Rozmowa z Martą Kaczyńską. (Gazeta Polska)
"- Media wypaczyły wizerunek Pani śp. Taty. Dziś jest o tym przekonana większość Polaków. Proszę zatem powiedzieć, jakiego Lecha Kaczyńskiego nie udało nam się poznać?
Tata był przede wszystkim człowiekiem bezgranicznie uczciwym, dobrym, wrażliwym, posiadającym olbrzymią wiedzę, ale także – i to nie jest pusty slogan – szczerze oddanym Polsce. Pod tym względem nie przystawał do czasów, w których liczy się prawie wyłącznie kreowanie wizerunku. Tata pracował dla idei – by budować liczącą się na arenie międzynarodowej silną ojczyznę, a nie dla budowania własnej pozycji. Nie kierował się partykularnym interesem, myślał o naszym kraju w sposób niezwykle całościowy: o sferze dyplomacji, o sytuacji społecznej, gospodarczej, o nauce, o kulturze. To wielki paradoks – był przedstawiany przez większość mediów jako człowiek nienowoczesny, a wręcz zacofany, tymczasem dzięki wszechstronnej wiedzy i mądrości jego polityka była na wskroś nowoczesna. Być może niezrozumiała dla ludzi, którzy mentalnie tkwili jeszcze w mechanizmach niewoli komunistycznego państwa. Mój Tata wyprzedzał ich – On był obywatelem wolnej, sprawnej i sprawiedliwej Polski. Taki kraj chciał budować. Poza tym Tata był niezwykle bezpośredni. W życiu prywatnym kierował się tymi samymi zasadami, co w życiu publicznym. Nie było „domowego” Lecha Kaczyńskiego i „oficjalnego”. To był ten sam człowiek: prawdziwy, słuchający ludzi, otwarty i kochający swój kraj.
- Medialna kampania nienawiści uderzyła właśnie w człowieka. Chodziło o to, by ludzie czuli wręcz odrazę do swojego Prezydenta. By się go wstydzili, by nie reagowali na obrażanie Go.
Trudno o tym mówić. Wyciągam z tego generalny wniosek
– media dysponują ogromną siłą kształtowania ocen społecznych. Na przykładzie tego, co spotkało mojego Tatę, widać, jak skutecznie można wypaczyć sens działań jednostki, bez względu na ewidentne dobro płynące z jej działania dla ogółu. Przyznam, że nie spodziewaliśmy się tej kampanii nienawiści, gdy Tata został prezydentem. Oczywiście wiedzieliśmy, iż nie będzie faworytem mediów, jednak nie przypuszczaliśmy, że stanie się ich głównym celem. Nie spodziewaliśmy się bezwzględnego, bezlitosnego i okrutnego atakowania. Staram się unikać mocnych słów. Jednak nie znajduję łagodniejszych, które byłyby w stanie oddać choćby część tego, co działo się w ostatnich latach. Nie spodziewałam się, że można tak szydzić z drugiego człowieka, bez względu na to, czy jest prezydentem, czy kimś innym. Przecież Tata był obiektem bezdusznego poniżania zarówno w programach publicystycznych, informacyjnych, jak i rozrywkowych. Można powiedzieć, że część mediów z poniżania Jego osoby uczyniła stały punkt programu, bez którego nie można było obejść się każdego dnia. To było przerażające.
[..]
- Próbowali Państwo się temu przeciwstawić czy raczej uznaliście, że lepiej nie zadzierać z mediami?
Tata nie był osobą spolegliwą czy starającą się przypodobać komuś na siłę. Miał jednak świadomość, że to nie była oddolna akcja poszczególnych dziennikarzy. Wielu z nich prywatnie lubił. O rozpętaniu tej nagonki zdecydowało środowisko kształtujące największe media w Polsce. Mama była tego samego zdania. Wielokrotnie opowiadała mi, że część dziennikarzy w prywatnych relacjach była pełna zrozumienia i raczej dobrej woli – a przynajmniej chęci dociekania prawdy. Sęk w tym, że ci ludzie wiedzieli, iż w ich redakcjach nie było zapotrzebowania na prawdę o Lechu Kaczyńskim, tylko na degradowanie Lecha Kaczyńskiego jako polityka, prezydenta i jako człowieka.
[..]
- Co najbardziej w tych atakach bolało?
Po prostu nieprawda. Opowieści o wymyślonych małostkowych zachowaniach, wmawianie, że działa w sposób chaotyczny i pozbawiony sensu. Przeinaczanie skutków Jego działań, tak jak w przypadku traktatu lizbońskiego czy zorganizowanej przez Niego misji prezydentów w Gruzji. Dewaluowanie Jego strategii politycznej, która miała na celu umożliwienie Polsce uniezależnienia energetycznego od Rosji. Istnienie politycznego i medialnego przyzwolenia na bezkarne obrażanie Prezydenta przez członków PO. To raniło bardzo moją Mamę, ale raniło też mnie. I tak ten ciąg oszczerstw przywiódł nas do 10 kwietnia. Zgadzam się w pełni z moim Stryjem, który uważa, że gdyby nie kampania poniżania i degradowania Lecha Kaczyńskiego, nie doszłoby do katastrofy smoleńskiej. Bo przecież w demokratycznym państwie nie da się tak lekceważyć bezpieczeństwa prezydenta. Jest to wprost nie do pomyślenia. Bez względu na przyczyny bezpośrednie rozbicia rządowego samolotu można dziś powiedzieć, że wizyta głowy państwa w Katyniu pod względem organizacyjnym i logistycznym urągała wszelkim standardom cywilizowanego świata.
[..]
- Czy odczuwa Pani potrzebę kontynuowania dzieła Rodziców?
Na pewno czuję obowiązek współdziałania z wszystkimi, którym zależy na tym, by spuścizna po moim Tacie nie była przeinaczana, niszczona czy bagatelizowana. Ale przyznam, że czasem też myślę o zaangażowaniu się w działalność polityczną.
[...]
- Nikt nie zawiadomił Pani oficjalnie o tym, co się wydarzyło? Nie zapytał, co chciałaby Pani uczynić w tej sytuacji?
Nie. Telefonował do mnie Stryj.
- Czy przedstawiciele władz Polski w ogóle kontaktowali się z Panią w sprawie katastrofy?
Jedynie prokuratura. Na przełomie czerwca i lipca złożyłam zeznania w ramach pomocy prawnej, o którą organy rosyjskie zwróciły się do strony polskiej. Odpowiadałam na standardowe pytania, m.in. w jakim celu moi Rodzice lecieli do Rosji.
- Polska prokuratura w imieniu Federacji Rosyjskiej pytała córkę Pary Prezydenckiej, po co głowa państwa polskiego leciała do Katynia?
Tak to można ująć. Taka była procedura.
- Jak w tamtym straszliwym czasie wyglądał Pani kontakt ze Stryjem?
Telefonowaliśmy do siebie kilka razy dziennie. Stryj wziął na siebie ciężar najbardziej traumatycznych procedur, jak choćby identyfikację ciała Taty w Smoleńsku.
- Czy radził się Pani w sprawie startu w wyborach prezydenckich?
Od początku Go do tego namawiałam i całym sercem byłam z Nim. Miałam przekonanie, że to była Jego powinność, choć jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, w jak potwornym był stanie. Mam wrażenie, że śmierć moich Rodziców była dla Niego znacznie większym ciosem niż dla mnie, bo ja mam dzieci.
[..]
- Powiedziała Pani, że była na bieżąco z przebiegiem kampanii Stryja. Jak Pani ocenia zatem tę kampanię?
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Miałam jednak już wówczas wrażenie, że coś takiego jak sztab wyborczy, czyli jądro kierujące i tworzące kampanię, nie istniało. W działaniach ludzi tworzących kampanię wyborczą Stryja był ogromny chaos. Jednak z drugiej strony rozumiem, że Stryjowi ciężko było to wtedy kontrolować. Myślę, że dziś wszystko wyglądałoby inaczej.
- Czy rozumiała Pani, dlaczego kierownictwo sztabu Jarosława Kaczyńskiego z takim zaangażowaniem wyciszało potrzebę wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?
Przyznam, że wówczas nie zastanawiałam się nad tym, choć to dostrzegałam. Pamiętam, co się działo, gdy Stryj postanowił udzielić Państwu obszernego wywiadu o katastrofie smoleńskiej.
- Ten wywiad wywołał burzę nie tylko w Warszawie, ale i w Moskwie. Czy ktoś chciał, by Pani powstrzymała Stryja?
Tak to możemy ująć.
- Komu na tym zależało?
Myślę, że sformułowanie „osobom tworzącym sztab wyborczy” będzie wystarczająco precyzyjne."
Polecam lekturę!:
http://niezalezna.pl/artykul/chce_kontynuowac_dzi…
Całość rozmowy z Martą Kaczyńską-Dubieniecką w środowym, świątecznym wydaniu "Gazety Polskiej"
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1551 widoków
Smutne
modlitwa
Bardzo szczera
Tej kampanii nienawiści
Polecam lekturę ostatniego wywiadu z Lechem Kaczyńskim
@
Teraz jeszcze chcą poniżyć Jarosława
Margotte
Wiesz co mnie dziś wzruszyło?
Szymborska dostanie Order Orła Białego
Nietoperzu,