Z życia lemingów (3)

Przez Godziemba , 27/01/2012 [11:20]
Po powrocie do domu redaktor Cap-Studentowski zastał płaczącą żonę, skrywającą twarz w dłoniach. - Co się stało? - Zgwałcili mnie. - Co?, Kto?, Kiedy?, Jak? - Po południu do drzwi zadzwonił młody mężczyzna i powiedział, iż przyprowadził zaproszonych przez Ciebie gości z zagranicy. Do mieszkania weszło kilku młodych mężczyzn, ubranych w ciemne kurtki. Mężczyzna, który ich przyprowadził, pożegnał się i wyszedł. Zaproponowałam im herbatę , kawę, colę, ale nie odzywali się. W pewnej chwili jeden z nich spojrzał na mnie i uśmiechnął się kpiąco. Powiedział coś po cichu do swoich towarzyszy, którzy wybuchnęli głośnym śmiechem. Gdy zdenerwowana poprosiłam ich o opuszczenie domu, rzucili się na mnie, pobili,…. zgwałcili… - Co powiedziała policja? - Jeszcze nie dzwoniłam, czekałam na twój powrót. Redaktor Cap złapał za telefon i zaczął wybierać numer , gdy odezwała się żona: - Wiesz, oni mówili po niemiecku. - Jak to po niemiecku? - Po niemiecku. Byli podobno z tej Antify. - Co? – wykrzyknął Cap i … odłożył telefon. Nie mogę przecież zakablować naszych niemieckich przyjaciół - pomyślał - Nie dzwonisz? - Wiesz, może musimy całą sprawę spokojnie przeanalizować - Co mamy analizować? - Jak to co? Dlaczego Ciebie zgwałcili? Może ich w jakiś sposób sprowokowałaś? - O czym Ty mówisz! - Umyj się, przypudruj siniaki i idź spać. Zaraz do Ciebie przyjdę. Po wyjściu żony do łazienki, redaktor Cap zadzwonił do Sławka: - Niemcy przyjechali? - Oczywiście. Są w znakomitych humorach. Opowiadają o jakieś imprezie u Ciebie. - Hmmm - Wypili cały zapas browara, a teraz zabawiają się z laskami z UW. Jeden z nich okazał się pedałem. - Gejem – poprawił automatycznie Cap. - Tak gejem. Domagał się towarzystwa. Zmusiłem Piesiatowskiego aby z nim poszedł na górę. Początkowo bronił się, ale gdy mu uświadomiłem, iż trzeba pielęgnować kontakty z Niemcami, poszedł. Żebyś widział jednak jego minę, hi, hi. - Hmmm. Ach tak. Dzięki. Dobranoc. Ona zawsze była dziwką – pomyślał Cap o żonie Szkoda, że odrzuciłem zaloty Pazurowskiej. Jest maszkarą, ale nikt by jej nie ruszył. Nawet wyposzczony Kałmuk, a tym bardziej niemiecki przyjaciel. O cholera – uderzył się w czoło Cap. Przez to wszystko, zapomniałem o tekście dla Adama. Otworzył laptopa i zaczął pisać obiecany artykuł „Honor elit III RP” .