Oświadczenie prezesa PiS w związku z raportem Millera oraz dyskusją w Europarlamencie

Przez Blogpress , 08/07/2011 [00:20]
Prezes PiS, Jarosław Kaczyński na minikonferencji wydał oświadczenie w dwóch sprawach: - wciąż nieogłoszonego raportu Jerzego Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej, - krytycznych słów, jakie europosłowie PiS wypowiedzieli w Parlamencie Europejskim pod adresem rządu premiera Tuska w dniu prezentacji przez niego priorytetów polskiej prezydencji - chodzi o ograniczanie wolności mediów. "Zbliżają się wybory - powiedział Jarosław Kaczyński - i nie może być tak, żebyśmy te wybory przeprowadzili w cieniu rosyjskiego kłamstwa smoleńskiego, bo jedynym powszechnie znanym w świecie dokumentem (mówię o dokumentach państwowych) na ten temat jest raport MAKU-u. Musi być opublikowana w końcu odpowiedź, bo rozumiem, że taką odpowiedzią będzie raport komisji Millera (..) Wzywam premiera do tego, aby raport został opublikowany. To jest w dużej mierze sprawa honoru". Odnosząc się do dyskusji w europarlamencie powiedział: "Cele polskiej prezydencji mogłyby być ambitniejsze. (..) ale te, które są, popieramy będziemy się bardzo cieszyć, jeżeli te sześć miesięcy to będzie dobry czas dla Polski i dla Unii Europejskiej". "PO miała różne pomysły na to, żeby Polaków kneblować, żeby kneblować krytykę. (..) Teraz jest pomysł, że Polacy nie mają prawa do krytyki - czyli tego najbardziej elementarnego prawa demokracji - dlatego, że jest prezydencja. Np. matka niezadowolona z tego, że dziecko, żeby było w przedszkolu, musi być zapisywane jeszcze w niemowlęctwie, nie ma prawa tego powiedzieć, ktoś, kto nie ma pracy, nie ma prawa z tego być niezadowolonym, (...) ktoś, kto rozbija się na niewybudowanych drogach, albo drogach, które są ciągle w fatalnym stanie i są ciągle remontowane, też nie ma prawa o tym mówić. Zdecydowanie odrzucamy ten nowy chwyt PO. Prawo do krytyki jest prawem podstawowym i szczególnie wtedy kiedy są wybory. (..) te wybory muszą być normalne i związane z normalną oceną rządów, z podsumowaniem tych czterech lat. To będzie z całą pewnością podsumowanie krytyczne. Z tego prawa do krytyki skorzystali wczoraj nasi europarlamentarzyści i nie widzę żadnego powodu, żeby z tego względu padały jakieś ciężkie zarzuty. To po prostu wykorzystywanie kompleksów niektórych naszych rodaków. Nie wolno tego robić. (..) Polacy mają prawo do krytyki, Polacy mają prawo do demokracji. Polacy mają prawo do normalnych wyborów. A w czasie wyborów krytyka jest rzeczą normalną. Chyba, że te wybory mają być w stylu PRL-u". Po tym oświadczeniu na pytania dziennikarzy odpowiadali posłowie PiS: Adam Hofman i Joachim Brudziński. Relacja: Margotte.
Margotte

"W Europie nikt nie sądzi, aby kierowanie przez sześć miesięcy Radą Unii Europejskiej oznaczało per se podejmowanie zasadniczych decyzji i miało decydujący wpływ na losy Europy. Kraje sprawujące prezydencję mogą lepiej lub gorzej organizować liczne europejskie konferencje. Wszyscy wiedzą, że prawdziwa władza jest gdzie indziej – gdzieś pomiędzy instytucjami europejskimi a Berlinem i Paryżem. Pamięta się zaś napięcia i kryzysy, zaskakujące zwroty wydarzeń, ale nie rutynowe działania administracyjne i deklarację krajów sprawujących prezydencję, które zawsze opowiadają się za rozwojem gospodarczym, innowacyjnością, otwartością, solidarnością itd., itp. Także środowe ćwiczenia w oratorstwie Donalda Tuska na forum PE zostaną zapomniane w parę godzin. Oczywiście jego euroentuzjastyczne pustosłowie jest na rękę eurokratom, dlatego Jose Manuel Barroso czy Martin Schulz, który kiedyś wyśmiewał się w Deutschlandfunk z "komisyjki pana Barroso", pospieszyli z pomocą i gratulacjami. Problem jednak w tym, że w krajach poza Polską trzeba jednak od czasu do czasu odnieść się do rzeczywistości. Tam nie wystarczą "kolorowe sny", a straszenie PiS i Zbigniewem Ziobrą odnosi umiarkowany skutek". "To, że rzeczywistość jest zgoła odmienna niż ta prezentowana w przemówieniach naszego przywódcy oraz na ekranach zaprzyjaźnionych z nim telewizji, może uciec uwadze Polaków, ale nie obywateli krajów, w których telewizjach są prawdziwe programy informacyjne, a dziennikarze nie wyręczają partii politycznych". "Prezydencja to ostatnia, a przynajmniej przedostatnia, deska wizerunkowego ratunku. Na szczęście dla rządzących utrzymanie Tuska przy władzy jest w interesie wielu ważnych "europejskich graczy", szczególnie naszego zachodniego sąsiada. Dlatego europejskie media przemilczały masową demonstrację "Solidarności" i dlatego tak życzliwie piszą o naszym przywódcy, choć od czasu do czasu wypomina mu się "pierwiastek", a także "węgiel" i "atom", czyli zgoła nieeuropejski brak dbałości o środowisko". Całość: http://www.rp.pl/artykul/6845…
Bernard

podobno, żeby każy mógł zrozumieć. Ale domaganie się publikacji raportu to bardzo dobry ruch. Wymusza dzałanie, które pewnie chcieliby odwlec albo na szczyt kampanii, albo wręcz po.
Margotte

Albo faktycznie przed samymi wyborami, w co wątpię, albo po wyborach, jeśli są tam rzeczy niewygodne dla rządu, a na pewno są. Wszystkiego zatuszować się nie da.