Lichocka: PiS bez Ziobry

Przez Gazeta Polska … , 01/11/2011 [09:59]

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że koniec końców Zbigniew Ziobro odejdzie z PiS wraz z grupą lub grupką wspierających go polityków. To nie pierwsze odejście z partii Jarosława Kaczyńskiego, ale pierwsze, po którym odchodzących znaczna część elektoratu PiS-u będzie szczerze żałować. Nie zmieni to jednak wiele – PiS nadal będzie najsilniejszą partią opozycji z szansą na zwycięstwo za cztery lata

Wypada żałować, że ambitnemu i zdolnemu politykowi zabrakło cierpliwości – wszystko wskazuje, że właśnie zniszczył perspektywę na to, by zostać jednym z liderów PiS-u.

Popularność i dorobek Zbigniewa Ziobry w walce z przestępczością budują wyrazisty w elektoracie prawicowym wizerunek uczciwego i ambitnego polityka, który nie obawia się walki.

> Bez wsparcia

Za tę wolę energicznego działania często obrywał we własnych szeregach, czasem słusznie, czasem nie. Kilka miesięcy temu głośno np. krytykował na forum Parlamentu Europejskiego Donalda Tuska. Powiedział, przytaczając konkretne przykłady, podczas debaty otwierającej polską prezydencję o świadomym i celowym ograniczaniu wolności słowa w Polsce przez rządzących. Zwrócił uwagę na poważny problem, na który politycy europejscy są wyczuleni – wolność słowa to jedna z podstaw kanonu zasad demokratycznych. Temat z tego właśnie powodu bardzo niewygodny i niebezpieczny dla rządzącej PO. Gdyby został podjęty na forum międzynarodowym, rząd Tuska musiałby się z tych zarzutów tłumaczyć. Ziobro dostał więc za to lanie, jakie urządziły mu w Polsce prorządowe media i zblatowani politycy PO, SLD, PSL, oberwał jednak także we własnych szeregach. Na nic się zdały zapewnienia polityka, że swoje wystąpienie uzgodnił z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, w świat poszedł komunikat – także dlatego, iż jego partia nie stanęła wówczas za nim murem – że się wygłupił i tyle.

> Grupa Lipińskiego

Tajemnicą poliszynela jest, że od lat toczy się w PiS spór między grupą działaczy i pracowników aparatu partii uosabianą z Adamem Lipińskim, długoletnim i zaufanym współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego, a „ziobrystami”, którzy poczynania grupy Lipińskiego otwarcie kontestują. Ostatni tydzień kampanii do parlamentu przyniósł co najmniej kilka argumentów dla „ziobrystów”, by krytykować decydujących o linii kampanii ludzi Lipińskiego.

Choćby sprawa fatalnej autoryzacji wywiadu dla tygodnika „Newsweek”. Odpowiadający za nią Adam Hofman pozwolił, by w opublikowanej rozmowie padło słynne już niedopowiedzenie sugerujące, że Angela Merkel mogła mieć związki ze Stasi. Innym błędem, który został poddany krytyce, było przyjęcie zaproszenia przez Jarosława Kaczyńskiego do programu Tomasza Lisa. Wprawdzie Lis skompromitował się dziennikarsko (wobec tych, którzy żywili jeszcze złudzenia co do standardów, jakie reprezentuje), ale Kaczyński wybierając się do niego, chcąc nie chcąc, ów styl legitymizował.

Oczywiście można uznać, że była to decyzja słuszna, bo program Lisa jest nadawany w porze wysokiej oglądalności, ale należy zapytać, czy gdyby ten program prowadził – ot, wyrazisty przykład – Jerzy Urban, to sztab także zasugerowałby liderowi w nim udział?

Przez dwa dni media ze smutkiem analizowały kompromitację Lisa, ale trzeciego dnia udało się mainstreamowi tę tendencję odwrócić. Polacy usłyszeli, że „Kaczyński pokazał swoją prawdziwą twarz”, a – jak wiadomo z tych samych mediów – jest to twarz „straszna”. Po raz kolejny okazało się, że nie liczą się fakty, lecz wtłaczana do głów Polaków zbitka pojęciowa, przywołująca ugruntowany latami propagandy stereotyp.

To zaledwie dwa przykłady z całej serii błędów, jakie popełniło PiS pod koniec kampanii, i nie za wszystkie odpowiadają ludzie związani z Adamem Lipińskim. Jednak zdaniem „ziobrystów” to właśnie ta grupa otoczyła prezesa szczelnym kokonem i doprowadziła do popełnienia brzemiennych w skutkach omyłek, uniemożliwiając teraz dyskusję na temat zmian w funkcjonowaniu partii i atakując ludzi Ziobry, by odwrócić uwagę od własnej odpowiedzialności.

Ten sposób myślenia można zrozumieć – jedna z pierwszych reakcji Adama Hofmana po wyborach, obarczająca odpowiedzialnością za wynik wyborczy PiS „Gazetę Polską”, była niczym innym, jak tylko odwracaniem uwagi od własnych błędów.

> Gra na rozłam

O ile jednak można zrozumieć żal Zbigniewa Ziobry, który był konsekwentnie odsuwany od faktycznego wpływu na przebieg kampanii, o tyle trudno zrozumieć jego obecne działania. Festiwal wypowiedzi medialnych, w których nie cofnął się przed zapowiedzią stworzenia nowej partii na prawicy, wskazuje, że polityk ten dąży de facto do rozłamu. I choć wprawdzie nie atakuje bezpośrednio Jarosława Kaczyńskiego, lecz jedynie mówi publicznie o „potrzebie zmian w partii”, ustawia się w roli rywala i lidera opozycji wobec prezesa PiS. Zdaje sobie sprawę, że – tak jak to się dzieje także w PO – lider wewnętrznej opozycji ma w takiej sytuacji dwa wyjścia: zwyciężyć politycznie albo zginąć. Być może Ziobro przecenił swoje wpływy w PiS i własną popularność, ale moment na to, by zwyciężyć, wybrał co najmniej o kilka lat przedwcześnie. Może dziś zatem tylko zostać wyrzucony z partii, pociągając za sobą kilku lub kilkunastu najbardziej zdeterminowanych czy też najgorliwiej wypychanych przez otoczenie lidera PiS zwolenników. I być może na to właśnie liczy. Jednak perspektywa budowania nowej formacji ze środowiskiem dawnej Ligii Polskich Rodzin czy rozłamowców z ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, cieszących się – co pokazały wyniki wyborów – fatalną w elektoracie prawicowym opinią, może być drogą w polityczny niebyt.

> Zdeterminowani wyborcy

Warto też pamiętać, że wyborcy PiS-u to niezwykle zdeterminowany elektorat, odporny na propagandę medialną, myślący samodzielnie i posiadający pewien rodzaj instynktu, intuicji, które po latach rozłamów partii prawicowych każą trzymać się tego, kto reprezentuje ich system wartości i ten sam sposób postrzegania interesu narodowego.

Ostatnie wybory pokazały również i to, że tym liderem jest dla ponad 4 mln Polaków Jarosław Kaczyński. Ten swoisty, bo emocjonalny także związek scementowała katastrofa smoleńska. Jest mało prawdopodobne, by dotychczasowi wyborcy PiS porzucili Jarosława Kaczyńskiego dla wciąż postrzeganego jako młodego, uczącego się dopiero polityka, Zbigniewa Ziobry, który takich uczuć – zaufania, lojalności i solidarności – w wyborach nie budzi. Czy się to komuś podoba, czy nie, to Jarosław Kaczyński wciąż jest tym, który może być lokomotywą prawej strony. Póki co, nikogo innego nie ma.

(...)

Joanna Lichocka 

Artykuł pochodzi z najnowszego wydania Gazety Polskiej, które ukaże się jutro.
Margotte

Diagnoza dotycząca Ziobry wydaje mi się słuszna. Tak nawiasem, przypomnę, że rozłamowcy zaczęli całą akcję od krytyki Ziobry (zwłaszcza Jakubiak, ale także Kluzik-Rostkowska), więc nie wiem jak on teraz mógłby się z nimi dogadać... Ale to jego sprawa. W każdym razie uważam, że tym "festiwalem wypowiedzi medialnych" pogrążył się w oczach wyborców, tak samo jak swoim listem otwartym (droga Migalskiego). Wskazywałam wcześniej na ton tego listu. On wcale nie jest łagodny, wręcz przeciwnie. http://www.blogpress.pl/node/…
Ewikron

z tym, co pisze Pani Joanna. Tylko uważam, że rozłam w PiS-ie jest czymś bardzo złym w momencie, kiedy członkowie partii powinni się konsolidować. Oj, namieszał ten Ziobro! Pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Rozumiem Margotte, że artykuł Lichockiej Ci się podoba :) Mnie bardziej pasują spostrzeżenia Ziemkiewicza - jeszcze ciepły film ze spotkania w Poznaniu. RAZ mówi o tym, że duże zwycięstwo wyborcze można osiągnąć tylko tworząc wielonurtowy ruch. Który się nie składa z jednego lidera i jego zaplecza. Do wyborców trzeba dotrzeć ofertą wielu twarzy. Bo tylko różni ludzie mogą komunikować się z różnymi częściami elektoratu, a gdy to robi jeden lider staje się niewiarygodny. Tak było, kiedy SLD święciło największe tryumfy i tak było kiedy tryumf święcił PiS w 2005. Partia, która może wygrać to jest takie zgromadzenie, które ma wielu liderów, wiele ofert, wiele nurtów. "Natomiast PiS został w tej chwili sformatowany przez szefa jako sekta, która czeka na swój moment". Ta strategia się zawaliła. RAZ mówi nawet o celowej strategii okopania się w opozycji i wyczekiwania dogodnego momentu na przejęcie władzy, co wydaje mi się już jednak wymysłem. Te wybory pokazały jednak, że PO nie musi tworzyć szerokiej koalicji rządowej, a obok PiS jest w opozycji i SLD, i RPP. W związku z tym, gdy społeczeństwo będzie miało dość Tuska, wcale nie wygra PiS, bo głosy niezadowolonych pójdą w dużej mierze na lewicę. Dodam, że głównie na tę skrajną w wydania Ruchu Palikota, na co już wielokrotnie zwracałem uwagę. W związku z tym trzeba grać inaczej: wielu różnych liderów, wiele wewnętrznych inicjatyw. Niestety logika ustawy o partiach politycznych jest odwrotna - nie ma partii politycznych, lecz są dwory. Jest prezes, który dostaje pieniądze z budżetu i utrzymuje sobie tych, którzy mu się podobają, a tych, którzy mu się nie podobają - usuwa. Efekt tego jest taki, że jak jest gdzieś do zdobycia określona liczba mandatów (co wynika z sondaży; głównie chodzi o samorządy), to każdy członek PiS-u ponad tę liczbę jest zbędny, więcej - jest zagrożeniem dla aparatu partyjnego. I taka jest niestety praktyka w PiS - wielu chętnych do działania ludzi nie przyjęto do partii, o czym nawet na Blogpressie niektórzy mówili. Cała struktura partyjna nie jest więc zainteresowana chodzeniem do ludzi i przekonywaniem, przyciąganiem ludzi do siebie. Jeżeli partia polityczna ma być żywa, nie być sektą, niezbędna jest jej demokratyzacja. Na razie jesteśmy skazani na wybór między sektą, a mafią. W przypadku RPP jest to dwa w jednym ;) Ideałem jest Partia Republikańska w USA, która ma ogromną liczbę wewnętrznych nurtów, m.in. koalicja chrześcijańska w typie Marka Jurka, czy podatkowi konserwatyści w typie prawego skrzydła PO. Jeśli chcemy myśleć o wygranych wyborach, to taki ruch musi zostać zbudowany. Chodzi o to, czy PiS zacznie się otwierać, tworzyć ruch, w którym znajdą się wszyscy ludzie, którzy spontanicznie, z potrzeby serca ale i z poczucia obowiązku znajdą pole do aktywności czy zostaną potraktowani na zasadzie: "no dobrze - jak jesteście prawicowi, to macie tu plakaty do rozklejenia.. i sio". Dorzuciłbym jeszcze "zróbcie relację z konwencji czy innej konferencji" ;) ale nie dorzucę, bo przecież nawet im na tym nie zależy, czy taki Blogpress coś takiego zrobi czy nie.. Moim zdaniem PiS w obecnej formule to partia do zaorania - w sensie przewartościowania (we władzach i całym aparacie) tego, jak ma funkcjonować partia polityczna. Czas nagli, bo chwasty z "poletka pana P." zaczynają porastać całą okolicę..
Domyślny avatar

Rozumiem, Cezary Twoją sympatię dla Ziemkiewicza; sam go również lubię i cenię. Wydaje mi sie jednak, że popełnia on tym razem błąd . Owszem wiele racji jest w tym, że więcej różnorodności, otwarcia na nowe srodowiska itp. to dobra rzecz. I taka byłaby logika normalnej demokracji. Problem polega na tym, że nie mamy w Polsce teraz normalnej demokracji, niezależne media są w powijakach i większość Polaków (niestety) tworzy swoje opinie na podstawie przekazu w mainstreamowej telewizji, która ma na celu zniszczenie realnej opozycji i zastąpienie jej opozycja pozorną (np. Palikot). Jakiekolwiek działania jedynej prawdziwej opozycji, czyli PiS zawsze będą przekręcone i zinterpretowane przez większość wpływowych mediów tak, aby przedtawić tę opozycję w niekorzystnym świetle i, co gorzej większość Polaków w to uwierzy, przynajmniej do czasu, aż odczują kryzys na własnym portfelu. Co gorsza, obecnie gra wcale nie idzie o poszerzenie elektoratu. PiS a zwłaszcza J. Kaczyński są odwiecznym wrogiem klasy panującej obecnie w Polsce, którego chce się po prostu zniszczyć i pozbawić wszelkich wpływów. Najprostszym sposobem jest rozbicie, podzielenie partii i jak największe kompromitowanie lidera . Teraz Z.Ziobro, z jednego z największych "wrogów publicznych" (patrz sprawa dr G.) staje sie ulubieńcem mediów. Jestem przekonany, że również większemu jeszcze wrogowi publicznemu A. Macierewiczowi, wszystko by (pozornie) wybaczono, gdyby zdecydował się wystąpić przeciwko Kaczyńskiemu... Oczywiscie Ziobro wykazuje większą klasę niż żałosny Migalski, czy cyniczna Kluzik-Rostowska, albo "sprytny" Poncyliusz, czy zdezorientowani ludzie z PJN i dlatego zgadzam sie z P. Lichocką, że po prostu chyba zabrakło mu cierpliwości. Postawił wszystko na jedną kartę, chcąc działać niezależnie, a w przyszłości ewentualnie w kolalicji z PiS. Czy mu się powiedzie i czy rzczywiście poszerzy elektorat, czy może tylko "uszczknie" paru posłów i nieco głosów PiSowi - pokaże przyszłość. Osobiście mocno w to wątpię
kelner

kelner

13 years 11 months temu

Zastanawia mnie, co się podziało z niektórymi ( w średnim wieku ) politykami Prawa i Sprawiedliwości. Często nasuwa się prosta myśl, że może to kontakt z eurodeputowanymi ( w wieku nieco starszym ) z innych, także ościennych krajów. Jest coś na rzeczy, że docierający tam, ocierający się o "nowoczesność", nasi, wciąż przecież prowincjonalni działacze dają się łatwo przekonywać, ulegają nowym ideom których efekty mogą być właśnie takie.

Skoro nie da się zniszczyć opozycyjnej partii w kraju, media, "autorytety", gwiazdy i rozgwiazdy nie dają rady, to trzeba próbować to robić poza jego granicami. http://wiadomosci.dziennik.pl…

Domyślny avatar

qsarq

13 years 11 months temu

Po części zgadzam się z Cezarym Czerwińskim, to co mówił R.Ziemkiewicz też jest prawdą. Ideałem jest Partia Republikańska. Problemem na prawicy jest to że pewnie spełni się taki scenariusz. Zbigniew Ziobro nic nie wskóra swoim działaniem, zabierze zabawki i tyle. Przez chwile będzie jeszcze gwiazdą w TVN i taki pożytek będzie z ZZ. (Przykładów na to aż nadto - Marcinkiewicz, Migalski itp.). Do PO trzeba mówić po imieniu czyli "lewica", przez 20 lat rządzi jeden obóz, uproszczając obóz lewicowy, a że co jakiś czas pod inną nazwą, no tak mają łeb na karku to rządzą. W Polsce jest jak jest a z ten stan odpowiadają rządzący, dwa lata z kawałkiem (ROP, PIS) to za mało żeby coś zdziałać. ps. P. Błaszczak i p.Kuchciński - powinni być zastąpieni większymi profesjonalistami.Więcej trzeba osób takich jak Adam Hofman. Odpowiedź p. Błaszczaka, rzecznikowi rządu - o przepraszaniu po rosyjsku w radiuzet - była jak najbardziej ok. Wystaczy już tego ciągłego tłumaczenie i przepraszania - za rzeczy nie mające potwierdzenia w faktach. ps2. T. Sakiewicz powinien być zastąpiony lepszym profesjonalistą. Reasumując: Więcej Profesjonalizmu.
Margotte

Kurski i Cymański są mi zupełnie obojętni, nigdy za nimi nie przepadałam. Z Ziobrą kiedyś wiązałam jakieś nadzieje, ale jeśli wyjdzie z PiS jego sprawa. Zdaje się, że europosłom naprawdę w tym europarlamencie odbija. W tym kontekście zastanowię się czy w ogóle kiedykolwiek jeszcze wezmę udział w wyborach do PE. A jeśli Mularczyk pójdzie za Ziobrą, uznam, że mój głos oddany na niego był totalną pomyłką.
Domyślny avatar

Kisiel

13 years 11 months temu

że to forowanie Ziobry na wodza PiSu ma swoją historię dłuższą niż czas od ostatnich wyborów. Wystarczy zajrzeć do netu i przeczytać, co mówił np. w 2009 r. Marian Piłka. Opinia publiczna nie jest świadoma tego, że w każdej niemal polskiej partii są frakcje walczące między sobą o wpływy, w PiSie są to dwa podstawowe środowiska: starego PC i byłych zetchaenowców oraz ich akolitów (ten podział po dziesięciu latach istnienia Prawa i Sprawiedliwości stał się nieco bardziej złożony, tym niemniej jest faktem). Druga sprawa to wielonurtowość w partii. U nas na prawicy o to bardo trudno, bo wielu liderów przedstawia często swoje cele w formie ultymatywnej; pamiętacie Państwo postawę Marka Jurka, który będąc marszałkiem sejmu chciał przeforsować swój projekt ustawy antyaborcyjnej. Liderzy na prawicy często czują się nie tyle politykami, co osobami mającymi jakąś ważną misję do spełnienia. Bardzo trudno się z kimś takim dogadać, bardzo trudno współpracować. Trzecia sprawa - liczna agentura po prawej stronie. No i czwarta kwestia - nasza kłótliwość, skłonność do zacietrzewiania. Nie na darmo mówimy o sobie: dwóch Polaków, to trzy partie polityczne. pozdrawiam
Tubylczy

Najlepiej widać to po opiniach internautów. O ile z wcześniejszymi wyrzuceniami, mniej lub bardziej, ale jednak się godzili, o tyle w sprawie Ziobry widać wyraźny sprzeciw. Odejście Ziobry nie zniszczy PiSu z dnia na dzień, jednak śmiało można powiedzieć, że będzie to początek końca tej partii. Po tragedii Smoleńskiej, Kaczyński stracił dystans do polityki. Tak jak lekarz, nawet najlepszy fachiowiec, nie powinien operować osób z bliskiej rodziny, ponieważ w krytycznym momencie emocje mogą wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem. Tak samo Kczyński powinien mieć świadomość, że emocje nie pozwalają mu podejmować najlepszych dla PiS decyzji. Idealnym porównaniem jest sytuacja naszego Ojca Świętego pod koniec pontyfikatu. Nasz Papież też był wtedy odcięty od informacji na temat faktycznej sytuacji polskiego Kościoła. Dopóki Jan Paweł II żył, Kosciół trzymał się siłą rozpędu. Śmierć Papieża ujawniła wszystkie ukrywane problemy. Nagle okazało się, że Kościół jest skłócony, że brak mu sternika, że Polacy bardziej ufają kanclerz Merkel niż polskim biskupom. Mija już sześć lat, a sytuacja polskiego Kościoła tylko się pogarsza. Tak samo będzie z PiS. Może jeszcze przez cztery lata, może przez osiem, tyle ile uda się Kaczyńskiemu utrzymać na stanowsiku prezesa. PiS będzie trwał siłą rozpędu. Zausznicy Kaczyńskiego będą go przekonywać, że jest dobrze, że trzeba tylko czekać na drugi Budapeszt. PiS będzie jednak słabł z dnia na dzień. W końcu, PiS rozsypie się tak jak rozsypał się polski Kościół po śmierci Papieża. Ziobro, w tobie nasza nadzieja. Ocal PiS - jeśli zdołasz. Lecz jeśli nie - to ratuj tych, którzy dadzą się uratować. Wszyscy tego od Ciebe oczekujemy.
Domyślny avatar

qsarq

13 years 11 months temu

Przecież Ziobro nie odchodzi z polityki, jak co to będzie zakładał własna partie. Więc nie ma się co bać tylko wspierać tą alternatywę i niech nas ratuje.
Tubylczy

Zgadzam się, choć ciągle jeszcze wolałbym aby Kaczyński się opamiętał, posłuchał mądrych doradców (np. Pani Staniszkis) i nie doprowadzał do upadku PiS. Jeżeli nawet Ziobrze uda się zbudować partię, ma na to cztery lata, to myślę, że patriotyczni wyborcy będą jednak trochę zdezorientowani (czy Kaczyński - czy Ziobro), więc szanse na pełne zwycięstwo i samodzielny rząd już za cztery lata będą małe. Natomiast PiS, jeżeli by tylko zrealizował ten program naprawczy, o którym wszyscy mówią, mógłby w ciemno liczyć na ponad 40% poparcia.
Domyślny avatar

Jak historia dowodzi marszałek Francji Philippe Pétain byłby bohaterem, gdyby nie był zdrajcą
Bernard

i jeszcze uwaga. Czasem padają argumenty, że co za problem, bo np. Ewa Stankiewicz, albo GP albo ktoś jeszcze inny dyskutuje publicznie o słąbościach PiS, czy błędach kampanii. Warto tylko pamiętać, że nikt z nich nie jest wiceprezesem partii który w dodatku mówi o dzieleniu partii...
Tubylczy

podzielone. Tym razem chirurgiczne cięcie skalpelem nie rozwiąże problemu. Jeszcze raz apeluję do członków prezydium PiS (mam nadzieję, że przeglądają blogpress) o rozsądek. Niech chore ambicje Pana Czarneckiego czy Kuchcińskiego nie doprowadzą PiSu do upadku. Jest jeszcze czas na refleksję!
Domyślny avatar

ci co chcą Polski silnej, wolnej, niepodległej muszą odejść. A ci co wolą przegrywać i siedzieć cicho mogą zostać.
Czarek Czerwiński

Zbyszrom - to nie jest przesądzone, że ziobryści mogą liczyć wyłącznie na dotychczasowy elektorat PiS. Nie będzie tak choćby z tego powodu, że po kolejnej porażce (dowolnej partii) część osób, która była jej sympatykami, rezygnuje w ogóle z pójścia na wybory. Nowa jakość w wydaniu ziobrystów może takich ludzi zmobilizować. A uśpionego elektoratu jest bardzo dużo. Ziobryści zostaną dziś najprawdopodobniej zawieszeni na komitecie politycznym i można się spodziewać, że odejdą z partii. Bo zawieszenie wyklucza przecież podjęcie przez JK i jego zaplecze jakiejkolwiek dyskusji. JK nie chce sam podjąć decyzji o usunięciu z czysto marketingowego powodu. Lepiej, żeby odium rozłamu w partii spadło na ziobrystów. Jaka będzie dalsza droga rozłamowców, to raczej łatwe do przewidzenia. Będzie najprawdopodobniej połączenie z PJN pod nową nazwą rzecz jasna. Ale w tym momencie trudno przewidzieć jakim poparciem będzie się mogło cieszyć nowe ugrupowanie. Czy będzie to prosta suma poparcia dla PJN i uszczkniętego poparcia z PiS, czy też będzie ono mniejsze, bo ziobryści mogą stracić część zwolenników PiS po połączeniu z PJN. Ale może być też i dużo większe poparcie jako premia za dynamiczny ruch na prawicy, na który dużo osób czeka. Nie wiem, jakie scenariusze oni sami zakładają, ale będzie się działo. Mam nadzieję, że nie będzie to ze szkodą dla prawicowych wyborców.
Domyślny avatar

Przewiduję jeden z możliwych scenariuszy 1. Ziobro najpierw odejdzie, ale nie zdobędzie większego poparcia i w obliczu kolejnych wyborów wróci do PiS, zostanie przyjety, ale jego rola będzie daleko mniejsza niż dotychczas. Podobnie było kiedyś z Krzysztofem Tchórzewskim jednym z najbliższych (bliższym niż Sp. Przemysław Gosiewski współpracowniku J. Kaczyńskiego), który zabrał Kaczyńskiemu jego wszystkich posłów (jeszcze wczasach AWS), ale po upadku tej formacji wrócił licząc się już o wiele mniej, a dziś jest jego twardym zwolennikiem (podobnie było z Dornem) 2. Mniej prawdopodobne. Czasy się zmieniają, i rzeczywiście Ziobro uzyska poparcie zapewniające mu wejście do Sejmu przy okazji następnych wyborów. Wtedy może zostać w przyszłości mniejszym koalicjantem. Oba te scenariusze najprawdopodobniej nie przysporzą prawicy nowych wyborców, a jeśli to nie będzie to zmiana decydująca. Polacy po prostu muszą dostać po... Podobnie jak to się wydarzyło w 1980 r (bo wcześniej popierali przecież Gierka) Pozdrowienia
Bernard

zwłaszcza w zwiazku zmetoda liczenia głosów. Dwie mniejsze partie zdobywają mniej mandatów iż jedna wieksza dysponująca procentowym poparciem będącycm sumą poparcia owych dwóch partii. Jeśli któraś nie osiągnie 5% to wszystko jest tracone. Poza tym podziały działają dembilizująco na wyborców. Moc przyciągania nowych wyborców z centrum przez Ziobrę i Kurskiego jest niewielka, poza tym są łatwymi celami. Wniosek jest taki, że dla prawicy jest to niekorzystne, nie ma tu żadnej wartości dodanej. Porównajcie to z ustawka Palikota, który przeniósł się (nie demolujac partii miłości) do niszy w której PO i tak nie miało dużch szans + odbicue zniechconych. To była ustawka i inna taktka niż działania ZZ, które sa szkodliwe i dla Pis i dla prawicy.
Domyślny avatar

W zasadzie się zgadzam, z jednym wszak zastrzeżeniem. Wydaje mi się, że wśród działaczy i zwolenników PiS zaczynają się pojawiać pewne podziały pokoleniowe i na to prawdopodobnie liczy Ziobro. Podział (lub jego groźba) być może przyniesie same szkody, z drugiej jednak strony... No cóż, czasy się zmieniają, pojawiają się nowi ludzie, niektórzy dawniejsi się zużywają i niekiedy pewien wstrząs jest potrzebny, choć jest to bardzo śliska droga w naszej sytuacji kulawej demokracji i zmonopolizowanych mediów... Mam tylko nadzieję, że będzie to spór o strategię dla prawicy, a nie wojna, na której tylko ci, którzy dążą do zniszczenia opozycji mogą skorzystać
Margotte

Na posiedzenie Komitetu Politycznego przyszli mocno spóźnieni, eleganckie, prawda? I podobno wcześniej oblecieli "zaprzyjaźnione media", typu TokFM.