Homilia która nie podobała się Bronisławowi Komorowskiemu

Przez Margotte , 25/11/2010 [20:31]

Media piszą o incydencie podczas mszy w bazylice św. Krzyża w dniu Święta Niepodległości, 11 listopada 2010 roku. "Po Mszy św. w Święto Niepodległości prezydent zbeształ publicznie kapłana za treść kazania, które ten wygłosił. Eucharystia w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie była jednym z elementów obchodów rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Do zdarzenia z udziałem prezydenta Komorowskiego i administratora Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ks. płk. Sławomira Żarskiego doszło w przejściu między prezbiterium a zakrystią w kościele Świętego Krzyża, w stosunkowo szerokim kręgu osób. Świadkami zdarzenia byli znajdujący się tam: minister obrony narodowej Bogdan Klich, księża i wojskowi, liczni wierni. Jedna z osób, która widziała całe zdarzenie, powiedziała "Naszemu Dziennikowi", że prezydent Komorowski, zwracając się do ks. Żarskiego, stwierdził, że jest zawiedziony i zaskoczony fragmentem kazania dotyczącym antywartości. - "Jest ksiądz pułkownikiem, wojskowym, jak tak można - że Polska jest budowana na antywartościach" - relacjonował część wypowiedzi prezydenta świadek zdarzenia. Duchowny z prezydentem w polemikę nie wchodził. Stwierdzić miał natomiast, iż prezydent chyba nie zrozumiał kazania i odesłał głowę państwa do treści homilii. Świadkowie incydentu byli zszokowani słowami Bronisława Komorowskiego, który tak wprost pozwolił sobie skrytykować treść kazania". http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101125… Warto posłuchać wspomnianej homilii ks. Żarskiego i zastanowić się, które słowa tak oburzyły Bronisława Komorowskiego... http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=23532#st… Oto transkrypcja: ------------------------------------------------ "Patriota - człowiek z wyobraźnią niepodległości. Listopadowe pielgrzymowanie po cmentarzach prowadziło nas nad mogiły tych, którzy przed nami byli pełni zatroskania o losy naszej rodziny i naszej Ojczyzny. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to przykład mądrego, głębokiego i prawdziwie ludzkiego świętowania. To zastanawiające, że przebywając "zmarłych żyjących w Chrystusie", można nauczyć się życia mądrego i odpowiedzialnego. Wiele kamiennych epitafiów w naszych świątyniach i na cmentarzach przypomina, że nieśmiertelną jakością ludzkiego życia jest patriotyzm. To świadczy dobrze, że nie przechodzimy obojętnie nad grobami tych, którzy wypełnili swoje życie ofiarną służbą Ojczyźnie i służyli naszej Ojczyźnie swoim życiem, nic ze swego nie zatrzymując dla siebie. Tak, patriotyzm, czyli umiłowanie Ojczyzny ziemskiej, jest cechą mówiącą o jakości ludzkiego życia. Patriotyzm jest wartością świadczącą o jakości człowieka. Jest wartością dającą świadectwo również o jego świętości; o jego nadprzyrodzonym wymiarze. Ostatnimi laty patriotyzm, jako wartość życia indywidualnego i wspólnotowego, przestał być uważany za konieczny dla egzystencji. Zaradność w zaspokajaniu własnych potrzeb i gromadzenia dóbr osobistych, nawet za cenę zniszczenia dobra wspólnego, stała się wartością. U podstaw III Rzeczpospolitej miejsce patriotyzmu, zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów "nowej" Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, to pierwszy milion trzeba ukraść". Propagowanie podobnych haseł zaowocowało tym, że wartość została zastąpiona "anty-wartością". Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem; miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość; prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem; ofiarność i poświęcenie "chciwością i pazernością; miłość - nienawiścią. Natomiast z dziejowego doświadczenia Kościoła i Narodu wiemy, że "prawdziwym bogactwem jest stan ducha i umysłu ludzkiego, a nie grubość portfela". Każda społeczność, która swe prawa opiera na "anty-wartościach", napełnia się bólem i krzywdą. Czy w czasie zeszłorocznych uroczystości Święta Niepodległości, ktokolwiek z nas przypuszczał, że prawo do własnej, niepodległej Ojczyzny oraz obowiązek ochrony i obrony jej niepodległości zostanie nam przypomniane krwią Prezydenta Rzeczypospolitej, Lecha Kaczyńskiego i 95 towarzyszących mu osób? Kolejny raz potwierdziła się prawda, że "drogę do wolności i niepodległości, krzyżami się mierzy". Czy ktokolwiek przypuszczał u progu III Rzeczpospolitej, że aby "Polska nie zginęła" za naszego życia to koniecznie trzeba nam uczyć się miłości do Polski i Polaków? Tak, drodzy Siostry i Bracia Polacy, żeby "Polska żyła w nas", żeby nie utraciła niepodległości, żeby Polska nie utraciła władzy nad sobą jeszcze za naszego życia i przez nasze życie, koniecznie natychmiast, od zaraz, musimy uczyć się miłości do niej i do siebie nawzajem; potrzeba od dziś uczyć się patriotyzmu! Ojczyzna nasza umiłowana nie musi być miejscem na świecie "jękiem i gniewem drgającym", ale musi i może być "krainą mlekiem i miodem płynącym". Dlatego garniemy się do Jezusa Chrystusa; garniemy się do Boga, który jest Miłością, by z Nim i od Niego nauczyć się patriotyzmu, czyli miłości do Ojczyzny ziemskiej, która jest "Bramą Niebios, dla pokoleń wędrujących przez polską ziemię". (Stefan kardynał Wyszyński, Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego) Ten, który był i jest odwiecznym Synem Boga Ojca, "zrodzonym, a nie stworzonym", "gdy nadeszła pełnia czasu" stał się człowiekiem, który według ciała narodzonego z Dziewicy Maryi należał umęczonego Narodu Izraelskiego. Lekcję patriotyzmu dostali od Jezusa Apostołowie, którzy otoczeni kilkutysięczną rzeszą głodnych Rodaków chcieli ich odprawić, aby zaspokoili głód chleba własną zaradnością. Jak czytamy w Ewangelii: "A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: /"/ Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności! Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!" (Mt 14, 15-17) Zewnętrznym przejawem patriotyzmu jest dzielenie ciężarów codzienności bliźniego. Natomiast wyrazem braku miłości do Ojczyzny jest zrzucanie z siebie odpowiedzialności za innych na innych. O tym, jak bardzo Jezus był oddany sprawom Ojczyzny mówią słowa: "Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście". (Łk 13, 34) Tak, patriotyzm to przejaw wielkości ludzkiego życia. W skarbcu narodowego dziedzictwa znajdujemy liczne tego przykłady. Rodacy! Sursum corda! (W górę serca!) Jest od kogo w Ojczystym domu uczyć się miłości do Ojczyzny. Jak nie wspomnieć w dniu dzisiejszym, marszałka Jozefa Piłsudskiego, gorliwego i oddanego żołnierza, polityka, ale też wielkiego patriotę. Jak przejść obojętnie wobec premiera Ignacego Jana Paderewskiego, wspaniałego pianisty, kompozytora, polityka, porywającego mówcy i jednocześnie wielkiego patrioty? Jak nie zauważyć dziś wielkich miłośników wolnej i niepodległej Polski: Romana Dmowskiego, Wincentego Witosa i wielu, wielu innych? Są ich tysiące - patriotów na miarę żołnierzy z pól Ossowa pod Radzyminem z sierpnia 1920 roku, "często mniejszych od własnego karabinu", którzy bohaterstwem odpowiedzieli na wezwanie "Za Boga i Ojczyznę", wypowiedzianego przez księdza majora Ignacego Skorupkę. Prymas Tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński, kamień węgielny powojennego patriotyzmu, przez całe dziesięciolecia przypominał i nauczał nas, swoich rodaków: "Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie, kulturze narodowej i polskiej. // Stąd istnieje obowiązek obrony kultury rodzimej. // Mamy obowiązek chrzcić i nauczać Naród polski oraz upominać się o uszanowanie naszej kultury rodzimej, narodowej, abyśmy nie musieli kochać najpierw wszystkich narodów, a potem dopiero na zakończenie, czasami od święta, i Polskę".(S.Wyszyński, Prosimy - wymagamy - żądamy, Kraków 12 maja 1974) Doświadczony w patriotyzmie Biskup Warszawy i Gniezna, Prymas Polski wiedział, że "podstawą wszystkich cnót, jakimi ma żyć naród, jest miłość. // Miłość ku ojczyźnie uczy męstwa. A męstwo, wiemy, broni czasu wojny, służy słabym, potrzebującym opieki czasu pokoju. Miłość uczy roztropności, umiarkowania w wymaganiach dla siebie, uczy też wielkoduszności, gdy mamy myśleć o innych. Naród prawidłowo wychowywany i wychowujący młode pokolenie wie, że bez miłości nie przygotuje młodego pokolenia do wypełnienia przyszłych zadań. Miłość ku ojczyźnie jako wartość wychowawcza uczy też wspaniałomyślności i daje siłę ducha na chwile trudne, gdy trzeba zapomnieć o sobie. Miłość ku ojczyźnie uczy patrzeć daleko w przyszłość ojczyzny i pragnie jej istnienia i pomyślności "nie tylko dziś, ale i w przyszłości. Uczy też przebaczać innym! (S. Wyszyński,Bezimienny bohater symbolem ofiarnego poświęcenia dla Ojczyzny, Warszawa, 31 października 1975) Nauka Prymasa Tysiąclecia to nauka wielkiego Biskupa i wielkiego Patrioty, która nie może leżeć w archiwum. Przyszedł czas, aby Prymas Tysiąclecia jeszcze raz przeprowadził nas przez czasy trudne! Gdyby nie miłość Prymasa Wyszyńskiego do Boga i Ojczyzny nie byłoby Polski; nie byłoby też Papieża-Polaka. Niech nam zostanie w pamięci widok wielkiego Ojca świętego Jana Pawła II klęczącego przed wielkim Prymasem i wielkim patriotą Stefanem kardynałem Wyszyńskim. Jan Paweł II, syn polskiej ziemi i Kościoła Chrystusowego, w dzień po inauguracji pontyfikatu, na spotkaniu z Rodakami uczył patriotyzmu. Mówił wówczas: "Miłość Ojczyzny łączy nas i musi łączyć ponad wszelkie różnice. Nie ma ona nic wspólnego z ciasnym nacjonalizmem czy szowinizmem. Jest prawem ludzkiego serca. Jest miarą ludzkiej szlachetności - miarą wypróbowaną wielokrotnie w ciągu naszej niełatwej historii".(Rzym, 23 października 1978 roku) Bracia i Siostry! Odpowiedzcie zatem, dlaczego posiadając tak wspaniałych Nauczycieli patriotyzmu, na co dzień doświadczamy tak wielu braków, a czasami wręcz zaprzeczeń, podstawowej sprawności w życiu społecznym jaką jest miłość? Przecież Chrystus przez dzieło Odkupienia uzdolnił nas do miłości i zobowiązał do miłości nawet wobec nieprzyjaciół! Dlaczego wciąż odradza się w nas egoizm, nieuporządkowana miłość do samego siebie, zaspokajana kosztem bliźniego, często nawet za cenę jego zdrowia, cierpienia, a nawet życia? Polityka to zadanie dla ludzi wielkich duchem, wielkich intelektem, wielkich kulturą osobistą i wielkich charakterem. Zadaniom polityki są w stanie sprostać tylko ludzie wielkiej miłości do Ojczyzny, a nie polityczni "klauni" z antykościelnymi kompleksami. Przypomnę, że wszelkie nawoływanie do rasizmu i nienawiści wobec kogokolwiek nie jest politykowaniem, ale działalnością przestępczą. Takie zachowania zawsze poprzedzały krwawe akty przemocy człowieka wobec człowieka. Ernest Hemingway w książce pt.: "Komu bije dzwon" opisuje wojnę domową w Hiszpanii w 1937 r., w czasie której z nienawiści mordowano: księży, policjantów, wojskowych, lekarzy, kolejarzy, burżuazję. Niech jej lektura będzie przestrogą dla tych, którzy wmawiają, że religia chrześcijańska jest przyczyną zniewolenia i wojen, gdy ona, tymczasem, prowadzi do miłości i pokoju. Żadna ani Polka ani Polak nie może być człowiekiem pozbawionym wyobraźni, szczególnie wyobraźni niepodległości i wyobraźni nieśmiertelności. Nadchodzi bowiem czas, kiedy trzeba zdać sprawę ze swego włodarzowania przed Bogiem i Narodem. Są takie decyzje, które umacniają niepodległość Polski i wolność Polaków. Ale są też takie postawy i zachowania, słowa i decyzje, które bezpośrednio zmierzają do utraty niepodległego bytu Narodu i państwa oraz pozbawiają człowieka łaski Odkupienia. Wyobraźnia niepodległości i wyobraźnia nieśmiertelności każą wejść na drogę miłości Boga i Ojczyzny. Do narodowego skarbca wielkich Nauczycieli Patriotyzmu, z dniem 10 kwietnia br., dołączyło 96 wielkich Polaków , którzy z niewyjaśnionych do dnia dzisiejszego przyczyn, zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, będąc w pielgrzymce pamięci o Katyniu. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, pan profesor Lech Kaczyński i towarzyszące mu w drodze do Katynia Osoby, kierując się wyobraźnią niepodległości, przypomnieli nam, że fundamentem miłości jest pamięć, nawet wtedy, gdy zachowanie pamięci może kosztować nawet życie. W tegoroczne obchody Święta Niepodległości, w kolejną rocznicę wspaniałego dla nas 11 Listopada 1918 roku, ocalmy od zapomnienia piękną pieśń - marzenie o Polsce wolnej, Polsce bez kłamstwa i krat. Pieśń powstała w latach sowiecko-komunistycznej okupacji, w więzieniu mokotowskim. Jej autorzy to uwięzieni, wspaniali patrioci. Słowa napisał Bohdan Rudnicki, żołnierz wileńskiej AK, muzykę stworzył kapelan AK w Powstaniu Warszawskim - ks. Tomasz Rostworowski, który śpiewał tę pieśń współwięźniom: Ojczyzna moja to malowane łany, Wichry szarpiące całunami chmur. To błękit fali srebrną pianą tkany; To czarne hałdy i zielony bór. /.../ Ojczyzna moja to nie spętane słowo, Spiżowych haseł modlitewny dźwięk; To myśl radosna, że już ponad głową Nie załopocze czarnym skrzydłem lęk. Ojczyzna moja to kęs pszeniczny chleba, Podany głodnym z wszystkich świata dróg. Słoneczna przystań na drodze do nieba, Statek dla Bożych i człowieczych sług. Takiej Ojczyzny daj nam dożyć Panie I znowu klęknąć w progu naszych chat. Wiemy, że dobroć Twa rozwalić może Gmachy obłudy w plątaninie krat".

---------------------------------------------- Dodam jeszcze: "Ksiądz płk Sławomir Żarski, administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, był wymieniany jako główny kandydat na stanowisko ordynariusza polowego Wojska Polskiego, które od śmierci w katastrofie smoleńskiej ks. bp. Tadeusza Płoskiego pozostaje nieobsadzone".
Czarek Czerwiński

Byłem pod jej wrażeniem. A pą prezydą chyba za bardzo wziął ją do siebie. No cóż, uderz w stół.. Szkoda tylko, że zamiast refleksji, była taka reakcja. Kolejny odlot tego pana.
Ewikron

po osobniku, który popiera in vitro, a śmie przystępować do Komunii Św. Już dawno powinien być ekskomunikowany. I taki ktoś, jak Komuruski śmie się uważać za katolika? Taki z niego katolik jak z wieprza Kalisza primabalerina. Pozdrawiam serdecznie
Margotte

Pewnie zabolało go odwołanie do wersji patriotyzmu, której on nie akceptuje... Pewnie uznał, że słowa: "Polityka to zadanie dla ludzi wielkich duchem, wielkich intelektem, wielkich kulturą osobistą i wielkich charakterem", nie odnoszą się do niego. I tu miał rację!
Ewikron

boi sie chwili, kiedy będzie musiał zdać sprawę ze swego włodarzowania przed Bogiem i Narodem. Na złodzieju czapka gore! Pozdrawiam serdecznie
Margotte

Też wzięłam to pod uwagę. :) Ogólnie biorąc, reakcja BK - powiem jak CC - uderz w stół!
andruch2001

Nie wiem jak Wy bracia Polacy ale ja miałem łzy w oczach podczas słuchania tej homilii .. W porównaniu z tym co usłyszałem w opolskiej katedrze jest to coś co daje mi wierzyć w to że oprócz wylęknionych pastuchów trzęsących się pod naciskiem tzw. opinii "publicznej", nie ukrywajmy że nie o naród tu chodzi ale o tych co manipulują przekazem medialnym ... Są też Ci co nie lękają się szatana ni też jego sług , którzy wsparci siłą Ewangelii twardo dopominają się tego czego i Naród sobie życzy . Chwała Im Pasterzom Kościoła Świętego .. Księże Prałacie płk. Żarski Bóg zapłać Ci za Twą służbę nam Bogu i Ojczyźnie .. Jeszcze Polska nie umarła puki żyje choć jeden taki Pasterz ..
Rzepka

Rzepka

14 years 10 months temu

"Przyznam, że reakcja Komorowskiego mnie zszokowała" Przecie Komorowski od dawna inaczej pojmuje patriotyzm. Po ewropejsku... Bronisław Komorowski w 4. dniu 40. posiedzenia Sejmu V kadencji 27.04.2007 r: „I powiem państwu tak, powiem w ten sposób: że w polskim interesie leży, żeby w wyniku współdziałania różnych i bardzo różnych sił politycznych w tej Unii Europejskiej zakopać Polskę aż po sam czubek głowy, zakopać razem z tym czakiem ułańskim, razem z czapką krakuską, z - kiedyś, swego czasu padło takie stwierdzenie - jedwabnym kapeluszem, a nawet z tymi moherowymi beretami też - też, a może przede wszystkim.” http://orka2.sejm.gov.pl/Deba… Pozostawiam to bez komentarza.
Margotte

"w polskim interesie leży, żeby w wyniku współdziałania różnych i bardzo różnych sił politycznych w tej Unii Europejskiej zakopać Polskę aż po sam czubek głowy". Takich sił poza Unią też... Ale to już nie jest polski interes, tylko zupełnie czyjś inny...
Domyślny avatar

sam_go

14 years 10 months temu

Jako, że zostałem nowym użytkownikiem portalu, chociaż "czytaczem" jestem od dłuższego czasu, przede wszystkim chciałbym przywitać i wyrazić uznanie dla szanownych blogerów. Wracając do tematu, nie bez kozery p.rezydenta nazwano "gafa", stąd mój tytuł. Jeśli to głupota, to po homilii powinien się czegoś nauczyć, wszak nawet głupka można nauczyć rzeczy podstawowych. Gorszy jest debilizm, bo pomimo wysłuchania bardzo dobrego kazania, JW,tfu,pan hrabia zaprasza do rb(ezeceństwa)n osoby, o których w domyśle mówił ks.płk. Żarski, to znaczy, że nic w łepetynie nie zostało. Wychodzi na to, że codziennie, przed obiadem musiał będzie przechodzić kurs obsługi widelca, a zdobyta wiedza starczy mu co najwyżej do wieczora.
moherowy beret

zachwytu nad mądrością Polaków w wyborze na Prezydenta katolika z piękną rodziną.A tu ks.Żarski bez przerwy dżgał patriotyzmem jak dzidą.Ciekawa jestem czy ks.Żarski zostanie biskupem polowym wojska polskiego?Myślę,że w przyszłości kazania/homilie będzie zatwierdzał sam Michnik.Jeszcze coś.Gdyby żył ks.J.Popiełuszko,to w obecnych czasach byłby zagrożony z nowymi kazaniami.Tylko czy ludzie słuchaliby go?
moherowy beret

a może przede wszystkim moherowe berety.Rozmyślam w nocy i nie daje mi to spokoju.Może mylę się,ale chyba wezmą się za nieprawomyślnych,może nawet każą leczyć w psychuszkach(jak u naszych Braci-Słowian).Natomiast ludzie nie wiedzą,że Komorowski skrytykował kazanie.
Margotte

Pisze też o tym Tomasz Terlikowski, cytując GW: "Liberalny polski rząd chce mieć wpływ na nominacje biskupów. A konkretniej - zablokować miał nominację na biskupa polowego ks. pułkownika Sławomira Żarskiego. Powodem, dla których ks. Żarski miał stracić szanse na biskupstwo, jest jego szacunek dla ofiar Smoleńska. I przyznają to sami autorzy tekstu w „Gazecie Wyborczej”. „Szanse ks. Żarskiego gwałtownie zmalały. Jeszcze podczas pogrzebów ofiar katastrofy z 10 kwietnia niemal zrównywał je z polskimi oficerami pomordowanymi w Katyniu, a w wywiadzie dla KAI atakował tych, którzy takie porównanie kwestionowali. Decydująca jednak była msza w Święto Niepodległości w bazylice św. Krzyża w Warszawie. Wobec najważniejszych polityków i generalicji ostro zaatakował on całą III Rzeczpospolitą. Krytykował brak patriotyzmu jej elit. Mówił, że «u jej początku patriotyzm zastąpiły słowa jednego z pierwszych premierów, że aby zostać bogatym, trzeba pierwszy milion ukraść» - to była czytelna aluzja do Jana Krzysztofa Bieleckiego, którego dzień wcześniej prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Orderem Orła Białego. Stwierdził też, że we współczesnej Polsce «wartości zostały zastąpione przez antywartości, prawdziwy patriotyzm - kosmopolityzmem, prawda – kłamstwem»” – informuje „Gazeta Wyborcza”. A dalej bez najmniejszej żenady donosi, że o nominacji dla ks. Żarskiego rozmawiali ze sobą… prezydent i minister obrony narodowej. „Według naszych informatorów prezydent, komentując kandydaturę ks. Żarskiego, przypomniał, że o nominacji decyduje papież, ale to prezydent przyznaje awans generalski (zwyczajowo ordynariusz polowy ma stopień generała)” – relacjonuje „GW”. A chwilę później gazeta zamieszcza informację, że dzień po rozmowie z ministrem Klichem prezydent spotkał się z nuncjuszem apostolskim w Polsce. „Według nieoficjalnych informacji temat obsady ordynariatu polowego był jednym z najważniejszych w tej dyskusji” – informują dziennikarze". http://fronda.pl/news/czytaj/…
Margotte

Przytoczę fragment wpisu znanego blogera Toyaha, który także komentuję tę mszę i zachowanie obecnego prezydenta. Naprawdę warto! "Ambasador w kościele A więc wyobrażam sobie, jak zbliża się moment rozpoczęcia Mszy i do Bazyliki wchodzi On z tą kobietą i z całą świtą. I siadają w pierwszym rzędzie, w specjalnie na tę okazję przygotowanych miejscach. I siedzą. A później widzę, jak On wstaje, mruczy coś pod nosem, później siada, znów wstaje, znów coś mruczy, niby śpiewa, później znów siada… I widzę świetnie tę jego twarz, tak dobrze nam wszystkim dziś już znaną. Tę twarz. I te oczy. A więc oni znów siadają, a On przymyka oczy. Raz, ponieważ tak właśnie robi pewien typ ludzi w kościele w czasie mszy, kiedy chce pokazać wszystkim, jaki jest zadumany, czy może tylko pogrążony w modlitwie, a dwa, że po prostu się nudzi. No i spać się chce. No więc przymyka te oczy i głowa mu opada, bo już rzeczywiście zasnął. Widzę ten obraz tak bardzo wyraźnie, bo przede wszystkim umiem sobie pewne rzeczy wyobrazić, a poza tym, to nie jest wcale nic tak bardzo nowego. I obok widzę tę kobietę. I Ona też ma zamknięte oczy. I też śpi. I tak siedzą oboje, a wokół zwykłe odgłosy kościoła podczas nabożeństwa. [..] to co się wydarzyło 11 listopada w czasie tej mszy i po niej, bardzo zdecydowanie przywołuje w mojej pamięci wydarzenia sprzed ponad już 40 lat, kiedy to w Warszawie odbywało się uroczyste przedstawienie mickiewiczowskich Dziadów, na sali, w pierwszym rzędzie siedział, wedle legendy, sowiecki ambasador, a faktycznie podobno jakiś człowiek od Gomułki – a więc tak czy inaczej Sowiet – a na scenie stał aktor, i w pewnym momencie okazało się, że wszystko co ów aktor mówi, mówi już tylko do niego. Do tego Rosjanina. I w pewnym momencie Rosjanin się zorientował… Ja oczywiście tamtej sceny nie widziałem, podobnie jak nie widziałem tego, co się działo w czasie, gdy ks. Żarski głosił swoją homilię. Wszystko znam albo z opowiadań ludzi, albo z tego co potrafię sobie wyobrazić. A więc wyobrażam sobie jego i ją, jak siedzą w tych pięknych wnętrzach warszawskiego kościoła, i wiedzą tak bardzo świetnie, On – że jest Prezydentem RP, a Ona – że jest Pierwszą Damą… i się zaczyna kazanie. I wtedy On się nagle budzi. Ciekawy jestem bardzo, co go zbudziło. Które słowo z tej homilii powiedziało mu po raz pierwszy, ze dziś spać nie będzie. Myślę, że – tak jak to zwykle bywa – musiał na sekundę oprzytomnieć na samym początku, ale już chwilę później, też zgodnie ze znanym wszystkim standardem, głowa ponownie mu opadła. Może tylko Ona spała cały czas. Ale to bym chciał wiedzieć. Czytam po raz kolejny słowa księdza Żarskiego i chcę wiedzieć, w którym to dokładnie momencie On zrozumiał, co się dzieje. Czy to było może słowo ‘patriotyzm’, wypowiedziane po raz czwarty? Myślę że nie. On zapewne cały początek przegapił. W końcu, czym jest patriotyzm? No czym? Ludzie święci! Dajcie normalnemu człowiekowi żyć! Więc myślę, że pierwsze minuty kazania wyglądały tak, ze kościół był kościołem, wokół czuć było ten piękny, jedyny, niepowtarzalny spokój, może czuć było zapach kadzidła i świec, no i głos księdza. A On siedział z przymkniętymi oczami i w skupieniu przyczesanym wąsem, a obok niego Ona… no, jak ona. Po prostu, znękana życiem kobieta, o plastikowej twarzy Karla Lagerfelda. I płynęły te słowa o grobach i patriotyzmie, a oni nie słyszeli nic. I myślę sobie, że jego obudzić mogło albo jednak to wciąż powtarzane słowo ‘patriotyzm’ – nie dlatego, że coś go nim nagle wystraszyło, ale przez swoją natarczywość i powtarzalność [..] I w tym momencie on już wiedział na pewno, że już nie zaśnie. [..] A zatem możliwe że moje skojarzenia z rokiem 1968 są nie do końca uprawnione, ale są – i na to nic nie poradzimy. Ja widzę tamtego, nazwijmy go umownie, Ambasadora, który zabłąkał się na tamto przedstawienie i pewnie przez większą jego część przysypiał, a później nagle się obudził, i dziś znów widzę kogoś z pozoru kompletnie innego, a jednak dokładnie takiego samego, może nawet podobnego do tamtego kogoś z wyglądu, który też zgubił drogę i znalazł się w miejscu sobie kompletnie obcym, gdzie otaczają go ludzie i rzeczy, których on ani nie rozumie, ani nie nawet nie czuje, a przy okazji oczywiście w ogóle nie potrzebuje". Warto przeczytać całość: http://toyah1.blogspot.com/20…