Z życia lemingów (1)

Przez Godziemba , 23/01/2012 [07:48]
W pewnym powiecie sąsiadowały ze sobą dwie gminy – Kremlowo oraz Wiślica. Od dawna mieszkańcy obu gmin ostro ze sobą rywalizowali. Wójtem pierwszej z nich był Czekisowski, b. funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, twardą ręką rządzącym gminą, drugiej Wróblewski- spokojny, dobry człowiek. Pewnego razu Wróblewski udał się do Kremlowa z wizytą, skąd jednak nie powrócił. Zaniepokojeni mieszkańcy Wiślicy zaczęli szukać swego wójta, jednak jego przeciwnicy w radzie gminy nie ukrywali satysfakcji z jego zaginięcia. Zapewne popił sobie i śpi w rowie – kpili. Po dwóch dniach zmasakrowane zwłoki wójta odnaleziono na śmietniku przed gmachem urzędu gminy Kremlowo, porzucone przez nieznanych sprawców. Część mieszkańców Wiślicy zażądała aby śledztwo przejęła policja z województwa, ale ostatecznie postanowiono, iż sprawę będzie prowadziła komenda policji z Kremlowa. Tuż przed pogrzebem zamordowanego wójta, „Cała prawda” – lokalny tygodnik, kierowany przez nie lubiącego Wróblewskiego, redaktora Picnika, opublikował artykuł redaktorki Agnieszki Garnik oskarżający zabitego o sprowokowanie własnej śmierci. W pogrzebie ostentacyjnie nie wzięła udziału spora część mieszkańców gminy, z redakcją „Całej prawdy” oraz kierownictwem szkoły gminnej, na czele. W rozpisanych wyborach na urząd wójta zwyciężył, wspierany przez „Całą prawdę”, b. woźny gminny - Władysław Pszczółkowski, który w kampanii wyborczej obiecał obniżenie podatków gminnych, zakończenie sporów z Kremlowem oraz szybkie wyjaśnienie okoliczności śmierci swego poprzednika. Po kilku miesiącach policja ogłosiła, iż Wróblewski popełnił samobójstwo, a jego zwłoki zostały poszarpane, a następnie zaciągnięte na śmietnik przez bezpańskie psy. Wójt Kremlowa obiecał zatrudnienie hycla, w celu wyłapania tych psów. Niektórzy mieszkańcy Wiślicy nie uwierzyli w oficjalną wersję wydarzeń, próbowali odwołać się do wojewódzkiej komendy policji, a gdy te wysiłki nie przyniosły efektu, rozpoczęli własne, prywatne śledztwo. Śledztwo to ujawniło, iż nikt nie widział Wróblewskiego wychodzącego z budynku urzędu gminy w Kremlowie, a sprzątaczka gminna słyszała odgłosy walki dochodzące z gabinetu wójta w dniu wizyty Wróblewskiego. Niestety wkrótce po złożeniu tych zeznać, sprzątaczka została śmiertelnie potrącona przez tira, gdy wracała z pracy do domu. Redaktor Picnik ogłosił, iż każdy mieszkaniec, który podważa oficjalny wynik śledztwa jest warchołem, dla którego nie ma miejsca w Wiślicy. Pszczółkowski zagroził natomiast wyrzuceniem z pracy każdego, prowadzącego jakieś podejrzane, nielegalne śledztwa. Większość mieszkańców Wiślicy zaakceptowała ten stan rzeczy, szczególnie, iż gmina Kremlowo była dużo bardziej liczebna, a jej wójt posiadał liczną, świetnie uzbrojoną straż gminną. Dodatkowo Pszczółkowski starał się pozyskać Wiśliczan organizując co tydzień zabawy w remizie oraz wspólnie pieczenie kiełbasy raz w miesiącu. Wkrótce wójtowie obu gmin zorganizowali wielką imprezę – grill dla wszystkich mieszkańców, z darmową kiełbasą oraz piwem. Dodatkowo Czekisowski obiecał sfinansowanie budowy boiska dla młodych piłkarzy w Wiślicy. Spokój zapanował w Wiślicy, mimo, iż zamiast obniżki, Pszczółkowski znacznie podwyższył podatki, tłumacząc to koniecznością unowocześnienie gminy. No, cóż postęp kosztuje – uznała większość. Tylko pojedynczy mieszkańcy sarkali, iż jest to wynik podniesienia ceny dostawy gazu przez Kremlowo. Zaniedbany grób Wróblewskiego zarastał zielskiem, a tylko czasami wczesnym rankiem znajdowano na nim kładzione po kryjomu, nocą, polne kwiaty. Kwiaty te były natychmiast usuwane przez służby porządkowe Pszczółkowskiego.