Polska na kolanach. Berlin. Tuż przed świtem podczas pełni księżyca. Spotkanie Europejskiej Unii Wampirów.

Przez Sursum Corda , 30/11/2011 [21:09]
Awatary: Manuel, Nicolas, Angela. Nicolas: Ależ jestem głodny, dajcie mi jakąś głowę! Manuel: Ty byś tylko żarł, opanuj się. A zresztą, masz! Po podłodze potoczyła się głowa Silvio. Angela: A fe! Nie możecie tego robić gdzie indziej? Nicolas: Ty, Angela, za bardzo lubisz pozory, nie udawaj, dobrze wiemy jaką jesteś bestią po północy, słyszeliśmy co zrobiłaś z Papandreu. Manuel: Tak, tak, wiemy. A teraz obrabiasz Radzia Fiki-Siki. Nicolas: No, wystarczy na niego spojrzeć, ledwie dycha! Angela: Ale kąsam go kulturalnie, nie tak jak wy. A Muamar to co? Rzuciliście się na niego jak najgorsze gady! Nicolas i Manuel: Hahahaha. Nie osłabiaj nas Angela! A twoja ostatnia jazda z Tuskiem? Pełzał, charczał, ślinił się a ty nic, jeszcze bardziej się w niego wgryzałaś! Angela: Manipulanci! Faszyści! On nie charczał, tylko trochę niewyraźnie prosił o więcej. Ja go bardzo lubię, w ogóle ci Polacy są bardzo smaczni. Manuel: E tam! Ten Puzek czy Wuzek to strasznie żylasty jest. Angela: Ty to strasznie wybredny jesteś, Manuel. Podeślę ci paru Polaków, mamy ich mnóstwo, właściwie wszystkich ich mamy, całe stado. Sami nam włażą do łap. Nicolas: To się zgadza. To wyjątkowe stado baranów w całej Unii. Manuel: To Hannibal Lecter miałby tam używanie! W tym momencie, do pokoju wpadają pierwsze promienie słońca, awatary uciekają w popłochu, zostawiając po sobie niemiłosierny smród.