będzie to konieczne zagłosują na Romney, ale na zasadzie mniejszego zła (przeciwko Obamie). Ann Coulter, ostro popiera Romney razem z Karlem Roveem ("architektem" Busha), po prostu upatrzyli sobie następną wydmuszkę, dla której mają gotowy program. Ann ostatnio tylko pisze i sprzedaje swoje książki (niektóre dobre, obnosząc się niestety ze swoimi lewicowymi przyjaciółmi. Pozdrawiam. Jacek.