
„Żaden pretendent do odebrania USA statusu światowego hegemona nie był nigdy tak silny jak Chiny” – powiedział mec. Jacek Bartosiak, ekspert Fundacji Republikańskiej podczas zorganizowanego przez „Rzeczy Wspólne” i Centrum Studiów Polska-Azja spotkania poświęconego tezom opublikowanego w najnowszym numerze „RW” jego artykułu o nadchodzącej „Nowej Jałcie”, wynikającej ze zmian geopolitycznych spowodowanych wzrostem potęgi Chin.
„Chiny są największym producentem i eksporterem dóbr na świecie. Poprzednio przez 110 lat mieliśmy hegemonię gospodarczą USA. Od czasu, kiedy Chiny otworzyły swoją gospodarkę, czyli końca lat 70. wzrost gospodarczy wynosi tam 9,3% rocznie, a USA w czasie swojego wielkiego skoku zakończonego w 1913 roku odnotowywały wzrost 4,5%” – powiedział Bartosiak analizując obecny wzrost potęgi ChRL.

„W Europie ludziom się wydaje, że Chiny to wyłącznie produkcja tandety. Przypominam, że Chińczycy latają w kosmos, mają największą marynarkę handlową na świecie, ich stocznie produkują coraz nowocześniejsze statki, a marynarka wojenna otrzymuje co roku więcej okrętów niż flota USA. Wojska rakietowe Chin są najnowocześniejsze na świecie. Chiny rocznie wypuszczają z uniwersytetów więcej inżynierów, niż cały świat Zachodu razem wzięty. W przemyśle chińskim pracuje więcej ludzi, niż w całym świecie Zachodu, a drugie tyle czeka w prowincjach wiejskich na wejście do sektora przemysłu” – dodał.
„Nie ma znaczenia jak się nazywa tamtejszy ustrój. Jest to system kapitalistyczny oparty o autorytarną formę władzy i posiadający legitymację społeczną. Nie chodzi o wybory. Tamta władza musi się sprawdzać, przeprowadzać reformy, bo inaczej są niepokoje społeczne i jest obalana. To jest taki model konfucjański” – podkreślił ekspert.
„Chiny dokonują wielkich inwestycji w Afryce, podporządkowują sobie tamtejsze państwa, budują porty wojenne. Chcą uczynić z Oceanu Indyjskiego wewnętrzne morze chińskie” – analizował dalej działania ChRL.
„Bardzo znamienne jest jak wygląda sytuacja w anglosaskich krajach Oceanii. Tam panuje totalne przerażenie. Australijczycy chcą zachować aktualny model społeczny, w którym jest mało ludzi, ale sobie dobrze żyją. Australia jako wyspa jest uzależniona od hegemona morskiego i zawsze wybiera na swojego patrona tego hegemona. Najpierw była to Wielka Brytania, a następnie USA. Gdy następuje wzrost potęgi Chin, w Australii pojawiło się stronnictwo prochińskie. W ośrodkach strategicznych Australii rozpoczęła się debata na temat znaczenia pojęcia sojuszu. Zastanawiają się czy ich sojusz z USA jest faktycznie oparty o prawdziwe interesy czy też jest sojuszem tożsamości” – podkreślał Bartosiak.
„Tą debatę polecałbym też w polskich analizach. Jest tak, że są sojusze oparte na wspólnej tożsamości i są sojusze oparte na wspólnych interesach. I to te drugie sojusze są prawdziwe. Do kamer mówi się o sojuszach tożsamościowych, ale w zaciszu gabinetów politycy zawierają sojusze interesów. I tylko one są trwałe. To jest bardzo cenna lekcja dla nas” – zaakcentował.
„W Australii zmiana do tego stopnia już dojrzała, że od dwóch lat oficjele australijscy namawiają Amerykę, aby nie próbowała odzyskiwać hegemonii na Pacyfiku, ale żeby dbała o równowagę - aby Amerykanie wycofali się z Korei i Japonii, pierwszego łańcucha wysp, ale by pozostawili sobie równoważącą siły obu mocarstw bazę wypadową w Australii i Oceanii” – mówił Bartosiak.

„USA mają dwie możliwości wyboru strategii wobec Chin. Mogą zaakceptować wzrost ich potęgi, co spowoduje, że Chiny przegonią Stany Zjednoczone. Mogą też próbować utrzymać swoją hegemonię. I wówczas scenariusze są dramatyczne. Wtedy pojawią się sprawy protekcjonizmu, być może wojna celna, a nawet i konflikt zbrojny jest możliwy. Już nie mówię o tym, jak wytłumaczyć konsumentom w krajach Zachodu, że nagle nie kupujemy tak tanio chińskich produktów. To będzie się musiało skończyć końcem Światowej Organizacji Handlu, końcem globalizacji. Co powie na to mająca swoje układy gospodarcze z Chinami Europa? Gdzie będzie wspólnota interesów między USA, a Unią Europejską?” – pytał retorycznie ekspert FR.
„Mnóstwo ludzi na Zachodzie twierdzi, że łatwo da się wykoleić wzrost chiński, ponieważ Chiny są uzależnione od konsumpcji ich produktów w USA. Nawet, gdyby faktycznie się to udało, to i tak przewaga Chin będzie ogromna” – dodał.
„Jeżeli Amerykanie podejmą próbę wykolejenia wzrostu Chin, będą potrzebować nowych sojuszników. A nie da się skutecznie rywalizować z Chinami bez Rosji. I to zarówno ze względów geograficznych, jak i ze względu na ogromne wpływy Rosji w Azji Centralnej, która jest bazą surowcową. Każdy przywódca USA będzie, więc musiał rozważyć sojusz amerykańsko-rosyjski. To będzie miało wpływ na funkcjonowanie NATO” – podkreślił Bartosiak i zaznaczył, że zmiany te muszą wiązać się ze zgodą USA na rosyjską ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej, co nazwał symboliczną „Nową Jałtą”.
Następnie ekspert omówił działania, jakie powinna podjąć Polska, aby udaremnić niekorzystne dla naszego kraju ewentualne porozumienie słabnących Stanów Zjednoczonych z Rosją.
„Polska musi się zmierzyć z sytuacją słabnięcia NATO i UE. Zawsze, gdy w Europie nie było hegemona równoważącego naszych sąsiadów, nie było niepodległej Polski. Ostatnia korzystna dla Polski pauza geopolityczna, w której mieliśmy do czynienia z dominacją USA, się kończy. Musimy się odnaleźć w tej sytuacji” – zaakcentował Bartosiak.
„Projekt UE jest niepewny. Właściwie UE teraz to są Niemcy i państwa, które chcą być w Unii rządzonej przez Niemcy. Ich hegemonia w UE wynika z „praw fizyki”. Całkowity rozpad UE byłby jednak niekorzystny dla Polski, ponieważ Niemcy przestały być państwem obrotowym i mogłyby całkowicie zaangażować się w sojusz z Rosją” - powiedział i dodał następnie: „Musimy się przygotowywać na rozpad Unii, ale dążyć do tego, by ona trwała i, by Niemcy marnowali swoje zasoby na zarządzanie nią”.
„Należy stworzyć sojusz państw Międzymorza (Europy Środkowo-Wschodniej oraz Skandynawii), które są na naturalnej drodze ekspansji Rosji. Sojusz ten może zamienić Bałtyk w morze wewnętrzne Międzymorza i pozwolić na kontrolę rosyjskich portów” – podkreślił ekspert, szeroko omawiając tą koncepcję w swoim wystąpieniu.
Po zakończeniu wypowiedzi mec. Bartosiaka głos zabrał publicysta „Rzeczpospolitej” Marek Magierowski, który w większości tez zgodził się ze swoim przedmówcą w analizie aktualnych zmian geopolitycznych:
„Widać, że Amerykanie są nieco zagubieni. Z jednej strony są zobowiązani traktami z państwami Azji Południowo-Wschodniej m.in. Japonią i Tajwanem, a z drugiej strony w ostatnim sporze chińsko-japońskim, USA podkreślało, że jest to sprawa tych dwóch państw i w wypadku jakiegokolwiek konfliktu na większą skalę, oni do niego się nie włączą” – powiedział publicysta.
Stwierdził następnie, że jego zdaniem Amerykanie wycofają się z roli światowego hegemona, skupiając się na zabezpieczeniu swoich własnych interesów. Ameryka może stać się według niego „łagodnym hegemonem”, który nie będzie stale obecny na innych kontynentach, a jedynie ograniczy się do incydentalnych interwencji w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu USA.
Dyskusję z udziałem mec. Jacka Bartosiaka oraz red. Marka Magierowskiego poprowadził szef Centrum Studiów Polska-Azja Radosław Pyffel.
Relacja: tekst Piotr Mazurek, film i zdjęcia Margotte, Bernard

Chiny po cichu stają się potęgą w produkcji złota.
xxx
Chiny są obecnie największym na świecie producentem złota. A jednak - według różnych źródeł - brokerzy złota nie widzieli na własne oczy złota pochodzącego z Chin. Innymi słowy, Chiny produkują więcej złota niż jakikolwiek inny kraj, jednocześnie nie eksportując go poza swoje granice. Ponadto Chiny importują ogromne ilości złota. Jako takie, Chiny po cichu stają się supermocarstwem złota http://www.prisonplanet.pl/ek…
skorpion
Raczej znaleźli
Wideo dodane do notki
Nowa Jalta...